Loża z Brystolu

Są już pierwsze gole na Euro. Niestety, samobóje. Strzelają ci, na których zawsze możemy liczyć: polscy politycy.

28.05.2012

Czyta się kilka minut

 / rys. Marcin Wicha
/ rys. Marcin Wicha

Zamieszanie pod naszą bramką jest duże. Piłka co chwila schodzi z nogi któremuś z zawodników. Chyba najbardziej efektownego samobója ostatnich dni strzeliła Joanna Mucha. Pani minister, czy, jak sama woli, ministry nie powinno się zostawiać pod własną bramką. Ma już na koncie bieganie wokół zamkniętego stadionu oraz prywatne dochodzenie w sprawie tego, kto wybiera drużyny do meczu o Superpuchar Polski.

W zeszłym tygodniu Mucha ogłosiła, że prowadzi dyskretną dyplomację połączoną z hotelowymi przeprowadzkami. Z kamienną miną, jakby tematem była nowa odsłona konfliktu o Falklandy, ujawniła kulisy tajemniczej gry politycznej. Oto od miesięcy toczą się rozmowy z ekipą rosyjską, żeby ta zmieniła hotel, w którym chce zamieszkać w trakcie piłkarskiego turnieju. W prestiżowym Bristolu może nie być przytulnie, bo mieści się on obok Pałacu Prezydenckiego, przed którym odbywają się tradycyjne miesięcznice smoleńskie. Ministra nie podała, niestety, czterech nowych lokalizacji, które zaproponowano Sbornej. Być może były to hotele przy ulicach: Bitwy Warszawskiej, hetmana Żółkiewskiego, Gruzińskiej oraz przy rondzie Dżochara Dudajewa, i dlatego Rosjanie woleli już zostać w Bristolu. – Uspokoiłem panią minister Muchę, żeby się nie lękała – zakończył tę koronkową operację dyplomatyczną premier Tusk.

Trzeba jednak powiedzieć, że nie wszystkie sprawy z Rosjanami są zamknięte. Co prawda PiS ogłosiło na Euro polityczny pokój, ale pokój nie jest lożą, na dodatek prezydencką. Jarosław Kaczyński oraz Joachim Brudziński zagrzmieli, że ową lożę na Stadionie Narodowym w Warszawie wynajął rosyjski oligarcha Roman Abramowicz. Brudziński zaproponował, żeby obecna władza sprzedała jeszcze Abramowiczowi w pakiecie Wawel, Belweder, Pałac Prezydencki oraz całe Krakowskie Przedmieście. Zapewne Abramowicz zniósłby taki wydatek, bo większe zakupy zaczyna od setek milionów euro.

Bardziej obeznani w handlu lożami (stadionowymi oczywiście) próbowali tłumaczyć pokojowo nastawionym politykom PiS, że błądzą. Błądzą, bo loża jest prezydencka z nazwy, jak z nazwy królewskie bywają apartamenty w pięciogwiazdkowych hotelach. I że tymi lożami nie handluje Hanna Gronkiewicz-Waltz, Ewa Kopacz, a nawet sam Tusk, lecz wszechwładna UEFA, która cały turniej organizuje. PiS-owcy mieli na to gotową odpowiedź: Wszak Bronisław Komorowski wystawiał lożę na licytację Orkiestry Owsiaka. A więc jednak prezydencka! Politycy z obozu Kaczyńskiego przycichli dopiero, gdy okazało się, że loże oddano do sprzedawania federacji piłkarskiej w czasie, gdy rządziło PiS.

Jak widać, z oddawaniem przed Euro nie jest dobrze. Premier Tusk obiecał np., że odda przed turniejem kilka dróg. Do użytku naturalnie. Fantazjował, jak dziś wiadomo. Niektórzy sądzą za to, że Tusk oddał coś innego: swój polityczny PR w ręce ludzi, którzy mu źle życzą.

Chodzi o wspaniałego samobója ze śmigłowcową inspekcją nad rozkopaną autostradą, po której nie można jeździć. Premier, dzięki zręcznemu trikowi, znalazł się poza zasięgiem wściekłych podwykonawców z autostrady A2. Ci nie latają tak wysoko, są przyduszeni do ziemi: ciągle nie dostali pieniędzy za roboty wykonane na budowie. Podobno przelotowość A2 przed turniejem Euro została oceniona przez szefa rządu wysoko.

Niestety, widać, że również premierowi Tuskowi rosyjskie klimaty nie chcą do końca wyjść z głowy, podobnie jak Musze, Kaczyńskiemu i Brudzińskiemu. Gospodarski objazd (niekiedy z konieczności również oblot) miał w sobie coś z putinowskiego stylu. Tusk z kamienną miną odbierał meldunki od ministrów o przygotowaniach do Euro. Meldowali, bynajmniej nie mundurowi, ministrowie: Mucha, Boni, Arłukowicz i Cichocki. Potem szef rządu ruszył pociągiem do Poznania, drugą klasą naturalnie, w towarzystwie „zwykłych Polaków”. Na lotnisku pańskim okiem omiótł pustą jeszcze taśmę, po której będą jeździć walizki i plecaki naszych gości na Euro.

Na szczęście, dla Tuska oczywiście, otoczenie premiera zatrzymało się w pół kroku. I pan premier w Opalenicy, gdzie zamieszkają portugalscy piłkarze, nie znalazł w wysokiej trawie bezcennej monety z czasów Augusta Mocnego. Putinowi podobne rzeczy się zdarzały. Kiedyś, gdy po raz trzeci w życiu nurkował, ot, tak wyłowił z jeziora antyczną wazę. We wspomnianej Opalenicy premier zjadł kiełbasę znad ogniska i w żartach obsztorcował swego rzecznika, że wcina swój kawałek na surowo.

Kulinarnie Euro może, niestety, nie wyglądać najlepiej. Tusk zaprosił Kaczyńskiego na obiad, podobnie jak innych byłych premierów, ale lider opozycji odmówił. – Można powiedzieć, mam ostatnio kłopoty, nie powinienem jeść za dużo – wyjaśnił Kaczyński, całkowicie rozwiewając tą wypowiedzią wątpliwości, że może chodzić o jakąś polityczną niechęć.

Pewne jest też, że biesiadować nie będą za jednym stołem prezes PZPN Grzegorz Lato (były senator SLD) oraz Jan Tomaszewski, który robi karierę jako poseł PiS-u. Orły Górskiego latają coraz niżej. Próbka dialogów prezesa z posłem. Lato o Tomaszewskim: „Kiedyś się mówiło, że matka miała dwóch synów – jeden był normalny, a drugi bramkarz”. Tomaszewski o Lacie: „On zna dwa języki: jeden od butów i jeden swój, który i tak czasem trzeba tłumaczyć”.

Jak widać, kampania promocyjna Polski trwa w najlepsze. Premier Tusk ogłosił, że kto się nie cieszy, ten jest smutas i malkontent.

Na dworcach zawisło właśnie hasło, skierowane do gości, którzy przyjadą do nas na Euro. Brzmi ono: „Poczuj się jak w domu”. Powinno się je trochę zmodyfikować na: „Poczuj, jak my na co dzień czujemy się w domu”. Byłoby bliżej prawdy. Kampanii towarzyszy film reklamowy. Jego bohater, Włoch, wracając wspomnieniami do wspaniałego polskiego Euro 2012, próbuje w pizzerii zamówić żurek. Tę zupę – co warto przypomnieć politykom – łatwo spartolić. Nie smakuje, gdy jest w niej zbyt wiele zakwasu.


MICHAŁ MAJEWSKI jest publicystą tygodnika „Wprost” i współpracownikiem „Tygodnika Powszechnego”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2012