Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
1
Pierwsze jej dni należały do posła Antoniego Macierewicza, który na kolejnych konferencjach transmitowanych przez telewizję wznosił się coraz wyżej ponad ziemię, szybując w stronę prawd ostatecznych, niedostępnych dla zwykłych śmiertelników. Najważniejsze reakcje prasowe zaczęły się ukazywać kilka dni później. W sobotę, 21 stycznia, „Rzeczpospolita” opublikowała instruktywny raport Michała Majewskiego i Pawła Reszki „Kto usłyszał gen. Błasika”. W poniedziałek, 23 stycznia, bloki materiałów smoleńskich, zapowiedziane na okładkach, ukazały się w tygodnikach „Wprost” i „Uważam Rze” (w pierwszym z nich zwraca uwagę precyzyjna „Anatomia śledztwa”, pióra Michała Krzymowskiego, w drugim – histeryczny monolog Jacka Karnowskiego „Dlaczego aż tak kłamią w sprawie Smoleńska”). Tego samego dnia w „Gazecie Wyborczej” znaleźć było można ciekawą rozmowę Agnieszki Kublik z płk. Piotrem Łukaszewiczem, noszącą tytuł „Tajemnice kokpitu”. W kolejnych dniach „Rzepa” wydrukowała m.in. artykuł Piotra Zaremby „Wypełnianie smoleńskich luk” (rozwadniający tezy wcześniejszego komentarza tego samego autora), a „Wyborcza” tekst Wojciecha Czuchnowskiego „Brzoza we mgle absurdów”. W sobotę, 28 stycznia, w „Plusie-Minusie” przeczytałem rozmowę Roberta Mazurka z wdową po Jerzym Szmajdzińskim; jej tytuł – „Rosjanie, arcymistrzowie kłamstwa” – jest znacznie bardziej jednoznaczny od wypowiedzi rozmówczyni. W tym miejscu przerywam wymienianie, bo nie chodzi o liczbę wydrukowanych i przeczytanych tekstów...
2
Co może, co powinien zrobić zwykły czytelnik gazet, przytłoczony nadmiarem wypowiedzi ekspertów, publicystów i polityków, w dodatku zaś świadomy nikłości swej wiedzy o lotniczych katastrofach? Spośród wielu dających się pomyśleć odpowiedzi, skłonny byłbym wybrać jedną: czytelnik ów powinien (w miarę swych możliwości) postarać się odróżnić wypowiedzi o faktach od domysłów, przypuszczeń i hipotez, a także od nadbudowywanych zarówno nad faktami, jak nad domysłami – interpretacji i ocen.
3
Jeśli dobrze pojmuję informacje zawarte w przywołanych poprzednio artykułach (a także wcześniejszych publikacjach), jedynym całkowicie pewnym faktem w sprawie smoleńskiej pozostaje sama katastrofa. Z kolei: bezpośrednimi dowodami w sprawie są szczątki samolotu, stan zwłok pasażerów, ślady pozostawione w środowisku przez spadającą i rozbijającą się maszynę oraz informacje utrwalone w czarnych skrzynkach. Te właśnie dowody pozwoliły wykluczyć z kręgu przyczyn katastrofy wybuch wewnątrz samolotu i niesprawność któregoś z urządzeń technicznych. Zarazem jednak: te same dowody nie wskazały jednoznacznie przyczyn zdarzenia i zmusiły ekspertów do budowania jego przybliżonych, prawdopodobnych modeli. Taki jest, jeśli się nie mylę, status wniosków zawartych w raporcie MAK, a także wniosków komisji Millera. Nowa ekspertyza zmusza do przyjrzenia się raz jeszcze sytuacji w kokpicie, nie ujednoznacznia jednak zapisu z czarnej skrzynki ani nie zmienia tego, co prawdopodobne, w to, co prawdziwe.
Co do komputerowej symulacji zderzenia skrzydła tupolewa z brzozą, przeprowadzonej w USA przez prof. Biniendę: jej prawomocność i stopień prawdopodobieństwa uzyskanego wyniku powinni chyba sprawdzić eksperci, którzy badali drzewo ze Smoleńska i resztki zniszczonego skrzydła (na czym zaś miałoby polegać rzetelne śledztwo „pod kątem usterki technicznej czy działania osób trzecich”, o którym mowa w rozmowie publikowanej przez tygodnik „Wprost”, wie zapewne profesor Binienda i jego guru Antoni Macierewicz).
4
Ci, którzy krzyczą o „kłamstwie smoleńskim”, powinni sobie chyba zdawać sprawę z tego, że kłamstwo zakłada wcześniejszą znajomość prawdy. Tej prawdy, której nie znamy i której poznanie jest niepewne. Inaczej mówiąc: z niepewnością i hipotetycznością wiedzy o Smoleńsku powinniśmy się chyba pogodzić. Rzecz jasna: nie usprawiedliwia to manipulowania istniejącą wiedzą i zastępowania prawdopodobnych interpretacji przez nieuprawnione nadinterpretacje...
5
Nowy etap smoleńskiego sporu przesłoniły i wyciszyły demonstracje internautów. Nie wiem, czy młodych ludzi, którzy wyszli na ulice wielkich miast, obchodzi smoleńska prawda albo smoleńskie kłamstwo. To także daje do myślenia.