Jest tam kto?

Najbardziej zakazana rzecz na świecie? Agresja. Słynny pedagog obnaża wychowawcze konsekwencje niezgody na złość.

27.05.2013

Czyta się kilka minut

Zaczyna się wcześnie i tylko pozornie niewinnie: „W naszej rodzinie nie wolno bić”, słyszy trzylatek, który rzucił się na siostrę z pięściami. „Jeśli jeszcze raz kogoś uderzysz, trafisz do kąta”, dokładają w przedszkolu. Trzylatek dowiaduje się, że coś jest z nim nie tak, że jego najgłębsze uczucia nie mogą zostać zaakceptowane. Moralnie potępiony, bije jeszcze mocniej – następnego dnia, za rok albo gdy sam zostaje ojcem. Bije niekoniecznie dlatego, że sam był bity; robi to „tylko” dlatego, że nigdy nie zrozumiał, co się tak naprawdę z nim dzieje, kiedy zalewa go krew, i nie nauczył się, że może w takiej sytuacji zachować się inaczej.

A gdyby tak na tych, co biją, ciskają przedmiotami, wymyślają rodzicom i nauczycielom, spojrzeć inaczej? Alternatywę proponuje Jesper Juul, duński terapeuta rodzinny, twórca wielu europejskich projektów edukacyjnych, autor wydawanych także w Polsce książek o wychowaniu. U źródeł agresji, powiada on, leżą w wielu przypadkach lęki egzystencjalne, odczuwane równie silnie przez dzieci, jak przez dorosłych. Np. lęk, że jest się nieważnym, nie dość kochanym. Nie odsyłaj do kąta awanturującego się dziecka ani własnych awanturniczych uczuć, radzi Juul. Może dowiesz się czegoś ważnego, obdarzając je uwagą.

Duńczyk nigdy dotąd nie przemawiał tak dobitnie jak w tej, ostatniej być może ze względu na ciężką chorobę, książce: „wykluczanie agresywnych dzieci z grupy, przedszkola czy wypraszanie ich od stołu rodzinnego nie różni się niczym od ekstremalnie agresywnych praktyk stosowanych w szpitalach psychiatrycznych w XIX w.”. Kieruje tę uwagę zwłaszcza do nauczycielek, wychowawczyń i matek, bo to koleiny kobiet, kulturowo piętnowanych za wyrażanie wściekłości. Dzisiejsi rodzice, którym udało się oszczędzić swoim dzieciom kar i dać swobodę rozwoju, wciąż pozostają w pół drogi. W gruncie rzeczy nadal chodzi im o to samo, co starszym pokoleniom: chcą mieć miłe dzieci. W konsekwencji są szturmowani narastającymi agresywnymi zachowaniami swoich synów i córek, błagających o wyraźne sygnały, czego rodzice chcą.

Odrzućcie pancerz łagodności i wyrozumiałości, apeluje Juul. Zastanówcie się, co tak naprawdę jest dla was ważne, rozdzielcie jednak to, czego chcecie dla siebie, od tego, czego pragniecie dla dziecka. Każdy przejaw ich agresji, tłumaczy duński pedagog, jest zaproszeniem. Gdyby dzieci były tak wymowne, jak są wrażliwe, zamiast bić i krzyczeć wołałyby: „Halo, jest tam kto?!”.

Rodzice pozostają dziś w pół drogi, ale system edukacji w ogóle nie ruszył z miejsca. Juul stawia niepokojącą diagnozę: większość współczesnych szkół i przedszkoli to wciąż ten sam koszmar, co kilkadziesiąt lat temu, ubrany tylko w kolorową bibułkę: „Wydaliśmy mnóstwo pieniędzy, zatrudniliśmy nowych specjalistów, którzy stworzyli nowe kategorie naukowe, opisali nowe zespoły chorobowe i nowe metody leczenia (...), ale dzieci tkwią cały czas w tym samym bagnie”. Agresywne zachowanie, które tak niepokoi rodziców, wychowawców, nauczycieli, to tylko najbardziej powierzchowny symptom problemu. Dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, zapytane w niedawno przeprowadzonym w Danii badaniu, jak często czują się krytykowane przez nauczycielkę, udzielały odpowiedzi wskazujących na 80 i więcej procent czasu! Nauczycielki (młodsze dzieci w ogromnej większości uczone są przez kobiety) miały poczucie, że na krytykę poświęcają ok. 20 proc. zajęć. Niewiele zdawało sobie sprawę, że krytyka jest formą przemocy – zawsze wygłasza ją ten, kto stoi wyżej (jest mądrzejszy) wobec „podwładnego”.

Nic się w szkołach nie zmieni, przekonuje Juul, dopóki nie zrezygnujemy ze starego i niedemokratycznego układu, w którym nauczyciel mówi dzieciom, co mają robić. Szkoła musi zrezygnować z władzy nad uczniami. To już nie mieści się nam w głowach, prawda? 


Jesper Juul, „Agresja – nowe tabu?”, przeł. Dariusz Syska, MIND 2013.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Nauczycielka, współzałożycielka Szkoły Demokratycznej w Krakowie, autorka tekstów i wywiadów publikowanych m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, dotyczących zwłaszcza problematyki wychowania oraz literatury dziecięcej.

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2013