Drzwi

Drzwi są zamknięte, ale nieszczelności powodują, że delikatny zapach dymu papierosowego unosi się na piętrze. Znak, że mimo ciszy, za drzwiami wre praca.

27.02.2012

Czyta się kilka minut

I piętro w bloku przy ulicy Piastowskiej w Krakowie i drzwi naprzeciw schodów. Numer 18. Drzwi inne niż wszystkie. Tamte zwykle uzbrojone w dwa-trzy zamki, zasuwy i blokady, a tu tylko jeden zamek i w dodatku taki nietypowy. Bo i mieszkanka tego lokalu jest nietypowa, a zamek strzeże bardzo konsekwentnie jej prywatności. Drzwi otwierają się rzadko, ale zawsze o podobnych porach dnia.

Około godziny 10 rano drzwi uchylają się cichutko i spowita w domowy strój niewielka postać z fryzurą wskazującą na niedawny jeszcze kontakt z przytulną pościelą, z woreczkiem w ręku podąża do zsypu. Spotkanie przy zsypie ma w sobie coś z intymności dostępnej tylko szczęściarzom, sąsiadom z piętra. Niezwykła postać w jakże prozaicznej codziennej czynności. A więc i wybrańcy bogów wyrzucają śmieci!

W okolicy południa drzwi znowu się cicho otwierają i tajemnicza postać w kapelusiku i z torbą w ręce opuszcza mieszkanie. Po chwili wraca z zakupami wolnym, spacerowym krokiem. Po drodze mijający ją ludzie kłaniają się i pozdrawiają, ona zawsze z uśmiechem odkłania się i idzie dalej, choć zapewne wielu chętnie zamieniłoby z nią kilka słów. Za jakiś czas klatkę schodową wypełni zapach spalenizny. Telefon sąsiadki spowoduje panikę i pospieszne wietrzenie mieszkania.

Potem zalega cisza. Drzwi są zamknięte, ale nieszczelności powodują, że delikatny zapach dymu papierosowego unosi się na piętrze. Znak, że mimo ciszy, za drzwiami wre praca.

***

Często w godzinach popołudniowych na parking pod balkonem podjeżdża samochód. Młody mężczyzna wchodzi do bramy, wyjmuje pocztę ze skrzynki numer 18, idzie na I piętro, wchodzi do mieszkania. Wtedy słychać głośny stuk zamykanych drzwi, świadczący o tym, że to nie mieszkanka lokalu je zamyka, lecz ów młody, energiczny człowiek. Po chwili stuk powtórzy się i samochód odjedzie.

Te odgłosy są dość regularne i sygnalizują, że za drzwiami numer 18 toczy się zwykłe pracowite życie.

Niekiedy wieczorem drzwi otwierają się kilkakrotnie, ale nie więcej niż cztery razy. Bo liczba wpuszczonych gości jest ograniczona ściśle do liczby miejsc przy stole. Wszyscy goście muszą siedzieć wygodnie, by spożyć kolację i wziąć udział w losowaniu fantów. Ten moment jest zawsze przez wszystkich długo wyczekiwany, a sama gospodyni cieszy się głośno z niespodzianek, jakie przygotowała. Jest to rzadki moment, kiedy przypadkowy przechodzień w klatce schodowej może usłyszeć podniecony głos gospodyni dobiegający zza drzwi. Obdarowani też reagują żywiołowo, można więc mieć wrażenie, że zgromadzeni za drzwiami bawią się doskonale.

Czasem drzwi otwierają się i uzbrojona w mały prezent, paczkę papierosów i zapalniczkę osoba ubrana w strój domowy, kieruje się wyjątkowo nie wprost na schody, lecz w lewo, i puka do drzwi numer 19. Tu pobędzie chwilę, coś przekąsi, wypije i zapali, zapytawszy uprzednio: „Lukrecjo, czy wolno nam zapalić?”. Gdy wizyta dobiegnie końca, poprosi z łobuzerskim uśmiechem o taksówkę, by mogła wrócić do siebie. Gdy zdarzy się, że mieszkańcy lokalu numer 19 zastukają pod 18, sytuacja przy wyjściu będzie odwrotna. Gospodyni zapyta: „Wezwać wam taksówkę?”.

Zdarza się, że choć drzwi są zamknięte, w mieszkaniu pojawia się cichy gość. Gość ten jest zawsze mile widziany i nawet wabiony, a dostaje się do pokoju przez otwarte drzwi balkonowe, wyskoczywszy uprzednio z właściwą kotom gracją z sąsiedniego balkonu na daszek i stamtąd na balkon pod numerem 18. Wtedy gospodyni zamiera w swoim fotelu, by nie spłoszyć przybysza, bo cieszy się z tych wizyt niezmiernie. To jedyny gość, który tu może wejść bez uprzedzenia.

Bywa także, że drzwi otwierają się uroczyście. Wtedy, albo pojawia się ktoś wyjątkowy, ktoś, kto nie mieści się w rytmie dnia codziennego, albo sama mieszkanka ubrana elegancko wybiera się, zwykle w asyście, na wyjątkowe spotkanie. Ale to rzadko i niezbyt chętnie.

Dwa razy w roku drzwi i żaluzje pozostają zamknięte na dłużej. To znak, że mieszkanka wyjechała na wypoczynek lub do pracy. Znane są dwie destynacje. Zawsze jednak na południe, w góry. Tu bowiem wypoczywa i pracuje najchętniej. Wtedy zdarza się, że drzwi otwierają się co jakiś czas, ale na krótko, z obowiązku wrzucenia poczty i pobieżnej kontroli. Kiedy jednak wraz z drzwiami otworzą się też rolety w oknach i kiedy słychać odgłosy sprzątania, oznacza to, że już niebawem mieszkanka lokalu powróci i także drzwi powrócą do swojego codziennego rytmu otwierania i zamykania.

***

Ale te czasy już minęły. Drzwi zostały właśnie zamknięte na zawsze. Rolety także. I nawet jeśli kiedyś je ktoś otworzy, a potem zamknie, nie będzie to już ręka mieszkanki lokalu numer 18. Drzwi już nie te same, zamek wymieniony i nawet odgłos zamykania jakiś inny, obcy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2012