Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie musi ona budzić lęku i nie wymaga szczególnej dojrzałości od dzieci, za to na pewno stawia wysokie wymagania przed księżmi i rodzicami. Nie wiem, jak można wyznaczyć granicę dojrzałości do tego sakramentu inaczej niż „formowanie sumienia” przez uczestnictwo w tym sakramencie. I jak zrozumieć jego znaczenie i potrzebę inaczej niż przez pragnienie „doświadczenia Eucharystii jako świętości” (z wypowiedzi o. Dariusza Kowalczyka). Dlatego to przygotowanie i forma spowiedzi mają najistotniejsze znaczenie. Przygotowanie oparte nie na punktowaniu grzechów, ale na naturalnym rozumieniu pojęć zła i krzywdy oraz rozbudzeniu niechęci do ich czynienia. Jest to proces, który można zacząć w dowolnym momencie i ulepszać przez całe życie. Pamiętam z dzieciństwa moje przygotowania do spowiedzi z udziałem matki, która „przechodziła” ze mną przez wszystkie przykazania, tłumacząc je na poziomie mojego świata, pamiętam momenty pojednania z rodzeństwem i rodzicami, zalążki rozumienia znaczenia „żalu za grzechy” i „mocnego postanowienia poprawy”. Nie pamiętam poczucia strachu, tylko konieczność wiarygodności moich zachowań i słów. Po latach mądry ksiądz zmusił mnie do wzięcia odpowiedzialności za sumienie i uświadomił konieczność jego nieustannego treningu. Nie skłaniajmy dzieci do spisywania grzechów na kartce. Niech od początku wiedzą, że mają spowiadać się rzetelnie i szczerze, bo to jest podstawą spowiedzi, a nie kompletna wyliczanka. I nie pamięć mają ćwiczyć, lecz sumienie. Zamiast pytać „ile razy”, spytajmy „czy chcesz to zmienić”, a pokuta niech będzie powiązana ze spowiedzią, żeby uniknąć słynnego „dziś ksiądz wszystkim daje litanię”. Dzieci boją się na ogół tego, czego my uczymy ich się bać, i muszą być traktowane jak osoby rozumne, bo tylko wtedy będą próbowały zrozumieć.