Nekropolia za dwa złote

W Zakopanem pogoda cmentarna i za wszystko trzeba płacić. Od tego sezonu nawet za wstęp do kościoła i na cmentarz.

10.08.2014

Czyta się kilka minut

Przed wejściem na cmentarz na Pęksowym Brzyzku, sierpień 2014 r. / Fot. Bartek Dobroch
Przed wejściem na cmentarz na Pęksowym Brzyzku, sierpień 2014 r. / Fot. Bartek Dobroch

Decyzja proboszcza budzi kontrowersje. Wszystkich zaskoczyła, nie tylko turystów. 12 czerwca na drewnianym płocie przy ulicy Kościeliskiej pojawiła się informacja: „wprowadza się bilety wstępu na teren zabytkowy tj. Stary Kościół i cmentarz na Pęksowym Brzysku” (pisownia oryginalna). W zawierającym błąd ogłoszeniu chodziło oczywiście o objęcie obowiązkową opłatą zwiedzania Cmentarza Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku, jednej z pięciu najważniejszych polskich nekropolii narodowych, miejsca spoczynku m.in. Kazimierza Przerwy-Tetmajera, Stanisława Witkiewicza, Tytusa Chałubińskiego i Kornela Makuszyńskiego.

W przeciwieństwie do warszawskich Powązek i krakowskich Rakowic, które mają status komunalnych, ten zakopiański jest cmentarzem parafialnym, pieczę nad nim sprawuje więc proboszcz ks. Bogusław Filipiak. Opłata jest symboliczna, ale obowiązkowa – wynosi 2 zł dla dorosłych, złotówkę dla młodzieży i dzieci.


Wizerunkowa katastrofa

– Proboszcz poboru opłat nie musi konsultować z konserwatorem zabytków – mówi Andrzej Pietraszkiewicz, kierownik delegatury Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Nowym Targu.

Burmistrz Zakopanego, Janusz Majcher, chociaż miasto dotuje utrzymanie zabytków, dowiaduje się o decyzji proboszcza z ogłoszeń parafialnych wywieszonych na tablicy przed kościołem.

Dyrektor mającego siedzibę dokładnie naprzeciwko drewnianego kościoła Biura Promocji Zakopanego, Andrzej Kawecki, słyszy o opłatach od przychodzących ze skargą turystów.

Autor przewodnika po cmentarzu, historyk Zakopanego, Maciej Pinkwart, zapoznaje się ze sprawą za pośrednictwem mediów. A te informują o niej dopiero pod koniec czerwca. Ks. Filipiak ironizuje, że akurat wtedy, gdy cmentarz był zamknięty z powodu prac remontowych.

Liczni turyści, a także zakopiańczycy, choć oni akurat są zwolnieni z opłat, uznają je za niestosowne.

– Byłem zaskoczony. To strzał we własną stopę, bo Zakopane nie ma się specjalnie czym szczycić, jeżeli chodzi o zabytki – mówi Maciej Pinkwart.

Do Biura Promocji Zakopanego codziennie przychodzi po kilka osób zbulwersowanych zastaną niespodzianką i komentujących ją w dość niewybredny sposób.

– Nie jest stroną tych refleksji Kościół czy ksiądz proboszcz, ale górale – przyznaje Andrzej Kawecki. – To ciągle utwierdzany stereotyp pazerności góralskiej. Dlatego pomysł proboszcza jest wizerunkową katastrofą.

– Całe odium spada na Zakopane i zakopiańczyków – potwierdza Pinkwart. Wizerunkowi nie sprzyja forma pobierania opłaty. Rolę „bileterów” pełni dwóch butnych osiłków, junior i senior, nagabujących turystów i wręczających im jako bilet paragon z podręcznej kasy fiskalnej, a także awanturujących się z tymi, którzy wyrażają oburzenie.

Gdy pod koniec czerwca opiekunowie dzieci z wycieczki zaskoczeni sytuacją odmawiają uiszczenia opłaty, prowadzący grupę przewodnik tatrzański słyszy od jednego z mężczyzn: „Płacicie albo wypier…”.

Ksiądz proboszcz twierdzi, że zatarg z przewodnikami tatrzańskimi zaczął się już wcześniej. W zeszłym roku, gdy decyzją jego i Duszpasterskiej Rady Parafialnej wydane zostały kolorowe bilety-cegiełki, które miały być rozprowadzane wśród odwiedzających cmentarz turystów za przysłowiową złotówkę jako dobrowolną ofiarę.


Zgrzybiałe deski

Proboszcz przyznaje, że do szukania dodatkowych środków zmusiła go konieczność odrestaurowania zabytkowego murowanego kościoła parafialnego przy Krupówkach. Jak podkreśla, „z wielkim wysiłkiem” parafia otrzymała na ten cel pierwszą dotację w wysokości 300 tys. od Małopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Krakowie. Ponad 50 proc. środków na dokończenie pierwszego etapu remontu musiała jednak zadeklarować jako wkład własny.

Środków na utrzymanie starszych zabytków nie wystarczało. Pierwszym alternatywnym pomysłem było wprowadzenie automatu wybijającego pamiątkowe medale z wizerunkiem obiektów, który stanął w przedsionku starego kościoła. „Niestety, telefony, listy, anonimy o zgorszeniu i sprzedaży w kościółku, wreszcie artykuły, np. w »Gazecie Krakowskiej« doprowadziły do tego, że – dla świętego spokoju – w 2013 r. automat został wycofany” – tłumaczy w liście do parafian ks. Filipiak.

Kolejny pomysł – wielojęzyczne foldery – nie budził kontrowersji, ale też nie przyniósł zysku. Podobnie jak skarbonka. – Była tyle razy niszczona przez wandali i włamywaczy, że nie zarabiała nawet na koszty naprawy – wyjaśnia proboszcz.

Nadal stoi między kościołem a cmentarzem, omijana jednak przez turystów, choć to datki wrzucane do niej, podobnie jak pochodzące z dorocznej zaduszkowej kwesty organizowanej przez Towarzystwo Opieki nad Zabytkami w Zakopanem i Towarzystwo Muzeum Tatrzańskiego, przeznaczone są na najpoważniejszą z potrzeb Pęksowego Brzyzka – konserwację nagrobków o wybitnych walorach artystycznych. Co roku ze zbiórek, które przynoszą kilkadziesiąt tysięcy zł przychodu, starcza na renowację 2–4 nagrobków, ostatnio m.in. tych najpiękniejszych: Antoniego Kenara i Wandy Gentil-Tippenhauer Widigierowej.

– W naszym klimacie ledwo się coś odrestauruje, a już się to znów zniszczy – utyskuje Tamara Rzucidło, miejski konserwator zabytków. W ciągu ostatnich dwóch lat miasto przeznaczyło ok. 50 tys. zł na konserwację zabytkowych nagrobków.

– Wydaje mi się, że uzasadnienie decyzji księdza dużym kosztem utrzymania cmentarza i kościółka jest mało przekonywające – mówi burmistrz Majcher. Miasto ponosi także inne koszty związane z cmentarzem, takie jak wywóz śmieci czy doprowadzenie wody.

Na co więc potrzebne są pozostałe środki? – Oczywiście, że taki obiekt wymaga cały czas troski, nakładów finansowych, co do tego nikt nie ma wątpliwości – zwraca uwagę burmistrz. I dodaje, że sam przegląd zabezpieczenia przeciwpożarowego oraz monitoring starego kościoła kosztuje rocznie 10 tys. zł.

Pozostałe sumy z głowy wymienia ks. Bogusław Filipiak. Za naprawę chodnika, wycinkę drzew zagrażających nagrobkom i turystom, zabezpieczenie gontów na kościółku i kaplicy pokazuje nawet fakturę na 14 268 zł.

A lista potrzeb wydaje się nie mieć końca: wymiana opanowanych przez grzyb desek w zakrystii, oświetlenie w obiektach sakralnych, naprawa muru (wystawionego wprawdzie kiedyś z funduszy miejskich), który uszkodziło zwalone przez halny drzewo, plewienie grobów, sadzenie kwiatów…


Krewni wchodzą za darmo

Proboszcz Bogusław Filipiak chętnie powołuje się na casus bazyliki Mariackiej, do której bilety wstępu sprzedawane są od wielu lat. Na obronę decyzji podaje jednak także mylne dane, jakoby wstępy do starszych od kościoła Matki Boskiej Częstochowskiej w Zakopanem zabytkowych obiektów w Dębnie i Orawce były również płatne. Strona parafii w Orawce informuje jasno: „Wśród zwiedzających rozprowadzane są cegiełki na odnowę zabytku w cenie 4 zł”. Ta w Dębnie Podhalańskim podaje z kolei tłustym drukiem, że „nie ma biletów wstępu”.

Proboszcz podkreśla, że osoby pragnące pomodlić się przy grobach bliskich zwolnione są z obowiązku opłaty. Pytanie tylko, jak to egzekwować. – Jak ktoś mi udowodni, że ja nie mam tutaj rodziny? – zastanawia się Pinkwart.

– Hipotetycznie ktoś przyjeżdża z Warszawy, a leży tu jego przodek. Żeby do niego pójść z kwiatami, musi zapłacić? Czy się wylegitymować? – pyta Kawecki.

Pobieranie opłat za wstęp na cmentarze należy w Europie do wyjątków.

Zapłacimy, owszem, za wejście na malowniczy wesoły cmentarz w rumuńskiej Sapancie. 4 funty kosztuje wstęp na East Cemetery Highgate w Londynie, którego strona internetowa podaje, że najsłynniejszym rezydentem nekropolii jest Karol Marks. Ale zwolniona z opłat jest młodzież do 18. roku życia. Nie są pobierane opłaty na słynny paryski Père-Lachaise czy wiedeński Zentralfriedhof z grobami Beethovena, Brahmsa i Schuberta. Wszędzie, jako wsparcie utrzymania cmentarzy, oferowane są mapy, foldery, przewodniki, oprowadzanie po obiekcie.


Obowiązek państwa

Zarówno władze miasta, jak i Biuro Promocji Zakopanego, są skłonne zaoferować pomoc, byle tylko ksiądz zrezygnował z kłopotliwych wizerunkowo opłat.

– Źródeł finansowania renowacji i utrzymania zabytków jest co najmniej kilka. Ksiądz może również liczyć na dofinansowanie z Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego – mówi Andrzej Pietraszkiewicz.

A Maciej Pinkwart zauważa, że groby należą do rodzin, które kiedyś płaciły za pogrzeb – nie tylko za prawo do pochówku, ale też późniejsze utrzymanie cmentarza i grobu. Podkreśla jednak, że ten obowiązek w przypadku uznawanego za nekropolię narodową cmentarza powinien ciążyć na państwie: – Ktoś nieżyczliwy zawsze mógłby powiedzieć, że to jest zarabianie na trupach wielkich Polaków, to się nie godzi.

Proboszcz odpowiada krytykom w liście do parafian: „Rodzą się pytania – dlaczego ze sprzedaży śmiesznie tanich biletów wstępu (wielu wczasowiczów tak mówi) zrobiono taką sensację na całą Polskę!, że przykryła aferę taśmową?! (…) Komu przeszkadza troska o zabytki będące pod opieką Parafii! Czy chodzi o to, by niszczały i w niedługim czasie nie było już czego oglądać!”.


Współpraca Błażej Strzelczyk

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz od 2002 r. współpracujący z „Tygodnikiem Powszechnym”, autor reportaży, wywiadów, tekstów specjalistycznych o tematyce kulturalnej, społecznej, międzynarodowej, pisze zarówno o Krakowie, Podhalu, jak i Tybecie; szczególne miejsce w jego… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2014