Kana nad Wisłą

Mój drogi Piołunie,

30.09.2013

Czyta się kilka minut

cuda, najprawdziwsze cuda. Cuda-niewidy, cuda-wianki i cuda na kiju. Namnożyło się nam nad Wisłą cudów wszelakich, różnistych i mniemanych. Skoro zwykłe łażenie po ziemskim padole to nuda sromotna, nic dziwnego, że niejednemu lewitowanie się marzy.

Diabelską jest rzeczą w głowach mieszać, znak równości między wiarą a cudownością stawiać. Tak, żeby ludziska jeno ekstraordynaryjnych wypatrywali znaków, komet z krwawym warkoczem nieboskłon przecinających, krucyfiksów przez obłoki prześwitujących, cieląt trójgłowych i bab z brodą, co niezawodnym signum jest apokalipsy. A to wszystko miast poszukiwania Nieprzyjaciela w powszednim trudzie i znoju człowieczym.

Oczywiście, drogi Piołunie, cuda się zdarzają. Także i teraz. Marne prawa natury naginać, zawieszać i łamać Nieprzyjaciel nasz potrafi. Ale... Niedawno słuchałem kazania pewnego przeklętego klechy, który wskazał na rzecz niby oczywistą: po krótkotrwałych fajerwerkach przy narodzinach przez ponad trzydzieści lat w życiu Cieśli nie działo się nic spektakularnego. Robota, dom, robota, dom. I tak w kółko. Tymczasem pacjenci przywykli patrzeć jedynie na Jego ostatnie miesiące – pełne kuglarskich sztuczek, rozwierających się niebios czy człapania po wodzie. Tyle że marna egzystencja Cieśli w całości, od początku do końca, przez wszystkie godziny i dni – była jedną ofiarą złożoną Temu, który był, który jest i który przychodzi. Nawet wtedy, gdy Nazarejczyk ciosał belki. Cuda są albo ich nie ma, a życie po prostu jest – tyle że nieuchronnie zmierza do finału.

Z tym Nieprzyjacielem i cudami to zresztą pomieszanie z poplątaniem. Zamienić kamienia w chleb nie chciał, chociaż byłby to cud piękny, czyn szlachetny i pożyteczny. Polazł za to na weselisko i bełkoczącym moczymordom pozamieniał wodę w wino. I to na dodatek tak dyskretnie, że wielu, na czele z weselnym starostą – nawet nie spostrzegło, że tam się cuda dzieją, a Cieśla z przytupem rozpoczyna Tour de Galilea. Cóż... Wybór czasu, miejsca i formy – skandaliczny, zapowiadający dalszą żenadę i szaleństwa.

A czytałeś o Łazarzu? Może nawet w dwóch fragmentach z tych bzdurnych opowiastek o Nazarejczyku? W pierwszym przypadku Nieprzyjaciel zdobywa się na – niechętnie to przyznam – niezły trick. Wskrzeszenie to wyższa szkoła jazdy, efekt „wow” gwarantowany. Ale zarazem serwuje nam Cieśla przypowieść, którą dowodzi, jak ograniczoną siłą rażenia odznaczają się wszelakie cudowności. Otóż Łazarz zdycha w biedzie, brudzie i chorobie, ale po śmierci ląduje na łonie przeklętego Abrahama, podczas gdy duszyczkę nieczułego bogacza mamy zaszczyt gościć w naszych skromnych piekielnych progach. Nieszczęśnik błaga, żeby Łazarz ulżył jego mękom, a skoro to niemożliwe – żeby przeklęty Abraham chociaż posłał Łazarza do pięciu braci bogacza i ostrzegł przed już im szykowanym kwaterunkiem w podwyższonych temperaturach. Plan głupi nie jest, pojawienie się nieboszczyka bywa piorunujące, ale... Nieprzyjaciel wie, że to i tak wszystko na nic. Bo cuda cudami, a pacjenci – pacjentami.

Tymczasem po nadwiślańskim kraju wciąż niosą się echa niedawnych deliberacji, czy się Matka naszego Nieprzyjaciela na chmurze zjawiła i przed laty kilkudziesięciu przepędziła bolszewików. A zaliż było tak czy to złuda? Może to tylko malarz na obrazie alegorycznie odmalował, a ludziska za prawdę wzięli? Jeżeli jednak to prawda, dlaczego się potem Matka naszego Nieprzyjaciela znowu nie zjawiła, gdy Niemce nas bili? A może Matka działa innymi metody?

Żałuję, drogi Piołunie, że Kana nie leżała nad Wisłą. Byśmy tu mieli teraz wielką dysputę, czy po tamtym winie miało się, czy nie miało kaca.

TWÓJ KOCHAJĄCY STRYJ KRĘTACZ

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2013