Niepewność

Od chwili ujawnienia kolejnej rekonstrukcji rozmów w kokpicie smoleńskiego tupolewa przyglądałem się nowej fali sporów o katastrofę z kwietnia 2010 r.

30.01.2012

Czyta się kilka minut

1

Pierwsze jej dni należały do posła Antoniego Macierewicza, który na kolejnych konferencjach transmitowanych przez telewizję wznosił się coraz wyżej ponad ziemię, szybując w stronę prawd ostatecznych, niedostępnych dla zwykłych śmiertelników. Najważniejsze reakcje prasowe zaczęły się ukazywać kilka dni później. W sobotę, 21 stycznia, „Rzeczpospolita” opublikowała instruktywny raport Michała Majewskiego i Pawła Reszki „Kto usłyszał gen. Błasika”. W poniedziałek, 23 stycznia, bloki materiałów smoleńskich, zapowiedziane na okładkach, ukazały się w tygodnikach „Wprost” i „Uważam Rze” (w pierwszym z nich zwraca uwagę precyzyjna „Anatomia śledztwa”, pióra Michała Krzymowskiego, w drugim – histeryczny monolog Jacka Karnowskiego „Dlaczego aż tak kłamią w sprawie Smoleńska”). Tego samego dnia w „Gazecie Wyborczej” znaleźć było można ciekawą rozmowę Agnieszki Kublik z płk. Piotrem Łukaszewiczem, noszącą tytuł „Tajemnice kokpitu”. W kolejnych dniach „Rzepa” wydrukowała m.in. artykuł Piotra Zaremby „Wypełnianie smoleńskich luk” (rozwadniający tezy wcześniejszego komentarza tego samego autora), a „Wyborcza” tekst Wojciecha Czuchnowskiego „Brzoza we mgle absurdów”. W sobotę, 28 stycznia, w „Plusie-Minusie” przeczytałem rozmowę Roberta Mazurka z wdową po Jerzym Szmajdzińskim; jej tytuł – „Rosjanie, arcymistrzowie kłamstwa” – jest znacznie bardziej jednoznaczny od wypowiedzi rozmówczyni. W tym miejscu przerywam wymienianie, bo nie chodzi o liczbę wydrukowanych i przeczytanych tekstów...

2

Co może, co powinien zrobić zwykły czytelnik gazet, przytłoczony nadmiarem wypowiedzi ekspertów, publicystów i polityków, w dodatku zaś świadomy nikłości swej wiedzy o lotniczych katastrofach? Spośród wielu dających się pomyśleć odpowiedzi, skłonny byłbym wybrać jedną: czytelnik ów powinien (w miarę swych możliwości) postarać się odróżnić wypowiedzi o faktach od domysłów, przypuszczeń i hipotez, a także od nadbudowywanych zarówno nad faktami, jak nad domysłami – interpretacji i ocen.

3

Jeśli dobrze pojmuję informacje zawarte w przywołanych poprzednio artykułach (a także wcześniejszych publikacjach), jedynym całkowicie pewnym faktem w sprawie smoleńskiej pozostaje sama katastrofa. Z kolei: bezpośrednimi dowodami w sprawie są szczątki samolotu, stan zwłok pasażerów, ślady pozostawione w środowisku przez spadającą i rozbijającą się maszynę oraz informacje utrwalone w czarnych skrzynkach. Te właśnie dowody pozwoliły wykluczyć z kręgu przyczyn katastrofy wybuch wewnątrz samolotu i niesprawność któregoś z urządzeń technicznych. Zarazem jednak: te same dowody nie wskazały jednoznacznie przyczyn zdarzenia i zmusiły ekspertów do budowania jego przybliżonych, prawdopodobnych modeli. Taki jest, jeśli się nie mylę, status wniosków zawartych w raporcie MAK, a także wniosków komisji Millera. Nowa ekspertyza zmusza do przyjrzenia się raz jeszcze sytuacji w kokpicie, nie ujednoznacznia jednak zapisu z czarnej skrzynki ani nie zmienia tego, co prawdopodobne, w to, co prawdziwe.

Co do komputerowej symulacji zderzenia skrzydła tupolewa z brzozą, przeprowadzonej w USA przez prof. Biniendę: jej prawomocność i stopień prawdopodobieństwa uzyskanego wyniku powinni chyba sprawdzić eksperci, którzy badali drzewo ze Smoleńska i resztki zniszczonego skrzydła (na czym zaś miałoby polegać rzetelne śledztwo „pod kątem usterki technicznej czy działania osób trzecich”, o którym mowa w rozmowie publikowanej przez tygodnik „Wprost”, wie zapewne profesor Binienda i jego guru Antoni Macierewicz).

4

Ci, którzy krzyczą o „kłamstwie smoleńskim”, powinni sobie chyba zdawać sprawę z tego, że kłamstwo zakłada wcześniejszą znajomość prawdy. Tej prawdy, której nie znamy i której poznanie jest niepewne. Inaczej mówiąc: z niepewnością i hipotetycznością wiedzy o Smoleńsku powinniśmy się chyba pogodzić. Rzecz jasna: nie usprawiedliwia to manipulowania istniejącą wiedzą i zastępowania prawdopodobnych interpretacji przez nieuprawnione nadinterpretacje...

5

Nowy etap smoleńskiego sporu przesłoniły i wyciszyły demonstracje internautów. Nie wiem, czy młodych ludzi, którzy wyszli na ulice wielkich miast, obchodzi smoleńska prawda albo smoleńskie kłamstwo. To także daje do myślenia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2012