Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jarosław Kaczyński wchodzi do rządu po raz pierwszy od 13 lat nie po to, by wzmocnić władzę w walce z koronawirusem. Porzucił niespieszne życie partyjnego lidera, by zająć się nadzorem nad resortami sprawiedliwości, obrony i spraw wewnętrznych. Pierwszy wniosek z rekonstrukcji rządu – obóz władzy wciąż bagatelizuje sytuację pandemiczną, a na pewno bardziej interesuje się swoją sytuacją wewnętrzną.
Kaczyński przecież wchodzi do rządu, by stłumić wojnę między Mateuszem Morawieckim i Zbigniewem Ziobrą o przyszłe przywództwo na prawicy.
Czytaj także: Konflikt w koalicji pokazał, że są dwa PiS-y
Ale rekonstrukcja mówi wiele także o innych częściach Zjednoczonej Prawicy. Ziobro, choć początkowo buńczucznie zapowiadał sprzeciw wobec ustaw ważnych dla Kaczyńskiego i Morawieckiego, ostatecznie potulnie się cofnął. Znaczy to, że jest jeszcze za słaby na otwartą wojnę o władzę.
Do rządu wraca jako wicepremier i minister rozwoju Jarosław Gowin, który zabrał to stanowisko swej politycznej uczennicy Jadwidze Emilewicz. Pani minister na odchodne porzuciła Porozumienie, co jest kolejnym dowodem na to, że partia ta staje się tworem marginalnym.
Powrót Gowina pokazuje też, że Kaczyński puścił w niepamięć jego sprzeciw wobec wiosennych wyborów prezydenckich w wersji korespondencyjnej. Stało się tak, bo – to kolejny wniosek – PiS nie jest w stanie w obecnym Sejmie zbudować żadnej innej koalicji. Podobnie zresztą ma się rzecz z pogróżkami PiS wobec partii Ziobry – karbowi prezesa musieli je szybko porzucić, bo sejmowa arytmetyka jest nieubłagana.
Wejście do rządu Kaczyńskiego i Gowina powoduje, że po raz pierwszy od dojścia Zjednoczonej Prawicy do władzy w gabinecie znajdują się wszyscy liderzy partii koalicyjnych. Zwłaszcza obecność Kaczyńskiego jest zasadniczą zmianą – to osłabienie premiera. Morawiecki stanie się w swym własnym rządzie numerem 2. Ta sytuacja to najpoważniejszy test dla relacji obu polityków od momentu dojścia PiS do władzy.
Czytaj także: Kto przypilnuje Gowina?
Jeśli chodzi o organizacyjną stronę rekonstrukcji, to jest ona w dużej mierze pozorna. Łączone są resorty niedawno podzielone (środowisko i klimat), a w miejsce likwidowanych ministerstw powoływane są centralne urzędy (od sportu i gospodarki morskiej). Powstały resortowe potworki, jak Ministerstwo Kultury i Sportu, a Solidarność już protestuje, że nadzór nad rynkiem pracy trafił z resortu rodziny do Ministerstwa Rozwoju liberała Gowina.
Większość ministrów w nowym rządzie to twarze dobrze znane. Nowalijki są dwie. Młody poseł PiS Grzegorz Puda dostał funkcję ministra rolnictwa w nagrodę za to, że przeprowadził przez Sejm ustawę o ochronie zwierząt. Tyle że to na starcie naraża go na wrogie przyjęcie przez wieś. Z kolei znany z walki z osobami homoseksualnymi i teorią gender poseł PiS Przemysław Czarnek będzie kształtował polską młodzież – od szkół po uniwersytety. Osobistą decyzją Kaczyńskiego dostał posadę ministra edukacji i nauki. Na froncie walki ideologicznej ma stanowić pisowską konkurencję dla Ziobry.
Kłopoty z tą rekonstrukcją są dwa. Po pierwsze, nawet Kaczyński konfliktu Morawieckiego z Ziobrą już nie powstrzyma. Po wtóre, jeśli koronawirus uderzy w Polskę jeszcze mocniej, to wszystkie te roszady mogą się okazać funta kłaków warte. ©
Autor jest dziennikarzem Onet.pl, stale współpracuje z „TP”.