Kukuryku

Ostatnie sondaże przynoszą dwie informacje – banalną i, niestety, trwożącą.

15.10.2012

Czyta się kilka minut

Oto wbrew wrażeniu, jakie można odnieść, wertując gazety zrobione z papieru, przeglądając fora i wszelkie portale, są wciąż ludzie, którzy nie trzymają się kurczowo swoich poglądów. Są, i nie jest ich mało. Zdolność do zmieniania poglądów jest jedną z najpiękniejszych cech człowieczych, odróżniającą gatunek ludzki od gatunków genetycznie konserwatywnych, obstających pokoleniami przy jedzeniu żab albo znajdujących od stworzenia świata upodobanie w polowaniu na myszy. W tym sensie człowiek jest najsamotniejszą istotą na planecie, istotą, której żadna inna nie jest w stanie zrozumieć ani nawet zbliżyć się na odległość, która dawałaby poczucie wspólnoty. To jedno.

Drugie: sondaże, tak pięknie ilustrujące naszą osamotnioną człowieczość, a będące głównie przyczynkiem do analiz natury politycznej, a więc z definicji żałosnych, niosą coś jeszcze, i to coś jest kolorowe, ale i przykre. Jest to zmiana poglądu wobec „nic”, dająca wyobrażenie głębiny, do której wskakujemy. Oto bowiem, po latach rzucania grochem o ścianę, to znaczy głoszenia przez przeciwników rządu, iż nie robi on absolutnie NIC, groch ścianę tę przebił. Skończyła się era, gdy „nic” było dobre i nieszkodliwe, a nawet pożyteczne. Nastaje era, w której „nic” staje się złe.

Przekonanie dawnej już, niestety, większości utrwalał pogląd, że liczne gabinety, które robiły cokolwiek, robiły owo „cokolwiek” strasznie. Wokół nas znajdowaliśmy wielu myślących osobników, dla których perspektywa, że rząd mógłby coś zrobić, wywoływała panikę. Każde włączenie telewizora upewniało i dawało kolejne argumenty za twardym sądzeniem, że „nic” jest najlepszym darem, jaki mogą nam sprezentować ludzie obrani przez naród. „Nic” było silnym argumentem za rządem, nigdy przeciw. Kontestowanie tego wspaniałego „nic” sprowadzało się do marzeń idących zaledwie nieco dalej, by rząd nie tylko nic nie robił, ale też by jego członkowie nic nie mówili. Eleganckie „nic”, wzbogacone przez twórcze „ale”, stabilizujące milczenie, jest estetycznym wzorem, ideałem i niedościgłym marzeniem. Było. Dziś większość upiera się za zburzeniem tego kryształowego porządku. Ludzie najwyraźniej chcą, by rząd zaczął coś robić, i rząd jest, niestety, gotów spełnić te nieodpowiedzialne oczekiwania. Pierwsze wrażenia z czynności rządu winny być kogucim pianiem dla śpiących w przekonaniu, że zmiana przyniesie coś dobrego. Widać okiem nieuzbrojonym, że gorsze wypiera lepsze. Oczekiwanie na rząd, który będzie robił bardzo dużo, napawa przerażeniem, skłania do drżenia i do myśli ucieczkowych, do budzenia i wołania, by to stabilizujące „nic”, chronić, dopóki jest czas. Obudź się Polsko.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2012