Ks. Michał Heller: refleksje homiletyczne
Czytaj więcej: ks. Michał Heller - refleksje homiletyczne
Myślę, że każdy takie pytanie sobie kiedyś postawił; może poza przypadkiem jakiejś skrajnej religijnej obojętności. Jeżeli nie wprost, to przynajmniej pośrednio, na przykład w postaci zastanawiania się nad swoim postępowaniem, jak być lepszym, itp.
A więc jak być chrześcijaninem? Oczywiście wiemy, że w chrześcijaństwie najważniejsze jest – zaraz po miłości Boga – przykazanie miłości bliźniego. A zatem, aby być dobrym chrześcijaninem, trzeba kochać bliźniego, czyli po prostu ludzi. I to wszystkich ludzi: i swoich, i obcych; i bliskich, i dalekich; i miłych, i niemiłych... Z ludźmi stykamy się na każdym kroku i okazji do kochania bliźniego mamy naprawdę wiele.
Ale człowiek jest także istotą społeczną i nasze bycie chrześcijaninem, czyli nasz stosunek do ludzi, musi mieć także wymiar społeczny. Żyjemy na konkretnej ziemi, mówimy konkretnym językiem, mamy konkretną historię i mamy być chrześcijanami w tym konkretnym kontekście.
Elementem tego kontekstu jest także Ojczyzna. Warto więc dziś przypomnieć sobie o obowiązku miłości Ojczyzny, o tym, że jest to także obowiązek religijny, stanowi bowiem istotną – bo społeczną – część przykazania miłości bliźniego. I z grzechów przeciw temu przykazaniu trzeba się spowiadać, tak jak ze wszystkich innych grzechów.
Ten temat nasunęło mi oczywiście dzisiejsze święto – 11 listopada, Narodowe Święto Niepodległości. 11 listopada 1918 roku Józef Piłsudski otrzymał od Rady Regencyjnej dowództwo sił zbrojnych. Ten dzień – nieco symbolicznie – uważa się za dzień odzyskania przez Polskę niepodległości po długiej nocy zaborów, po stu dwudziestu czterech latach nieistnienia Polski na mapie Europy. Ale samo święto – Narodowe Święto Niepodległości – zostało ustanowione dopiero w 1937 roku. A więc w wolnej Polsce (przed wybuchem drugiej wojny światowej) było obchodzone tylko dwa razy. I znowu byliśmy pod okupacją. Dziś ponownie możemy się cieszyć „trudnym darem wolności”.
Postawmy sobie zatem pytanie: Jak być chrześcijaninem w wolnej Polsce? Jest to oczywiście temat-rzeka; musimy się tutaj ograniczyć jedynie do kilku ogólnych stwierdzeń.
A więc przede wszystkim:
– Zamienić wzniosłe hasła na codzienną twórczość!
Hasło aktualne, bo my, Polacy, zawsze mamy duże skłonności do wzniosłych haseł. Hasła mają sens tylko wtedy, gdy prowadzą do codziennej twórczości. Jeżeli do tego nie prowadzą, bardzo łatwo zmieniają się w demagogię.
– Co rozumiem przez codzienną twórczość?
Rozumiem przez to każdy czyn, który sprawia jakieś dobro. Mamy obowiązek pomnażać dobro wspólne. Ale każde dobro jest wspólne. Nie ma dobra prywatnego. Nawet najmniejszy dobry czyn trochę ulepsza świat.
Właśnie, dobro wspólne. Czasem miarkujmy swoją postawę roszczeniową. Zanim oświadczę, że coś mi się należy, winienem się zastanowić, czy ja ostatnio w jakiś sposób pomnożyłem dobro innych.
Każdy człowiek ma obowiązek dążenia do doskonałości. Kiedyś zostaniemy osądzeni ze stopnia dobra, jaki zdołaliśmy osiągnąć, a także z tego, jaki mogliśmy osiągnąć, ale tego nie zrobiliśmy. Musimy wszakże pamiętać, że doskonałość człowieka nie leży tylko w nim samym, niejako w jego środku. Leży także wokół niego – w dobru, jakie on zasiał w innych.
Być może mój udział w tworzeniu dobra wspólnego jest niewielki. Zapewne tak jest. Ale Bóg nie mierzy w gramach lub centymetrach, lecz ma swoją miarę, którą kiedyś do nas przyłoży.
Pamiętajmy, że uboga wdowa, wrzucając do skarbony jeden grosz, wrzuciła więcej niż wszyscy inni razem wzięci (Łk 21,1-4). Gdy nadarzy się nam kiedyś okazja wrzucenia czegoś do Bożej skarbony, nie wrzućmy mniej niż całego siebie.
Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Masz konto? Zaloguj się
365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)