Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Minstreli Ameryce nie brakuje, więc plebs zabawiali już m.in. Michael Jackson, Stevie Wonder, Phil Collins, James Brown, U2, Sting, Paul McCartney, Rolling Stones, Prince oraz oczywiście Bruce Springsteen.
W tym roku cyrk odbył się na Lucas Oil Stadium. Lucas niestety nie od twórcy „Gwiezdnych Wojen”, a od Forresta Lucasa, nafciarza, ale ponieważ oil to oil, więc i tak wiadomo, o co chodzi. Całe hipergalaktyczne widowisko przyciąga więcej widzów niż Oscary, Grammy i Emmy razem wzięte. A ponieważ Super Bowl to okno wystawowe amerykańskiej cywilizacji, nie może w nim zabraknąć reklam. W zamyśle Ameryki: najdroższych, najwymyślniejszych i najlepszych we wszechświecie. Co do pierwszej superlatywy pełna zgoda, co do reszty już nie za bardzo. Ale to i tak nie ma najmniejszego znaczenia, skoro czas antenowy jest najdroższy.
Clipów ci u nich dostatek, ale najlepsza znów była reklamówka Chryslera. Narratorem poprzedniej był niejaki Eminem, a teraz wystąpił ostatni żyjący kowboj Ameryki. Clint Eastwood w roli narratora filmu: „Halftime in America” jest znakomity: patetyczny i wiarygodny zarazem. Świadectwo takiej twarzy nie może zawieść. Wyblakłe oczy amerykańskiej ikony nie mogą kłamać. Głos, który widział już wszystko, opowiada o trudnych czasach, ale Ameryka jeszcze się podniesie, a gdy to nastąpi, „the world is going to hear the roar of our engines”.
Kiedy się pozbierają, świat usłyszy huk ich maszyn. Zaraz zacznie się druga połowa. Tako rzecze Ameryka. Importowana z Detroit. Agent Eastwooda twierdzi, że Chrysler tylko sfinansował to, co Clint chciał powiedzieć.
Yeah.