Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czy przeciwnie: może to pewność, że we wrześniu kończy się jego kadencja jako sekretarza generalnego NATO, skłania ekspremiera Danii do mówienia tego, co myśli? Albo: mówienia tego, co myśli wielu, lecz niewielu chce powiedzieć, bo dyplomacja ma swe ograniczenia? Patrz los Andrija Deszczycy: gdy rosyjska rakieta zestrzeliła ukraińskiego Iła-76 i wzburzeni ludzie chcieli atakować ambasadę Rosji w Kijowie, Deszczyca, szef kijowskiego MSZ, pospieszył na miejsce i aby rozładować napięcie, krzyknął: „Macie rację, Putin to ch...”. Opanował tłum, ale musiał odejść, bo wyszedł ze swej roli.
Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę Rasmussen odgrywa wobec Kremla rolę „bad guy”. Jako „zły policjant” wykonuje czarną robotę za innych polityków Zachodu: gdy on ostrzega, czasem w emocjonalny jak na Skandynawa sposób, przed nowymi zagraniami Putina, oni „stawiają na dyplomację”. W minionym tygodniu Rasmussen znów uderzył – i naraził się też lobby ekologicznemu na Zachodzie: powiedział, że rosyjski wywiad potajemnie finansuje organizacje prowadzące kampanie przeciw wydobyciu gazu łupkowego. Celem tych działań Kremla miałoby być „utrzymanie uzależnienia Europy od importu rosyjskiego gazu”. Padły słowa, że kampania antyłupkowa to „niezwykle pomysłowa operacja informacyjna i dezinformacyjna” Rosjan. Reakcja była szybka: i Kreml, i organizacje ekologiczne postanowiły Rasmussena ośmieszyć; rzecznik Greenpeace pytał, czego Duńczyk się napalił.
Tymczasem gdyby Europa zaczęła wydobywać na dużą skalę gaz łupkowy, byłby to cios w strategię i budżet Rosji; w dużym stopniu tworzą go zyski z eksportu surowców. Tak było w USA: boom łupkowy wyeliminował z tego rynku Rosję jako eksportera gazu. Stawka jest więc zbyt wielka, by można było wierzyć, że Kreml tylko przygląda się unijnej debacie o łupkach. A jeśli Rasmussen wie tu więcej, niż mówi, powinien powiedzieć – „bad guy” może sobie na to pozwolić.