Gender pod płaszczykiem

Abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, który reprezentuje polski Kościół na Zgromadzeniu Nadzwyczajnym Synodu Biskupów poświęconym instytucji rodziny, udzielił obszernego wywiadu „Naszemu Dziennikowi”.

06.10.2014

Czyta się kilka minut

Czytałem go ze wzrastającym smutkiem. Dotychczas wydawało mi się, że abp Gądecki próbuje unikać bicia się w cudze piersi i wzmacniania syndromu oblężonej twierdzy. Nic z tego.

Owszem, możemy przeczytać, że część polskich katolików odrzuca etykę seksualną Kościoła, że rodziny nie radzą sobie z problemami emigracji zarobkowej, nieobecności rodziców, życia w całości wypełnionego pracą. Obok tych spostrzeżeń pojawia się jednak mantra. Czytam, że „Obecnie groźnym wyzwaniem jest – lansowana pod płaszczykiem programu równościowego – ideologia genderyzmu. Niektórym rodzicom podoba się uczenie chłopców, że winni po sobie sprzątać, a nie czekać, aż zrobią to za nich dziewczynki. Pociągające jest również hasło, że wszyscy ludzie są sobie równi i mają prawo do szczęścia. Lecz jednocześnie rodzice często nie uświadamiają sobie tego, że w imię przezwyciężania stereotypów uwarunkowanych kulturowo ukazuje się przy okazji różne modele partnerskie jednopłciowe jako równoważne rodzinie”. Czytam i nie dowierzam. Albo rozmowa została źle zredagowana, zaś arcybiskup nie dopatrzył czegoś w autoryzacji, albo język go wyprzedził. Czy dobrze rozumiem, że katolik, który chce wychować swego syna tak, by ten potrafił pozmywać talerze, wynieść śmieci i posłać łóżko, realizuje w gruncie rzeczy obcy katolikom projekt kulturowy? Czy pobrzmiewa w tym zdaniu wspólne wielu biskupom przekonanie, że równość równością, ale kobiety powinny usługiwać mężczyznom? Czy dobrze rozumiem, że dzieląc obowiązki, wpuszczamy do domu demona relatywizmu i podkopujemy fundamenty nauk chrześcijańskich? Czy rzeczywiście jest coś niebezpiecznego w fakcie, że ludzie mają prawo do szczęścia? Jak to się ma do nauczania św. Augustyna?

Pisząc te słowa, patrzę na swojego syna. Właśnie wyniósł śmieci, posłał łóżko, teraz ładuje talerze do zmywarki. Nie potrafię w tym fakcie dostrzec żadnego zagrożenia, nawet jeśli córki bawią się jeszcze w swoim pokoju.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, reportażysta, pisarz, ekolog. Przez wiele lat w „Tygodniku Powszechnym”, obecnie redaktor naczelny krakowskiego oddziału „Gazety Wyborczej”. Laureat Nagrody im. Kapuścińskiego 2015. Za reportaż „Przez dotyk” otrzymał nagrodę w konkursie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2014