Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Po pierwsze – nie jesteśmy większością. Ani Kościół radiomaryjny, ani Kościół otwarty nie mają większości. Większością jest coś, co można by nazwać Kościołem indyferentnym.
Po drugie – wcale nie milczymy. Gdybyśmy milczeli, nie spotykałyby nas napaści drugiej strony. Jeśli o nas źle mówią, jeśli się sprzeciwiają naszym poglądom, to znaczy, że słyszą, że nie milczymy. Problemem może być to, że nas zagłuszają, by przypadkiem nasz głos nie dotarł do „Kościoła indyferentnego”.
Poza tym – jako ludzie otwarci, ludzie dialogu, nie czujemy się właścicielami jedynej słuszności, która nie może podlegać zakwestionowaniu. Na wypowiedzi inaczej myślących reagujemy zastanowieniem się, czy w tym, co mówią, nie ma jakiejś racji. Reagujemy z opóźnieniem, co też może stwarzać wrażenie, jakbyśmy milczeli.
Pamiętamy też o zasadzie Primum non nocere. O ile przeciwne nam środowiska cieszą się z końca Religii.tv, radość sprawiłaby im likwidacja „Tygodnika”, o tyle my nie pragniemy likwidacji Radia Maryja. Jedyne, czego byśmy pragnęli, to by Radio Maryja stało się tym, za co się podaje. Katolickim głosem w naszym domu. By nie bazowało na ludzkim strachu – kto się lęka, ten nie wydoskonalił się w miłości. Miłość usuwa strach. By nie rzucało kalumni na ludzi, którym nie pozwoli się bronić, bo ich nie wpuści na antenę.
Czy możemy robić coś więcej niż do tej pory?
Na pewno należy rozmawiać. Przyjaciołom radiomaryjnym delikatnie i ad hominem (nie ad personam) pokazywać, że odmienny punkt widzenia ma swoje uzasadnienie, także w nauce Kościoła. Księżom, których kazania są niewłaściwe, również zwracać uwagę. Zauważyłem też, że biskupi podczas wizytacji parafii często obskoczeni są przez różnych „nawiedzonych” i jeśli, będąc kulturalni, wysłuchają ich cierpliwie, mogą po szeregu wizytacji stracić kontakt z rzeczywistością. Przydałby się każdemu biskupowi bezbożny brat, który by sprowadzał go na ziemię, jak w „Cudzie Ojca Malachiasza”.
Możemy też, jeśli naszym zdaniem homilia była polityczna zamiast ewangeliczna, nie dawać na tacę. Nawet informując zbierającego, dlaczego. A pieniądze wpłacić np. na Wspólnotę „Chleb Życia”.
I nigdy nie za wiele modlitwy.