Druga Zimna Wojna

Być może kiedyś historycy napiszą, że tak zaczął się nowy konflikt zimnowojenny. Zaskakująco inny niż poprzedni.

21.04.2014

Czyta się kilka minut

„Zielone ludziki” w mieście Sławiańsk na wschodniej Ukrainie, 14 kwietnia 2014 r. / Fot. Evgeniy Maloletka / AP / EAST NEWS
„Zielone ludziki” w mieście Sławiańsk na wschodniej Ukrainie, 14 kwietnia 2014 r. / Fot. Evgeniy Maloletka / AP / EAST NEWS

Buty. Tradycyjne, ciężkie desantowce albo lekkie, praktyczne w warunkach niekonwencjonalnych buty paratrekingowe, jakie na filmach noszą amerykańscy komandosi Navy SEALs. Solidne, porządne.

Jeśli wierzyć Wiktorowi Suworowowi, który za tamtej zimnej wojny służył w sowieckim wywiadzie GRU (a potem wybrał wolność i pisał książki), żołnierz carski i sowiecki dostawał nowe buty zawsze wtedy, gdy szedł na wojnę. Wyzwoliciel nie może być obuty nieprzystojnie – pisał Suworow, wspominając, jak latem 1968 r. rozkaz rzucił go, młodego oficera, nad granicę z bratnią Czechosłowacją. Jakoś w sierpniu do jego batalionu i do innych, sąsiednich, zajechały ciężarówki pełne nowych butów; każdy szeregowy mógł zrzucić niewygodne kierzowe (skóropodobne) trepy. „I już po lesie, po przecinkach i polankach przechadzają się żołnierzyki, poskrzypując nowymi bucikami, aż przyjemnie popatrzeć. Cieszy wzrok juchtowa skóra najwyższej klasy, z rezerw państwowych”. Starszych to skrzypienie skłaniało do refleksji. „Dowódca naszego batalionu podpułkownik Protasow wezwał do siebie wszystkich oficerów. Porządny był z niego facet. Nie uznawał zbędnego gadania: »Towarzysze oficerowie – powiada – trzeba by coś wypić i przekąsić. Kto wie, co nas czeka za chwilę?«”.

Podobnie było w roku 1914 (mużyk mógł nie dojadać, ale buty musiał mieć porządne, wszak planowo miał maszerować do Berlina) i 1941. Wspomnienia weteranów, że w czerwcu 1941 r. wydano szeregowcom nowe skórzane buty, były dla Suworowa jedną z wielu poszlak, iż nie tylko Hitler gotował się do ataku na Stalina, ale też vice versa (zweryfikować tych wspomnień nie sposób, bo akta dotyczące gospodarki obuwiem w 1941 r. są nadal tajne).

Dziś rosyjski żołnierz, wyzwalający Ukrainę od „judeo-euro-polsko-majdanowych banderowców”, znów maszeruje w nowych butach, w wygodnych mundurach z tzw. cyfrowym kamuflażem i kamizelkach taktycznych à la Delta Force, z bronią, jakiej nie kupisz nawet w Walmart. Gdzież im do zdartych kamaszy Ukraińców, ich spłowiałych mundurów i wozów pancernych, które wyglądają tak, jakby ich uruchomienie za każdym razem było wyzwaniem.

Przepraszam: to nie rosyjski żołnierz maszeruje. To „samoobrona Krymu” i „milicja Donbasu”.

Trzeba przyznać, że akurat po nim nikt się tego nie spodziewał. Gdy 15 lat temu został prezydentem Rosji, rozjechał Czeczenię, zostawiając spaloną ziemię i sto tysięcy trupów. Gdy sześć lat temu wpuścił Gruzinów w pułapkę, jego wojska wprawdzie nie powtórzyły metod z Groznego, ale do finezji było daleko: przeprowadziły, jak pisali potem analitycy NATO, „kampanię manewrową” z podręcznika Układu Warszawskiego.

Dziś jest inaczej. Putin przejdzie do historii jako pierwszy przywódca mocarstwa, który w konflikcie z innym, mniejszym państwem, Ukrainą, zastosował narzędzia „wojny asymetrycznej”, w jakiej dotąd celowała np. Al-Kaida. Zamiast ofensywy mas czołgów jest inwazja pełzająca, przy równoczesnym zaprzeczaniu, że takowa ma miejsce. Gdy czołgi z niebiesko-żółtymi flagami idą na zajęty przez „zielone ludziki” Kramatorsk, „ludziki” znikają, zupełnie nie po rosyjsku unikając walki. Zamiast tego idą procesje cywilów, którzy pytają ukraińskich żołnierzy: synku, będziesz do nas strzelać? Pod Groznym nikt by się nie zastanawiał. Pod Kramatorskiem ukraiński żołnierz nie strzela – i nikt od niego nie żąda, by zabijał kobiety. Druga strona interpretuje to jako słabość. Za chwilę „samoobrona” zjawi się w nowych miastach, w Zaporożu, Odessie. Może w Mołdawii, by bronić jej przed „okupantami z UE”. Może w Estonii. Ale, zaraz, Estonia to NATO, a gdzie „czerwona linia”? Jaka linia? Rosyjscy żołnierze? Jacy żołnierze? Tylko te buty…

Czy kiedyś historycy napiszą, że tak zaczęła się Druga Zimna Wojna? Zaskakująco inna od poprzedniej, niepasująca do aparatu poznawczego ludzi Zachodu, wymagająca nowej kontrnarracji i adekwatnych odpowiedzi. Ale – wojna.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2014