Alibajdadzikafrajdawtomigraj

Stefan Themerson, Franciszka Themerson: był gdzieś haj taki kraj, była gdzieś taka wieś –

25.11.2013

Czyta się kilka minut

przez Polskę przetoczyła się kolejna debata o poprawności czy też niepoprawności politycznej Tuwimowskiego Murzynka Bambo, a tu pojawia się kolejna dwójka czarnoskórych dzieci z Afryki...


Sabarawarak i Karawarabas, dziewczynka i chłopiec, których imiona stanowią lustrzane odbicie, a także pan krokodyl, pan hipopotam, mucha tse-tse („mucha tse-tse / to zła mucha / strach, gdy brzęczy / koło ucha”), lis i marabut są mieszkańcami kraju o wyjątkowo długiej nazwie: Alibajdadzikafrajdawtomigraj. W Alibajdadzikafrajdawtomigraju są domy ze słomy, Sabarawarak piecze tort, którego głównym składnikiem jest figowy mak, a Karawarabas nastawia „z chleba kwas” – z chleba świętojańskiego, dodajmy. Gdy zaś książeczkę odwrócimy, trafimy na swojską, bardzo błotnistą wieś, gdzie źle się dzieje: „Ludzie byli / tacy lenie... / Wciąż mówili / / tylko, że n i e...”. Dopiero przybycie zwierząt z Afryki spowoduje zmiany.

Stefan Themerson (1910–1988), prozaik, poeta, dramaturg, wydawca, fotografik, i jego żona Franciszka z Weinlesów (1907–1988), malarka, graficzka, ilustratorka i scenografka, których ćwierćwiecze śmierci obchodzimy w tym roku, należą do najwybitniejszych i najoryginalniejszych postaci polskiej awangardy i w ogóle polskiej kultury. Tworzyli tandem artystyczny, wspólnie eksperymentowali w dziedzinie filmu. Lata powojenne spędzili w Londynie, gdzie prowadzili oficynę Gaberbocchus Press – ukazywały się w niej zarówno ich własne książki, jak i prace zaprzyjaźnionego z nimi Bertranda Russella czy angielskie tłumaczenia Raymonda Queneau. Pisałem o nich tutaj wielokrotnie – przy okazji polskich wydań napisanych po angielsku powieści Stefana Themersona („Euklides był osłem”, „Wyspa Hobsona”), przy okazji wznowień „Wykładu profesora Mmaa” czy też dwóch arcydzieł, „Przygód Pędrka Wyrzutka” i „Kardynała Pölätüo”, wreszcie wtedy, gdy ukazała się książka Adriany Prodeus „Themersonowie. Szkice biograficzne”.

Pieczołowita reedycja dwóch zwierciadlanych opowiastek – tekst napisał jak zawsze Stefan, ilustracje wyszły spod ręki Franciszki – które ukazały się po raz pierwszy w 1935 r. w Warszawie, potem wznawiano je w Paryżu i w Indiach, ale w kraju nigdy, przypomina Themersonów jako mistrzów książki dla dzieci. Stanowiły one nie tylko świetną lekturę, ale też pole do eksperymentów w dziedzinie typografii, ilustracji i języka, a tekst i obraz tworzyły nierozdzielną całość i wzajemnie się komentowały. Twórczość Themersonów dla dzieci, jak zauważa Adriana Prodeus, „nie jest dla nich tylko ekspresją wyzwolonej wyobraźni, lecz pomaga zrozumieć współczesny świat. Bohater dziecięcy odkrywa cuda techniki, uczy się zaradności, udowadnia odwagę, pracowitość, wytrwałość, praktyczność, zapobiegliwość. Książki Stefana i Franciszki mają wyraźny profil dydaktyczny, nie uciekają od morału”. Tak jest i tutaj, zwłaszcza w „Była gdzieś taka wieś”, gdzie pojawienie się krokodyla, hipopotama i muchy tse-tse motywuje mieszkańców tonącej w błocie wioszczyny, by ją przekształcić w piękną wieś – z łaźnią, domem spółdzielni i kinem...

„Jacuś w zaczarowanym mieście”, „Narodziny liter”, „Pan Tom buduje dom”, „Przygody Marcelianka Majster-Klepki” – te książeczki, choć powstały w latach 30. ubiegłego wieku i choć rzeczywistość, która się w nich odbija, należy już do przeszłości, uderzają zarówno świeżością języka, jak i nowoczesnością kreski Franciszki. Cóż dopiero mówić o „Przygodach Pędrka Wyrzutka” – powiastce filozoficznej, którą czytać mogą zarówno dzieci, jak i dorośli, i która nie znudzi się nigdy. Niewielu mieliśmy twórców tak wszechstronnych, tak konsekwentnych w swej postawie artystycznej i tak niepodległych duchowo jak Themersonowie. (Wydawnictwo Widnokrąg, Piaseczno 2013, ss. 20 + 18. Posłowia: Jasia Reichardt i Anna Nowacka-Devillard. Wszystkim wielbicielom Themersonów, a także tym, którzy jeszcze nimi nie zostali, polecam najnowszy monograficzny numer „Literatury na Świecie” poświęcony właśnie dziełu niezwykłej pary.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2013