Pisarz, polityk, chrześcijanin

Jerzy Zawieyski: DZIENNIKI TOM I. 1955–1959

13.03.2012

Czyta się kilka minut

Kiedy zaczynał pisać dziennik, był wielkim nieobecnym. Od pięciu lat nie wydał żadnej książki, a gdy w 1953 roku zamknięto „Tygodnik Powszechny” i „Znak” – przestał publikować w ogóle. Odrzucał zarówno doktrynę „realizmu socjalistycznego”, jak i możliwość współpracy ze wspierającym władzę PAX-em. Nie przyjął złożonej przez premiera Cyrankiewicza propozycji przejęcia funkcji redaktora naczelnego „TP” po Turowiczu. Żył w biedzie, w sublokatorskim mieszkaniu. A kilkanaście miesięcy później zasiadł w ławach sejmowych i został powołany do Rady Państwa, będącej formalnie najwyższym organem władzy w PRL.

Jerzy Zawieyski (1902–1969): dramaturg, powieściopisarz i eseista, w młodości aktor Teatru Reduta Juliusza Osterwy. Żarliwy chrześcijanin i homoseksualista. Przed wojną związany z lewicą, po wojnie jedna z głównych postaci kręgu „Tygodnika Powszechnego” i „Znaku”. Przyjaciel kardynała Wyszyńskiego, pełen jednak rezerwy wobec wizji Kościoła, jaką głosił Prymas.

Dziennik prowadził Zawieyski aż do chwili, gdy w kwietniu 1969 roku powaliła go choroba. Wpisów dokonywał codziennie, maszynopis całości liczy trzy tysiące stron. Wybór obecny obejmuje około połowy tekstu; zasadą było nienaruszanie myśli autora i niepomijanie żadnych zapisów związanych z życiem społecznym czy politycznym. Wszystkie skróty zaznaczono. Te szczegóły są ważne, bowiem w antykwariatach czy na allegro można wciąż kupić „Kartki z dziennika 1955–1969” wydane przez PAX w 1983 roku – edytorskie kuriozum, w którym wydawca wespół z cenzurą skastrował tekst, nie zaznaczając rozległych cięć.

Zawieyski zaczyna dziennik jako milczący outsider, który swoje nowe utwory zaprezentować może tylko przyjaciołom na prywatnych spotkaniach. Z nadzieją obserwuje pierwsze oznaki odwilży, lecz zachowuje postawę wyczekującą. Szybko jednak wciąga go wir zmian, które przyspieszają na początku 1956 roku, po XX zjeździe radzieckiej kompartii. Zaczynają się znów publikacje w prasie, wieczory autorskie, nagrania radiowe, zgłaszają się kolejni wydawcy, a Jerzy Kawalerowicz chce ekranizować opowiadanie „Prawdziwy koniec wielkiej wojny” (film będzie miał premierę w roku następnym). Wreszcie 22 czerwca odbywa się wydarzenie szczególnie dla Zawieyskiego ważne: po raz pierwszy od ośmiu lat jego sztuka wraca na deski sceny, Stary Teatr wystawia „Wysoką ścianę”.

Pierwszy tom „Dzienników” jest świetną kroniką epoki Października. Zawieyski odnotowuje wszystko: poznański Czerwiec, pierwszą podróż zagraniczną (do Londynu i Paryża) i rozmowy z ludźmi „Kultury”, ferment wśród literatów, październikową zmianę władzy i spotkanie z Władysławem Gomułką, powrót Prymasa, okoliczności powstania przyszłego Klubu Inteligencji Katolickiej i kształtowanie się środowiska Znaku, refleksy powstania węgierskiego, wybory.

Ta kronika jest równocześnie autoportretem autora: nadwrażliwego, rozdartego wewnętrznie, przywiązującego wielką wagę do swego pisarstwa, ale niepewnego siebie, dyskretnego w sprawach osobistych. I niepolityka wśród polityków.

Zawieyski zrazu odmawia kandydowania do Sejmu, ulega pod presją przyjaciół. Sens swojej roli widzi w pośredniczeniu między władzą a Kościołem, uosobionymi w postaciach Pierwszego Sekretarza i Prymasa. Jest człowiekiem kompromisu, wierzy w możliwość ewolucji systemu, a w partyjnych rozmówcach – Gomułce, Cyrankiewiczu, Kliszce czy Ochabie – dostrzega po prostu ludzi, kreśląc ich żywe portrety. Udział w polityce to dla niego ciężar i zobowiązanie, jednak nie bez elementu fascynacji.

Finał politycznej przygody autora „Drogi katechumena” był bardzo dramatyczny – przypomina o tym prof. Andrzej Friszke. Otwierający książkę „Szkic portretu” Jerzego Zawieyskiego to świetna, zwięzła biografia człowieka o skomplikowanym życiorysie, szlachetnego i tragicznego, aktora politycznych wydarzeń epoki, a zarazem ich ofiary. Czekamy teraz na drugi tom „Dzienników”, zapowiedziany na listopad. (Ośrodek Karta, Dom Spotkań z Historią, Warszawa 2012, ss. 752 + ilustracje. Przypisy, biogramy ważniejszych postaci oraz indeksy.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2012