Androny na Górze

Mój drogi Piołunie,

08.04.2013

Czyta się kilka minut

z reguły mało interesuję się pogrzebami, bo i na co komu rozlane mleko? Albo delikwent jest już nasz, albo trzeba pacjenta spisać na wieczne straty. Chwilowe zabawy czyśćcowe obchodzą diabła tyle, ile zeszłoroczny śnieg – Szatan zawsze mierzy w najwyższą stawkę. Gdy siadasz do pokera, prawdziwą przyjemność daje jedynie gra all in, a nie ściubienie żetonów.

To wszystko oczywiście nie znaczy, że na pogrzebach nie bywam. Bywam, ale przychodzę nie dla gnijącego truchła, w którym ostatecznie objawia się człowiecza mizeria i ohyda. Przychodzę dla tych jeszcze żywych. Czasem przy trumnach ludziom przychodzą do głowy głupie pomysły, a wiadomo: strzeżonego – Szatan strzeże.

I tym razem proletariacka czujność mnie nie zwiodła. Otóż wybrałem się na pogrzeb pewnego przeklętego pacjenta. Niby polityka, ale jaki tam z niego był polityk... Nie rozwodząc się zbytnio, powiem Ci jedno: mottem jego działalności były Androny na Górze. Rozumiesz? Dał sobie wmówić, że w polityce potrzeba tych, co są błogosławieni, bo wprowadzają pokój. Tak... A do prowadzenia domów publicznych doskonale nadają się dziewice konsekrowane.

I tak byśmy sobie trochę pożartowali, pośmiali się z głupoty, a potem zajęli się sprawami naprawdę ważnymi – gdyby nie groźny fakt, że pacjent ma przyjaciół. Żywych. I powiedziałbym: z tych niesterowalnych. Z grona tych niebezpiecznych, którzy wciąż łamią sobie głowę, jakby tu zbliżyć się do sedna nauki szalonego Cieśli. Nie znoszę jajogłowych, co każdy włos dzielą na czworo. Przyplątał się taki jeden i gada nad trumną o nowym papieżu, tym od miłosierdzia i ubóstwa: „Teraz od kilku dni mamy ledwie kiełkujące wrażenie, że w centrum chrześcijaństwa coś drgnęło, coś ważnego w stylu reprezentowania chrześcijaństwa i w stosunku do świata. Z niepokojem myślimy o tym, czy i kiedy to drgnięcie dotrze do Polski”. Martw się, starcze, martw. Niedoczekanie twoje...

Pytasz, co by się stało, gdyby owo drgnięcie dotarło nad Wisłę? To byłaby katastrofa, Piołunie, prawdziwa katastrofa. Wiesz, co jest w tym papieżu najgorsze? Mówi tak, że z jego słów nie da się w żadnym razie zrobić miecza, pałki albo maczugi na bliźnich. Nie da się ich wpisać w wojenne komunikaty, w partyjne odezwy wzywające do walki o nowy, wspaniały świat. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój... Kościół stanął na głowie, herezja u bram, wiara w niebezpieczeństwie!

Napisałem: w żadnym razie nie da się papieskich słów przerobić? Nie lękajcie się! Tylko żartowałem. Otóż, drogi Piołunie, jeszcze w Wielką Sobotę przysiadłem sobie pod jedną z ambon – lubię wspomnienie tamtego dnia, gdy Jego już nie było, a jeszcze nie zmartwychwstał. Jedyny dzień właściwie bez Niego.

W tym zaś roku – jeszcze miła niespodzianka. Na ambonie stał biskup i uprawiał typową cytatologię z papieża. I na dodatek wciąż wałkował Franciszkowe słowa o krzyżu. Brać krzyż, dźwigać krzyż, pomagać innym nieść krzyż, bez krzyża nic nie zrozumiesz... Brr... Aż tu nagle biskup mówi, że o to właśnie papieżowi chodzi – brońmy krzyża przed złymi ludźmi! Chrześcijaństwo w nadwiślańskim kraju musi się bronić!

Alleluja i hosanna! Księże Biskupie, nie wiem, jak mam dziękować za ubogacające słowo pasterza. A tak swoją drogą, mój drogi Piołunie, czyż to nie zabawne, że doczekaliśmy czasów, w których to biskup przywraca diabłu wiarę w człowieka?

Twój kochający stryj Krętacz

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2013