Niepokojąco blisko władzy

Dzięki wizycie Jana Pawła II 14 lat temu Kościół katolicki na Kubie wyszedł z izolacji. W kontekście drugiej pielgrzymki papieskiej niektórzy stawiają pytanie, czy relacje z reżimem nie układają się zbyt dobrze.

26.03.2012

Czyta się kilka minut

Kubański Kościół walczy o zapewnienie wiernym miejsca w coraz bardziej pluralistycznym społeczeństwie. Na zdjęciu: plakat witający Benedykta XVI, Hawana, 20 marca 2012 r. / fot. AFP / East News
Kubański Kościół walczy o zapewnienie wiernym miejsca w coraz bardziej pluralistycznym społeczeństwie. Na zdjęciu: plakat witający Benedykta XVI, Hawana, 20 marca 2012 r. / fot. AFP / East News

Zarówno kubańscy katolicy, jak i religioznawcy są zgodni co do przełomowej roli podróży Jana Pawła II dla relacji państwo–Kościół oraz ich stopniowego polepszania się w kolejnych latach. Większość uważa także, iż dziś znajdują się one w najlepszym punkcie od Rewolucji 1959 r., a przypadająca na 26-28 marca pielgrzymka Benedykta XVI może je tylko wzmocnić.

Orlando Márquez, redaktor naczelny katolickiego miesięcznika „Palabra Nueva”, podkreśla w rozmowie z „Tygodnikiem”: – Dialog z rządem cały czas znajduje się w fazie rozwojowej. Nie ma określonego zbioru zagadnień. Dla Kościoła najważniejsze są sprawy społeczne, choć wszystkie tematy są możliwe.

Prof. Juan Clark z Miami-Dade College, badacz historii Kościoła na wyspie, przypomina, że ten po Rewolucji doświadczył represji, lecz nie masowych prześladowań. Obecnie, szukając dla siebie nowych przestrzeni i w walce o ich utrzymanie za wszelką cenę, „stara się nie odnosić ran”.

Także kosztem tego, że stojący od lat 80. na czele kubańskiego Kościoła kard. Jaime Ortega może być postrzegany jako „wspólnik Raúla w poszukiwaniu bardziej wydajnego i efektywnego systemu oraz przyjaźniejszej atmosfery dla wewnętrznej, pokojowej transformacji” („El Nuevo Herald”, z 19 stycznia 2012 r.). Fidel Castro, odchodząc w 2008 r. na polityczną emeryturę, przekazał władzę młodszemu bratu, Raúlowi, mającemu opinię polityka pragmatycznego. Określenie to dobrze pasuje też do kard. Ortegi, reprezentującego w kubańskim Kościele umiarkowaną, nastawioną na dialog frakcję.

Dla niektórych jego postawa jest jednak zbyt ugodowa: wręcz „legitymizuje policyjne państwo braci Castro”. Inni w uznaniu dla faktycznych swobód i przestrzeni, jakimi cieszy się dziś kubański Kościół, są bardziej wyrozumiali: „Nie wiem, czy Kościół je wywalczył, czy mu je dali, ale je ma” – mówił jeden z opozycjonistów.

Religijna wiosna

W owych „nowych przestrzeniach” mieści się otworzenie Kościołowi okazjonalnego dostępu do mediów, powstanie katolickiej prasy – zarówno internetowej, jak i drukowanej (związane z archidiecezją w Hawanie periodyki „Palabra Nueva” i „Espacio Laical”) – wzrost liczby księży i zakonników oraz budowa pierwszego od 50 lat seminarium.

Zgodnie z przeprowadzonym dekadę temu przez Kościół spisem, na Kubie jest 200 tys. praktykujących katolików (najmniej w całej Ameryce Łacińskiej – 1,8 procenta z 11 mln mieszkańców). Towarzyszy im 350 księży i ok. 800 zakonnic i zakonników (w większości z zagranicy). Obchody 400-lecia wizerunku Matki Bożej Miłosiernej z El Cobre, patronki Kuby, które oficjalnie zakończą się wraz z wizytą papieską, są największym od półwiecza wydarzeniem religijnym na wyspie. Trwającą 16 miesięcy procesję, która przemierzyła kraj gromadząc ponad trzy tysiące wiernych, zakończyła 30 grudnia w Hawanie Msza na otwartym powietrzu. Koncelebrujący ją kard. Ortega podkreślał, że „Kuba przeżywa wiosnę wiary”.

Przed Rewolucją Kościół na wyspie nie miał wielkich politycznych wpływów, ale cieszył się ogromnymi przywilejami. Jak podkreśla Orlando Márquez, po upadku dyktatury Fulgencio Batisty większość kleru (bardzo konserwatywnego, pochodzącego głównie z frankistowskiej Hiszpanii) opuściła Kubę, zasilając szeregi kubańsko-amerykańskiej kontrrewolucji. W tym samym czasie grupy wiernych identyfikujących się z rewolucyjnymi ideałami porzucały religię.

Po przyjęciu przez Kubę kursu marksistowsko-leninowskiego nastąpił okres radykalizacji: znacjonalizowano dobra kościelne, pozostali księża byli bądź wydalani (z 800 pozostało 200), bądź, jak młody ksiądz Jaime Ortega, lądowali w „reedukacyjnych” obozach pracy. W latach 80. rozpoczęła się odwilż w stosunkach z Kościołem.

Jorge Cela, jedna z głównych postaci życia religijnego na Kubie, obecnie przełożony zakonu jezuitów na Amerykę Łacińską, podkreślał w jednym z wywiadów: „Dziś Kościół na wyspie nie pragnie odzyskania dawnych przywilejów, lecz zapewnienia wiernym przestrzeni w pluralistycznym społeczeństwie” („La Jornada”, z 6 marca 2012 r.).

Orlando Márquez potwierdza w rozmowie z „Tygodnikiem”: – Ojciec Cela ma rację: Kościołowi nie chodzi o przywileje czy też „utrzymywanie przestrzeni”, jak twierdzą niektórzy. Dzięki dialogowi z władzami udało mu się uzyskać nieco więcej miejsca i społecznej akceptacji. Ale nie odbyło się to kosztem utraty własnej tożsamości.

Obecnie pozycja polityczna Kościoła znajduje się jednak niepokojąco blisko władzy. W odróżnieniu od opozycji – relatywnie nielicznej i niezorganizowanej – hierarchia woli nie wzywać do radykalniejszych przemian, lecz sekundować wprowadzanym przez reżim stopniowym reformom i wstrzymywać się od głębszej krytyki.

Dobrym przykładem takiej strategii są pu¬blikacje kościelne. Choć otwierają swe łamy na środowiska i tematy nieobecne w oficjalnej prasie, ich postawa daleka jest od kontestacji. – Prasa katolicka jest narzędziem misji ewangelizacyjnej Kościoła. I będąc jego częścią, nie może być głosem opozycji, aczkolwiek staramy się dawać miejsce opiniom kwestionującym różne polityki rządu. Robimy to jednak po swojemu, sygnalizując tylko pewne kwestie z pełną odpowiedzialnością społeczną – mówi redaktor naczelny „Palabra Nueva”.

Kościół obawia się, że wobec nieistnienia na wyspie większych, niezależnych grup politycznych, pchając mocniej w kierunku zmian stanie się zakładnikiem ultraradykalnych kubańskich środowisk z Miami.

Paradoksy reform

Po załamaniu się bloku socjalistycznego kubańska gospodarka – z obowiązującym od 50 lat amerykańskim embargiem, które jest potępiane m.in. przez Watykan – przeżywała trudny okres.

Od ostatecznego krachu uratowała ją strategiczna pomoc i współpraca Wenezueli i Chin. Niezbędne okazały się jednak wewnętrzne reformy i proces tzw. „aktualizacji gospodarczej” – cel, który obrał sobie rząd Raúla Castro.

Partnerem w dyskusji o nowym kształcie gospodarki nieoczekiwanie okazał się Kościół. Dwa lata temu miesięcznik „Palabra Nueva” w bezprecedensowej serii artykułów wzywał do wprowadzenia większej wolności w gospodarce i wyeliminowania bezproduktywnych polityk, bez porzucania „zdobyczy społecznych”.

Kard. Ortega od początku podkreślał, że „rząd i Kościół muszą pracować razem na rzecz reform”. Zakładają one m.in. redukcję zatrudnienia w sektorze państwowym, powiększenie sektora prywatnego (w tym celu zezwolono obywatelom m.in. na kupno i sprzedaż mieszkań i samochodów), większe otwarcie na krajowe i zagraniczne inwestycje oraz walkę z korupcją, „największym wrogiem Rewolucji”.

– To trochę tak, jak przyrządzać nowe danie z tych samych składników. Najważniejsza jest zmiana mentalności, jak bowiem konstruować nowy system z tymi samymi ludźmi, którzy odpowiedzialni byli za budowę starej struktury? Nie mówię, że to niemożliwe, ale bardzo trudne. Jakkolwiek obecne zmiany idą w dobrym kierunku – mówi Márquez.

Także redaktorzy „Espacio Laical” patrzą na reformy pozytywnym okiem, choć podkreślają, że mogłyby być wprowadzane szybciej. Według nich więcej wolności w gospodarce winno iść w parze z większą dozą wolności i pluralizmu w polityce, aczkolwiek nie wykluczają oni, że „system jednopartyjny może działać, tylko inny” – sic! („La Jornada”, z 13 marca 2012 r.).

Obok opozycji

Jednym z kluczowych momentów w relacjach państwo–Kościół było uwolnienie w 2010 r. grupy 115 więźniów, w tym 75 opozycjonistów skazanych w niesławnych procesach politycznych z 2003 r. – owoc dialogu oraz osobistej mediacji kard. Jaime Ortegi.

Nie obyło się jednak bez napięć: Kościół oskarżał niektóre środowiska opozycji o torpedowanie jego wysiłków. Opozycja zarzucała zaś Kościołowi, że posłużył jedynie za „zasłonę dymną dla reżimu”, wątpiąc nawet, czy to on faktycznie wytargował te uwolnienia.

Ale jak podkreśla redaktor naczelny „Palabra Nueva”, były one możliwe właśnie dzięki nadzwyczajnemu zaangażowaniu hierarchii: – To był gest czysto humanitarny, którego Kościół już kilkakrotnie próbował, ale dopiero teraz rząd zgodził się na pośrednictwo, uznając jego rolę w społeczeństwie – mówi Márquez. – Zaprzestanie ataków na „Damy w Bieli”, organizację skupiającą rodziny opozycjonistów, było także wynikiem mediacji Kościoła – dodaje.

W kontekście wizyty Benedykta XVI, Oscar Elías Biscet, jeden z dysydentów z „Grupy 75”, ostrzegał jednak, że stanowi ona „wielki polityczny błąd”, gdyż w czasie, gdy Fidel spotykał się z Janem Pawłem II, reżim miast do poluzowywania, przygotowywał się do przykręcenia śruby opozycji: „Chciałbym, aby Papież zażądał od władz przeprowadzenia wolnych i demokratycznych wyborów, żeby lud mógł wypowiedzieć się w sposób wolny i żeby istniał system wielopartyjny” („El Universal”, z 12 lutego 2012 r.). Z kolei inny opozycjonista, Guillermo Fariñas, który prowadził w 2010 r. strajk głodowy, w liście do Papieża prosił, aby spotkał się on z opozycją, upomniał o wolności na Kubie i skrytykował reżim.

Reżimowi bardzo zależy, aby tak się nie stało. Według organizatorów oraz źródeł watykańskich, Papież nie planuje spotkania z opozycją ani poruszania kwestii przestrzegania praw człowieka na wyspie. Aby zagwarantować spokój podczas pielgrzymki i „uniknąć prowokacji i ekscesów”, rząd zakazał używania jakichkolwiek haseł politycznych.

Kościół wydaje się nie protestować wobec takiej polityki: nie zareagował, gdy władze zatrzymały 72 aktywistki „Dam w Bieli” manifestujące chęć spotkania z Benedyktem XVI. Gdy grupka opozycjonistów, domagając się prawa do manifestacji w trakcie pielgrzymki, zajęła jeden z kościołów w Hawanie, kard. Ortega sam poprosił o interwencję policji (okupujących po pouczeniu odstawiono do domów).

Orlando Márquez, pełniący także funkcję rzecznika organizatorów pielgrzymki, potępił te próby „stwarzania sytuacji krytycznych”, określając je jako „nieprawowite” i „nieodpowiedzialne”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, korespondent "Tygodnika" z Meksyku. więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2012