Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W Niemczech od 2002 r. prostytucja jest traktowana jak każda inna profesja. Zarejestrowane przedstawicielki „najstarszego zawodu świata” mają prawo do ubezpieczenia medycznego i składek emerytalnych, a także zasiłków dla bezrobotnych. Niemieckie domy publiczne mieszczą się często przy głównych ulicach.
Ale 11 lat po legalizacji nierządu, w RFN podnoszą się głosy krytyki. Przeciwnicy zwracają uwagę, że (według danych z 2007 r.) tylko 1 proc. prostytutek ma umowę o pracę, a w miażdżącej większości usługi seksualne wymykają się spod wszelkiej kontroli państwa. W dodatku kobiety przybyłe z innych krajów – zwłaszcza z Europy Wschodniej (Rumunia i Bułgaria) – są często bezwzględnie eksploatowane przez handlarzy „żywym towarem”. W listopadzie 2013 r. czołowa niemiecka feministka Alice Schwarzer wydała wojnę prostytucji, nazywając swój kraj „rajem dla sutenerów”. Wezwała do zmiany prawa i karania klientów prostytutek – na wzór Szwecji (a teraz i Francji).
Przepisy legalizujące prostytucję obowiązują też m.in. w Holandii, Belgii, Danii i Szwajcarii. Z kolei skrajnie odmiennym przykładem podejścia do nierządu są Szwecja i Norwegia. Szwecja jako pierwsza w 1999 r. zakazała świadczenia wszelkich płatnych usług seksualnych, w imię równości płci i godności ludzkiej. Grozi za to teoretycznie nawet pół roku więzienia, a w praktyce wysokie grzywny. Według oficjalnych danych, prostytucja uliczna zmalała w ciągu 15 lat o połowę, a siatki stręczycieli zaczęły unikać Szwecji. Jednak po przyjęciu zakazu zaczęła rozkwitać „turystyka seksualna” mieszkańców tego kraju.
W wielu krajach Europy prostytucja funkcjonuje też w osobliwej „szarej strefie”: prawo nie zabrania samych usług seksualnych, ale ściga sutenerstwo, nakłanianie do nierządu lub natrętne nagabywanie przechodniów przez prostytutki na ulicy. Hiszpania np. zalegalizowała domy publiczne, ale zwalcza uliczną prostytucję przez nakładanie grzywien na klientów (w wysokości od 300 do 3 tys. euro).