Głos z Gazy

Mahmoud Aburahma z palestyńskiej organizacji praw człowieka Al Mezan w Strefie Gazy: Izrael atakuje infrastrukturę cywilną, w tym wodociągi, oczyszczalnie ścieków, szpitale. Za chwilę będziemy mieć eskalację kryzysu humanitarnego.

21.07.2014

Czyta się kilka minut

Uchodźcy schronieni w szkole ONZ. Strefa Gazy, Jabaliya, 15 lipca 2014 r. / Fot. Mahmud Hams / AFP / EAST NEWS
Uchodźcy schronieni w szkole ONZ. Strefa Gazy, Jabaliya, 15 lipca 2014 r. / Fot. Mahmud Hams / AFP / EAST NEWS

MAGDA QANDIL: Światowe media powtarzają izraelską tezę, że naloty na Gazę to atak na Hamas, a nie na palestyńskich cywilów. Żyje Pan w Gazie, jak Pan to odbiera?
MAHMOUD ABURAHMA: To nonsens! Odrzucam wszelkie „prawdy”, zarówno Izraela, jak też Hamasu. Jestem tu, w Gazie, oglądam i dokumentuję sytuację, jaką ona jest. Dane zebrane przez naszą organizację Al Mezan nie zostawiają wątpliwości: w tej chwili [rozmowę przeprowadzono 18 lipca – red.] jest ponad 200 zabitych, w zdecydowanej większości cywilów. To ofiary celowych izraelskich ataków wymierzonych w obiekty cywilne, głównie domy mieszkalne.
Domy członków Hamasu to cele wojskowe?
Atak na członka ugrupowania zbrojnego, w tym zbrojnego skrzydła Hamasu, gdy przebywa on w domu z rodziną, jest w świetle międzynarodowego prawa humanitarnego zbrodnią wojenną. Dom to obiekt cywilny i nie traci tego statusu, dopóki nie zacznie być używany w celach jednoznacznie wojskowych. Jednocześnie Izrael atakuje także posterunki policji i infrastrukturę cywilną: system zaopatrzenia w wodę, system oczyszczania ścieków, szpitale. To wszystko w niedługim czasie doprowadzi do eskalacji i tak już obecnego w Gazie kryzysu humanitarnego.
Czy przynależność do palestyńskiej partii lub ugrupowania zbrojnego powoduje utratę statusu cywila?
Wśród ofiar wyróżniamy trzy kategorie: cywilów (to 75 proc. zabitych), osoby o niejasnym statusie (np. członkowie palestyńskich ugrupowań zbrojnych, ale nieuczestniczący w działaniach wojennych) i osoby aktywnie uczestniczące w działaniach wojennych. Atak, według prawa międzynarodowego, jest uprawniony tylko wobec tej ostatniej grupy. Ale ona stanowi znikomą mniejszość ofiar.
A rakiety Hamasu, które trafiają w cele cywilne w Izraelu?
Rakiety wystrzeliwane przez Hamas czy przez kogokolwiek innego na cele inne niż wojskowe to także bardzo poważne pogwałcenie prawa międzynarodowego.
Izrael twierdzi, że ostrzeganie przed zbliżającym się atakiem przez „pukanie w dach” (roof-knocking), telefony i ulotki „cywilizuje” jego ofensywę.
Powtarzam: atak na dom, tj. obiekt cywilny, jest zbrodnią wojenną i ostrzeżenie, nawet skuteczne, nie zmienia tego faktu. Zresztą gdyby przyjrzeć się metodom, które Izrael nazywa ostrzeganiem, to moim zdaniem są one co najmniej perfidne. Zrzucenie z dronu rakiety na dach budynku, który za chwilę zostanie zniszczony, to żadne ostrzeżenie. Od tych „ostrzeżeń” ginie wiele osób, zwłaszcza bawiące się na dachach dzieci. Ostrzegawcze telefony są zwykle w ostatniej chwili. W jednym udokumentowanym przez nas przypadku bombardowanie od telefonu dzieliło 56 sekund. Ulotki, które spadają na rozległe terytorium, dezorientują: ludzie nie wiedzą, w którą stronę uciekać, gdzie mogą być bezpieczni. Ponadto mieszkańcy Gazy, nauczeni doświadczeniem inwazji z przełomu 2008 i 2009 r., boją się schronów ONZ – wtedy na 11 z nich spadły izraelskie bomby.
Jak obecna sytuacja wpływa na pracę organizacji Al Mezan?
W normalnych czasach funkcjonują trzy nasze biura, w najgęściej zaludnionych rejonach Strefy Gazy: w miejscowościach Gaza, Rafah i Dżabalia. Monitorujemy przestrzeganie praw człowieka, szerzymy ich świadomość wśród mieszkańców, udzielamy darmowych porad prawnych. W tych dniach tylko biuro w mieście Gaza jest otwarte. Z 40 stałych pracowników tylko pięcioro prosimy o przychodzenie do biura, kolejnych sześcioro zbiera informacje z terenu w swoich miejscach zamieszkania.
Na ile bezpieczna jest to praca?
Pracownicy terenowi odwiedzają wszystkie miejsca, w których doszło do ataku, co oczywiście jest niebezpieczne. Dokumentują, sprawdzają, czy miało miejsce naruszenie prawa międzynarodowego, przesyłają te informacje do biura. To kluczowe dla naszej zdolności do wiarygodnego relacjonowania. W ostatnich dniach niemal wszyscy nasi pracownicy doświadczyli ataków w swym najbliższym sąsiedztwie. Wielu musiało ewakuować się ze swych domów. Na szczęście do tej pory nikt z nich nie został ranny.
Historia Strefy Gazy to historia liczb: zabitych cywilów, rannych, wysiedlonych, liczba zniszczonych domów, szkół, szpitali itd. Czy dokumentowanie tych liczb do czegoś prowadzi? Czemu posłuży materiał, który teraz zbieracie? Jego istnienie sprawi, że Izrael zostanie wreszcie pociągnięty do odpowiedzialności?
Tego nie wiemy, ale nie zmienia to naszych obowiązków: rzetelnego dokumentowania naruszeń prawa międzynarodowego, codziennego raportowania do ONZ i innych instytucji oraz podejmowania interwencji prawnych w Izraelu. W tej chwili składamy skargi na taktykę stosowaną przez armię izraelską, która jak dotąd obiera sobie głównie cele cywilne.
Interweniujecie przed izraelskimi sądami?
Nie. Interweniujemy w Biurze Wojskowego Prokuratora Generalnego, to najwyższa instytucja prawna w armii izraelskiej. Jego asystenci-doradcy prawni są w każdej aktywnej jednostce wojskowej. To właśnie oni autoryzują – pod kątem ewentualnej legalności lub jej braku – ataki dokonywane przez armię.
A w dalszej perspektywie?
Po zakończeniu obecnej inwazji też będziemy mieć sporo pracy. Musimy odwiedzić miejsce każdego ataku, rozmawiać z każdym, kto go przeżył, zebrać materiał dowodowy, aby móc mieć nadzieję, że odpowiedzialni za zbrodnie zostaną z nich rozliczeni. Prowadzimy też, razem z innymi palestyńskimi organizacjami praw człowieka, pracę rzeczniczą wobec podmiotów międzynarodowych, w tym Unii Europejskiej. Czasem musimy tłumaczyć Europejczykom, w tym Polakom, podstawowe rzeczy. Na przykład, że to nie jest sytuacja samoobrony, jak twierdzi Izrael, tylko w pierwszej kolejności sytuacja okupacji. Albo że międzynarodowe prawo humanitarne – w tym IV Konwencja Genewska o Ochronie Osób Cywilnych Podczas Wojny, której Polska jest stroną – ma zastosowanie do Strefy Gazy.
O co apelujecie do państw Unii?
Państwa europejskie, zwłaszcza jako przyjaciele Izraela, powinny nalegać, by przestrzegał on prawa międzynarodowego.
Po atakach na Gazę na przełomie roku 2008 i 2009 Izrael nie został pociągnięty do odpowiedzialności, mimo pracy wykonanej przez organizacje praw człowieka, mimo raportu specjalnego wysłannika ONZ Richarda Goldstone’a.
Oczywiście, tak samo może być teraz. Dziś jednak sytuacja jest nieco inna niż w 2009 r. Świat nie może już twierdzić, że za mało wie o sytuacji. Dziś wszystko jest jasne. Także to, że prawo izraelskie zostało skonstruowane w taki sposób, aby zapewnić całkowitą bezkarność i nietykalność izraelskim politykom, dowódcom wojskowym i żołnierzom odpowiedzialnym za zbrodnie wojenne.
Jakie są szanse na skierowanie tych spraw do Międzynarodowego Trybunału Karnego?
Teoretycznie władze palestyńskie, teraz jako Państwo Palestyna, mogłyby przystąpić do Statutu Rzymskiego [na jego podstawie powstał MTK – red.]. Staramy się je do tego przekonać. Na razie bezskutecznie, bo są one pod ogromną presją. Izrael, USA i Europa, która jest główną siłą wspierającą i finansującą ten Trybunał, nie chcą, aby Palestyńczycy zostali do niego dopuszczeni, co jest dla nas szokiem. Te drzwi są właśnie przed nami zatrzaskiwane.
Co społeczność międzynarodowa powinna dziś zrobić?
Musi zechcieć dostrzec, że – podkreślam – w sytuacji izraelskiej okupacji zasada samoobrony nie ma zastosowania. Strażnik więzienia nie może atakować więźniów w imię samoobrony. Nie dajmy się zwariować: kto jest tu pierwszym agresorem, kto okupantem? To niebezpieczna sytuacja, w której USA i ważne państwa europejskie powtarzają Izraelowi, że „ma prawo się bronić”. To daje mu zielone światło do dalszej agresji i łamania prawa międzynarodowego.
W chwili, gdy rozmawiamy, zaczęła się izraelska inwazja lądowa.
Bardzo się jej obawialiśmy. Ostatnim razem [na przełomie 2008 i 2009 r. – red.] ogromnie ucierpiała cywilna populacja Strefy Gazy. Izraelskie wojsko mierzyło w nią jak w cele wojskowe. Teraz stanie się pewnie tak samo. Mam ogromną nadzieję, że także Polska będzie wywierać naciski na Izrael, aby choć w tej inwazji przestrzegał międzynarodowego prawa humanitarnego.

MAHMOUD ABURAHMA (ur. 1973) jest absolwentem teorii i praktyki praw człowieka na Uniwersytecie Essex w Wielkiej Brytanii. Od blisko 20 lat zaangażowany w budowę społeczeństwa obywatelskiego w Strefie Gazy, a od niemal 15 lat związany jest z Al Mezan Centre for Human Rights (www.mezan.org). Izrael wielokrotnie utrudniał mu wydostanie się z Gazy, odmawiając ponad 30 razy pozwolenia na wyjazd. Ostatnim razem uzyskał je dzięki zaproszeniu rządu Niemiec. On i inni obrońcy praw człowieka z Gazy w swych planach mają wizytę w Polsce; interesują ich doświadczenia budowania demokracji i wzmacniania praw człowieka.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2014