Nigeria: orgia zabijania

Somalia, Mali, Nigeria: o tych afrykańskich krajach przyjęło się mówić jako o „pasie dziesiątego równoleżnika”.

30.09.2013

Czyta się kilka minut

Choć politycznie i kulturowo wiele je dzieli, łączy jedno: agresywny, polityczny i zorganizowany islam domagający się wyłączności i uderzający we wszystkich, którzy stają mu na drodze – i w struktury państwowo-społeczne, i w chrześcijan, i animistów. W Mali i Somalii islamiści są ostatnio w defensywie, dzięki zewnętrznej interwencji – francuskiej (Mali) i kenijskiej (Somalia). Niedawny zamach w Nairobi, zorganizowany przez somalijskich islamistów i reklamowany jako odwet, dowodzi skuteczności kenijskiej armii. Jeśli potwierdzą się informacje o udziale zagranicznych „bojowników”, dowodzi też skali umiędzynarodowienia tego, co dzieje się w owym „pasie dziesiątego równoleżnika”.

Nigeria to inny przypadek – trudniejszy. Ten postkolonialny zlepek – najludniejszy kraj Afryki (155 mln), podzielony na 300 grup etnicznych, 250 języków i kilka religii (50 proc. to chrześcijanie różnych wyznań, 40 proc. to muzułmanie) – stał się głównym frontem w afrykańskiej „wojnie z terrorem”. Tutejsi islamiści z organizacji Boko Haram, działający pod tą nazwą od czterech lat, są już zagrożeniem nie tylko dla chrześcijan, ale dla istnienia tego kraju.

Nie sposób ująć tego inaczej: ludzi z Boko Haram ogarnął szał zabijania. W miniony weekend zaatakowali akademik w mieście Damaturu i wymordowali 42 studentów – bo, jak twierdzą – szkoły i uczelnie popierają rząd centralny, a edukacja to wymysł zachodni. Kilka dni wcześniej zabili pastora i jego dwoje dzieci; spalili kościół. Wcześniej zabili 143 podróżnych: zatrzymywali auta na uczęszczanej drodze i mordowali. Ale grozę można stopniować: w lipcu zaatakowali w mieście Potiskum internat i zabili 29 dzieci oraz ich opiekuna – oblewając benzyną i podpalając budynek internatu.

Nigeria to nie Somalia, tu zewnętrzna interwencja nie ma sensu. Ale Zachód powinien udzielić nigeryjskim władzom większej pomocy niż dotąd (na razie zajmują się tym głównie Amerykanie). W przypadku ludzi z Boko Haram nawet słowo „terrorysta” wydaje się zbyt łagodne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2013