Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przed tygodniem w Londynie doszło do premiery IV Symfonii, którą pozostawił w wersji niedokończonej, skróconej partytury (wyciąg fortepianowy). Dzieło – zgodnie z wolą ojca i według jego wskazówek – uzupełnił jego syn, Mikołaj – również kompozytor. Była to zapewne najbardziej w świecie oczekiwana z premier dzieł, które Górecki pozostawił po sobie. W końcu jego poprzednia, III Symfonia stała się globalnym hitem: nigdy nie zdarzyło się, by płyta z dziełem współczesnego kompozytora muzyki poważnej przekroczyła pułap miliona sprzedanych egzemplarzy. Nikt nawet nie marzy o takim pułapie. Oczekując polskiej premiery Czwartej, można jej posłuchać, korzystając ze strony internetowej dziennika „Guardian”. Tak, to jest czysty Górecki, zwodniczo prosty, ekspresyjny i gorący w duchu.
Na płytach jest już natomiast inny zbiór dzieł Góreckiego. W domu kompozytora odnaleziono po jego śmierci dwadzieścia opracowanych pieśni kościelnych na chór a capella (tylko dwie z nich były wcześniej wykonywane publicznie). W ubiegłym roku ukazały się na płycie pt. „Z pieśni kościelnych”. Wykonują je połączone siły krakowskich chórów pod dyrekcją Włodzimierza Siedlika. Rzecz jest również bardzo „Górecka”.
W Wielki Poniedziałek 21 kwietnia w bazylice archikatedralnej pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela w Warszawie doszło do prawykonania „Kyrie”. Śpiewał Chór Polskiego Radia, grała Orkiestra Kameralna Miasta Tychy „Aukso” pod dyrekcją Marka Mosia. Utwór powstał przed IV Symfonią i miał być częścią mszy, o którą poprosił kompozytora Jan Paweł II. Od 28 kwietnia „Kyrie” będzie można wysłuchać (obok innych dzieł Góreckiego) w specjalnym serwisie Narodowego Instytutu Audiowizualnego: trzejkompozytorzy.pl (oprócz dzieł Góreckiego są tam również dostępne utwory Witolda Lutosławskiego i Krzysztofa Pendereckiego.
To wspaniale, że zamiast żegnać Góreckiego, wciąż na nowo się z nim witamy.