Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Najwybitniejszy polski twórca sztuki sakralnej zaaranżował i wyposażył w ikony swojego autorstwa wnętrze, które krakowski Kościół przekazał 25 lat temu (wraz z całą kamienicą przy ul. Kanoniczej) do dyspozycji Fundacji św. Włodzimierza Chrzciciela Rusi, działającej na rzecz pojednania polsko-ukraińskiego. W zamiarze Nowosielskiego miało być to miejsce ekumeniczne, dostępne również dla prawosławnych i katolików; w akcie jego poświęcenia brał udział ówczesny metropolita krakowski, kard. Franciszek Macharski.
Kapituła Metropolitalna uzasadniała swoją decyzję koniecznością pozyskania przestrzeni dla biur, które miałyby obsługiwać Światowe Dni Młodzieży w 2016 r., i wskazywała na odzyskaną przez grekokatolików świątynię przy ul. Wiślnej, jako właściwe miejsce na siedzibę Fundacji i nową lokalizację dzieła Nowosielskiego. Pomijając dramatyczne polityczne okoliczności, w których ta decyzja została podjęta, zdaje się, że Kapituła nie miała pojęcia, czym jest integralność dzieła sztuki. Owszem, procedury sakralizacji i desakralizacji kaplic nie są w Kościele czymś nadzwyczajnym, jednak w tym wypadku mamy do czynienia z – nadzwyczajnym właśnie – przypadkiem dzieła, które należy do naszego dziedzictwa kulturowego, stworzonego dla tego miejsca i w tym właśnie kształcie. Nowosielski, teolog, mistyk, malarz był tylko jeden. Jego dzieł o tej skali zamysłu powstało zaledwie kilka. Kaplica przy Kanoniczej powinna być jak najszybciej wpisana do rejestru zabytków, tak by już nikt nie kwestionował jej integralności. ©℗