Milczenie jest złotem

Mój drogi Piołunie, właśnie szykuję się na podróż do Rzymu. Na konklawe jadę pełen optymizmu, a jednocześnie – spokojny, że nad Wisłą sprawy idą właściwym torem.

05.03.2013

Czyta się kilka minut

Osiągnęliśmy już taki stopień nasycenia nienawiścią, że martwić się nie ma właściwie o co. Plon jest stukrotny, będzie tysiąckrotny. I chociaż oczywiście nie zmieniam mego zdania o człowieku jako bycie generalnie poronionym, akurat w tym właśnie kraju raz po raz popadam w zdumienie niedalekie wręcz od podziwu. Proszę, proszę – istota wprawdzie haniebnie niedoskonała, ontologiczna pokraka i pomyłka, a jednak potrafi się zbliżyć do naszych standardów...

Zatem jestem spokojny. To stan prawdziwie diabelski. Czyż asystując nieraz do Mszy, siedząc pod amboną albo w przyjemnym mroku i zaciszu konfesjonału, zauważyłeś, że recytujący modły klecha wciąż wspomina o pokoju, a nie spokoju?

To rozróżnienie fundamentalne, o którym zawsze powinieneś pamiętać. Nieprzyjaciel obdarza pokojem, diabeł – spokojem. Choć zwą nas siewcami niepokoju, w gruncie rzeczy jesteśmy, drogi Piołunie, mistrzami w kołysaniu do błogiego snu. Kołysanek ułożyłem już miliony, ale za każdym razem refren brzmi w gruncie rzeczy tak samo. Przecież wszystko było, jest i będzie dobrze. Byle tylko nic nie zmieniać. A wobec krytykantów i burzycieli zachować milczenie szlachetne i rozsądne. Zacisnąć usta, zatkać uszy, zamknąć oczy. Przetrwać, przespać, przemilczeć.

Drogi Piołunie, przez wieki pośród personelu pomocniczego Nieprzyjaciela sialiśmy ziarna grzechu przeciw szóstemu przykazaniu. To już zresztą problem Cieśli, że ubzdurał sobie, aby skarb nosić w glinianych naczyniach. Kto jednak diabłu daje palec, straci zaraz całą rękę. Bylibyśmy bowiem partaczami, gdybyśmy naszą walkę z Kościołem, Jego ukochanym Kościołem – ograniczyli do wodzenia na pokuszenie jednego czy drugiego klechy. Prawdziwe zło musi się namnażać, rozprzestrzeniać jak zakaźna choroba. Jest jak kamień rzucony do stawu, od którego coraz szerzej rozchodzą się kręgi zmąconej wody. Jak zabawa w przewracanie kostek domina.

Pedofil w sutannie? Na jednym sukcesie – powtarzam – skutecznemu diabłu poprzestać nie wolno. To wbrew naszemu powołaniu, etosowi – jeżeli wolno mi tak powiedzieć. Dlatego też natychmiast, drogi Piołunie, udać się trzeba było do biskupiego pałacu i wleźć pod piuskę. A potem cierpliwie czekać, żeby w odpowiednim momencie zanucić wprost do ucha piękną kołysankę:


Spokoju nam trzeba, nie zgorszenia!

Nieszczęśnik zniknie,

Ofiara milknie.

Spokoju nam trzeba, nie zgorszenia!


I posnęły panny głupie. A wydawało im się, że są takie mądre. Jak to było? Pierwsi będą ostatnimi, roztropni – głupimi? No, sam już nie wiem, może coś pokręciłem...

Nie ma jednak wątpliwości, że milczenie jest złotem. Posłowie deklarujący się jako gorliwi katolicy obrażają bliźnich? Milczymy, bo przecież nie atakuje się swoich. Ksiądz twierdzi, że dzieci poczęte in vitro mają znamię widoczne na pierwszy rzut oka? Milczymy, żeby nie przyłączyć się do chóru wrogów Kościoła i jego nauki.

Znam taką historię: pewnego klechę, który wydarł z naszych rąk niejedną duszę, przełożeni usiłowali nieco wyciszyć. Naturalnie w imię błogosławionego spokoju. Próbowali po dobroci: wicie, rozumicie, po co wam i nam kłopoty, podczas gdy wszyscy moglibyśmy się mieć jak pączki w maśle; ugryźć się w język to przejaw nie tchórzostwa, ale pokory. Opornego pacjenta nie dało się jednak uśpić. Napisał do przełożonego, w liście zaś wypalił: nie każdy spokój jest święty...

Niech będzie przeklęty, mądrala! Niestety, wiem – właśnie teraz następny niebezpieczny klecha nie chce w tym kraju nabrać wody w usta. Nie tak dawno napisał alarmujący list do papieskiego nuncjusza, a dziś ma czelność publicznie stawiać biskupom trudne pytania. Ale jeszcze raz zapewniam Cię, drogi Piołunie, wraz z całym legionem odkomenderowanym przez Szatana nad Wisłę: nie lękajcie się! Wichrzyciel dostanie godną odpowiedź. Odpowiedzią będzie milczenie. Spokoju nam trzeba, nie zgorszenia!

TWÓJ KOCHAJĄCY STRYJ KRĘTACZ

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2013