Oczami Fortynbrasa

Pisarka Oksana Zabużko ogląda Ukrainę z perspektywy feminizmu i literatury, zaprzeczając prostemu podziałowi na proeuropejski Zachód i prorosyjski Wschód.

17.12.2013

Czyta się kilka minut

Adam Michnik w przedmowie do „Ukraińskiego palimpsestu”, przywołuje „Rodzinną Europę” Miłosza, w której noblista określając specyfikę narodów Europy Środkowo-Wschodniej pisał, że w imię jednych wartości byliśmy zmuszani poświęcać inne. Dlaczego akurat o tym wspomina redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”? W tym roku obchodziliśmy 70. rocznicę „rzezi wołyńskiej” i komentarze starające się szukać wyjaśnienia naszych trudnych relacji i wyborów były niewątpliwie potrzebne. Jednak wywiad rzeka z Zabużko został wydany w momencie, kiedy Ukraina budzi w części Polaków zupełnie inne skojarzenia niż z czystką etniczną z lat 1943-47.

Warto zacytować samą pisarkę z początku „Palimpsestu”: „Jakiś ferment buntu w Ukraińcach tkwi, niezależnie od warunków historycznych, nawet wówczas, kiedy wydaje się, że go już zdławiono (...) Ukraińskie społeczeństwo miało zawsze problemy z kierowniczą warstwą narodu, ale z buntowniczym fermentem nie było problemu i nawet Wielki Głód całkiem tego fermentu nie zniszczył”. Oczywiście, te dwie próby określenia narodu ukraińskiego nie wykluczają się wzajemnie, a nawet – jak pokazuje historia – często się uzupełniają. W książce przygotowanej wespół z polską dziennikarką Izą Chruślińską dostajemy próbę przedstawienia Ukrainy oczami pisarki, filozofki, feministki, autorki monumentalnego „Muzeum porzuconych sekretów”, za które otrzymała tegoroczną nagrodę Angelus.


Pierwszym istotnym spoiwem jest tutaj Szekspir. W przedmowie zostaje Zabużko określona mianem „Lady Hamlet”. Adam Michnik najpewniej nazwał tak pisarkę ze względu na jej refleksję po lekturze Szekspirowskiego dramatu: „Hamlet i hamletyzm jako typ, jako los, Hamlet jako model intelektualisty dokonującego refleksji nad światem – zmuszony presją moralnego obowiązku pozostawić zacisze uniwersyteckich bibliotek...”. Jednak dramat ten posłużył Zabużko również do określenia bierności samych Ukraińców, pisała przecież w „Muzeum...” o „hamletowskiej niezdolności do zdecydowanych działań w obliczu triumfatorskiego zła”. Według mnie lepiej pasuje do niej określenie „Lady Fortynbras”. Fortynbras, jak przypomina Zabużko, pojawia się w ostatnim akcie „Hamleta”, aby namówić Horacja do opowiedzenia historii, więc „narzuca koszmarowi porządek, ujmując go w ramy narracji”. Pisarka próbuje właśnie pozbierać kilka sprzecznych ze sobą opowieści oraz zdemitologizować nasz obraz Ukrainy. Kwestionuje chociażby powszechne określanie Tarasa Szewczenki mianem ojca literatury ukraińskiej – należał on przecież do trzeciego pokolenia pisarzy posługujących się tym językiem, po Iwanie Kotlarewskim i charkowskich romantykach. Warto na marginesie wspomnieć, że aż 80 procent wydawanych na Ukrainie książek to książki rosyjskojęzyczne; sama Moskwa blisko jedną trzecią swojego rynku księgarskiego kieruje właśnie na Kijów.

Problemem Ukrainy jest brak ciągłości historycznej, brak spójnej ukraińskiej narracji, skutkujący trudnościami w budowaniu tożsamości. Iza Chruślińska zauważa, że w esejach Zabużko pt. „Chroniky wid Fortynbrasa” przewija się wątek rozmytej tożsamości będącej rezultatem postkolonialnej kultury. Zabużko nie tylko przypomina o problemach z budowaniem spójnej wizji narodu w XX w., ale, co ważniejsze, zastanawia się nad tym, jak Ukraina współcześnie może radzić sobie z rosyjskim dziedzictwem. „Trzeba spojrzeć na Ukrainę oczami Fortynbrasa” – pisze. Uważa, że budowanie historycznej narracji musi się odbyć bez pomijania tragicznych kart historii, takich jak Wołyń. Większość Ukraińców nie ma pojęcia chociażby o istnieniu więzienia NKWD w Bykowni pod Kijowem, gdzie zamordowano ponad 130 tysięcy osób (w tym także Polaków). Największą traumę Ukrainy – Wielki Głód – można wspominać dopiero od pierwszych dziesięcioleci XXI w.


W rozmowie pojawia się kwestia podziału Ukrainy na Zachodnią – proeuropejską, i Wschodnią – prorosyjską. Z tym sztucznym rozróżnieniem polemizował już historyk Jarosław Hrycak w głośnym eseju „22 Ukrainy”. Zabużko, wywodząca się z tradycji „zjednoczonej Ukrainy”, przypomina propozycję Jurija Andruchowycza, aby oddać wschód kraju Rosjanom. Stanowczo sprzeciwia się takim wypowiedziom: „To wy kim jesteście, Ukraińcami czy nie?! Mamy oddać Donbas z domem Stusa, z ojczyzną Sołowjanenki, Tychego, Dziuby, Emmy Andrijewśkiej, mozaikami Horaśkiej, a może nawet ze Świętymi Górami, z ich słynnym klasztorem kozackim i kubistyczną rzeźbą autorstwa Kawaleridzego – tylko dlatego, że z tego regionu przyszedł do władzy klan doniecki?”. Twierdzi, że proste podziały nie mają racji bytu, że trzeba budować spójną tożsamość.

Dla Zabużko przewodnikiem w rozumieniu Ukrainy jest Jurij Szewelow – jej mistrz i nauczyciel, który zasłynął powiedzeniem, że bycie Ukraińcem nie oznacza nic poza nieprzyjemnością. Życiorys Szewelowa to przykład tragicznego losu intelektualisty, który może zjednoczyć cały naród. Wywodzący się ze wschodu kraju, uciekł z radzieckiej Ukrainy na Zachód. Sprzeciwiał się zarówno sowietyzacji, jak i skrajnie nacjonalistycznym poglądom rodaków. Oksanie Zabużko jego „wierność ideałom” przywodzi na myśl postać Jerzego Giedroycia. Najciekawsze, że dopiero po śmierci Szewelowa dowiedziała się o jego pochodzeniu – „on nie miał w sobie ani kropli ukraińskiej krwi”.

Dobrze, że na bohaterkę swojej książki Iza Chruślińska wybrała właśnie Oksanę Zabużko. Jej poprzedni wywiad rzeka, z Jarosławem Hrycakiem, wydany pod tytułem „Ukraina. Przewodnik Krytyki Politycznej”, był krótkim kursem historii i polityki naszego sąsiada. W „Ukraińskim palimpseście” otrzymujemy przynajmniej dwie narracje, których tam niewątpliwie brakowało. Pierwszą z nich jest próba feministycznego spojrzenia na tożsamość własnego narodu, drugim zaś – próba zdefiniowania ukraińskich wyborów przez pryzmat tamtejszej literatury, samych pisarzy oraz bohaterów, jakich wykreowali. Obie narracje są nie do przecenienia.  

„Ukraiński palimpsest. Oksana Zabużko w rozmowie z Izą Chruślińską”, Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego, Wrocław 2013. O książce wspomina również Paweł Reszka w swoim felietonie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 51-52/2013