Rezusy czują rytm

Sygnały płynące z naszych trzewi wpływają na nasze myśli, uczucia i decyzje. Okazuje się, że nie jesteśmy jedynymi zwierzętami, które je odbierają.

11.07.2022

Czyta się kilka minut

Makak królewski w Narodowym Parku Bandhavgarh w Indiach / DANNY GREEN / B&EW
Makak królewski w Narodowym Parku Bandhavgarh w Indiach / DANNY GREEN / B&EW

Na giełdzie liczą się ułamki sekund. Handlarze nie mogą sobie pozwolić, by każdą decyzję poprzedzała świadoma analiza potencjalnych zysków i strat – muszą działać intuicyjnie, ufając, że ich przeczucia okażą się słuszne. Co różni tych, którzy obstawiają lepiej, od tych, którym idzie gorzej? M.in. to, że ci pierwsi są statystycznie lepsi w odbieraniu sygnałów napływających z wnętrza ciała.

Bogate wnętrze

Jedną z najprostszych metod pozwalających określić, jak dobrze ludzie radzą sobie z odbieraniem tego typu informacji, jest poproszenie ich o policzenie uderzeń swojego serca w określonym czasie. Trzeba zastrzec, że powinni opierać się tylko na informacjach z wnętrza ciała – nie mogą więc używać dłoni do pomiaru tętna w miejscach, w których jest wyczuwalne z zewnątrz. W tym samym czasie dokonuje się precyzyjnego pomiaru pulsu za pomocą aparatury, a następnie porównuje zarejestrowany wynik z tym, który podały osoby badane. Im bardziej zbliżone są do siebie te wartości, za tym lepsze uznaje się zdolności interoceptywne tych osób.


ZOBACZ TAKŻE:

CO KRĘCI GUPIKI? SEKSUALNOŚĆ ZWIERZĄT NIE MUSI BYĆ WRODZONA >>>>


Mianem interocepcji określa się właśnie to, co umożliwia nam świadome i nieświadome wyczuwanie „wewnętrznego stanu naszego organizmu”. Dzięki interocepcji czujemy, że jesteśmy głodni, że spadł nam poziom cukru we krwi albo że nasze serca biją. Składają się na nią informacje napływające z trzewi i sygnały z tkanek. Bez niej trudno byłoby nam stwierdzić, czego potrzebuje nasz organizm i jak powinniśmy się zachować, by zapewnić mu optymalne warunki. Inaczej doświadczalibyśmy też swojego ciała i emocji – o ile w ogóle byśmy ich doświadczali.

Wielu psychologów mówi o interocepcji jako o kolejnym, obok propriocepcji, wewnętrznym zmyśle. Ta druga polega na wyczuwaniu położenia naszego ciała i poszczególnych kończyn w przestrzeni (jeśli chcesz sprawdzić, jak sprawnie się nim posługujesz, zamknij oczy i dotknij koniuszkiem palca czubek własnego nosa).

W 2016 r. Narayanan Kandasamy z Uniwersytetu w Cambridge i współpracownicy opisali w „Scientific Reports” badanie przeprowadzone na grupie handlarzy z londyńskiej giełdy, którzy na co dzień specjalizują się w rodzaju inwestycji wymagającym zawierania bardzo wielu transakcji w bardzo krótkim czasie. Zmagają się z ogromną ilością danych, na podstawie których muszą wyłapywać wzorce zmian cen i podejmować ryzykowne decyzje.

Wyniki pokazały, że handlarze, którzy osiągali lepsze wyniki finansowe, podawali także liczbę uderzeń własnego serca bliższą rzeczywistej niż ci, którzy zarobili mniej. Potwierdziła to druga seria badań, w której wykorzystano inną klasyczną procedurę – osobom badanym prezentowano serie dźwięków, a ich zadaniem było stwierdzenie, które serie są odtwarzane synchronicznie, a które asynchronicznie względem ich rytmu serca. I w tym przypadku bardziej precyzyjnych wskazań dokonywali ci, którzy więcej zarabiali. To solidne przesłanki, by uznać, że dobrzy handlarze giełdowi są po prostu lepsi w odczytywaniu tego, co podpowiada im ich wnętrze.

Ciało wie szybciej

Skąd pomysł, by badać handlarzy giełdowych i ich zdolność do wyczuwania skurczów we wnętrznościach? Doniesienia o tym, że pobudzenie fizjologiczne organizmu odgrywa istotną rolę w naszym codziennym funkcjonowaniu i daje podstawy temu, co nazywamy przeczuciami, pojawiały się już wcześniej. Jednym z najbardziej wpływowych – i radykalnych – zwolenników tego poglądu jest Antonio Damasio, portugalski neurobiolog, który zasłynął badaniami pacjentów z rozmaitymi uszkodzeniami układu nerwowego. Zgodnie ze sformułowaną przez Damasia hipotezą markera somatycznego, sygnały docierające do nas z wnętrza organizmu wpływają na nasz proces decyzyjny jeszcze zanim w ogóle zdamy sobie z tego sprawę.

Załóżmy, że mamy wyciągać karty z czterech stosów w taki sposób, by zgarnąć jak najwięcej punktów. Karty z jednego stosu przynoszą duże korzyści, ale też kolosalne straty. Pozostałe może nie przynoszą spektakularnych zysków, ale nie generują też aż tak wielkich strat. Czy szybko zorientujemy się, jaką strategię powinniśmy przyjąć? Badania przeprowadzane przy użyciu tej gry (nazwanej Iowa Gambling Task) pokazują, że osoby zdrowe zwykle zaczynają bezwiednie unikać ryzykownego stosu jeszcze zanim dotrze do nich, że to prosta droga do klęski. Zgodnie z teorią Damasia różne stosy zaczynają wywoływać różne pobudzenia fizjologiczne – ich poprawne odczytywanie faktycznie mogłoby więc stanowić drogę na skróty do dobrej decyzji (albo złej, jeśli ktoś skutecznie wykształciłby u nas fałszywe przekonanie np. o wysokiej jakości jakiegoś produktu). Większość z nas szybko uczy się optymalizować swoje ruchy i wybrałaby karty z tych stosów, które ostatecznie okazują się przynosić większe korzyści. Szybciej przychodzi to tym, którzy są skuteczniejsi w identyfikowaniu sygnałów płynących z własnego wnętrza.

Bardzo słabo z takim zadaniem radzą sobie natomiast osoby z uszkodzeniami w tzw. brzuszno-przyśrodkowej korze przedczołowej (ang. ventromedial prefrontal cortex, vmPFC), obszarze mózgu położonym nieco za oczami. Struktura ta ma odgrywać kluczową rolę w powstawaniu reakcji somatycznych, czyli pobudzenia emocjonalnego odczuwanego w ciele, w odpowiedzi na wspomnienia lub wyobrażenia związane z jakimś wydarzeniem lub przedmiotem. To właśnie vmPFC jest, zdaniem Damasia, siedliskiem markerów somatycznych, czyli cielesnych sygnałów na temat przewidywanych skutków jakichś decyzji. U osób z uszkodzeniami w tym obszarze powstawanie takich sygnałów ma być zaburzone.

Nauka na błędach

Podczas gry w Iowa Gambling Task ciała pacjentów z uszkodzoną vmPFC faktycznie nie przejawiały charakterystycznych reakcji, takich jak reakcja skórno-galwaniczna, która świadczy o podwyższonym pobudzeniu. Tak jakby ich organizmy nie informowały ich o tym, że stos, z którego zamierzają pociągnąć kartę, wcześniej doprowadził ich do utraty znacznej sumy (wiązał się więc z silnym, negatywnym przeżyciem). Z badań przeprowadzonych przez Antoine’a Bechara, Daniela Tranela i Hannę Damasio wynika, że takie osoby podczas podejmowania decyzji w grach ekonomicznych kierują się tym, co tu i teraz – nie mają dla nich znaczenia ani przyszłe koszty, ani odroczone w czasie nagrody. Wybierają więc karty ze stosów, które mają im pozwalać na odniesienie szybkich i spektakularnych korzyści – ale ostatecznie prowadzą do porażki.


ZOBACZ TAKŻE:

Gdy robi się zbyt ciepło, mrówki w skoordynowany sposób opuszczają dotychczasową kolonię. Jak dochodzi do podjęcia decyzji o ewakuacji? >>>>


Zanim uznamy te trudności za mało istotne ze względu na abstrakcyjny charakter gry, warto zauważyć, że osoby z uszkodzeniami w obszarze vmPFC miały także problemy w życiu osobistym – podejmowały decyzje, nie zważając na długoterminowe konsekwencje. Z czasem ich żałowały, ale później i tak często popełniały te same błędy. Ich działania prowadziły do utraty przyjaciół, partnerów, pieniędzy czy statusu społecznego – z perspektywy czasu trudno ocenić je więc jako właściwe, ale te osoby nie były w stanie przewidzieć skutków, które innym mogłyby wydawać się oczywiste. Nie było to wynikiem obniżenia zdolności intelektualnych – one pozostały niezaburzone: w laboratorium pacjenci z uszkodzoną vmPFC rozwiązywali postawione przed nimi zadania problemowe jak przeciętni ludzie. Po doznaniu uszkodzeń mózgu byli mniej sprawni w czym innym – słabiej radzili sobie z wyrażaniem emocji, a ich odczucia bywały nieadekwatne do sytuacji. Dlatego Damasio uznał, że niezaburzone odbieranie sygnałów, które biorą się z pobudzenia naszego organizmu, jest kluczowe dla podejmowania korzystnych decyzji. Jeżeli nie jesteśmy w stanie odebrać informacji o pobudzeniu i nie możemy oprzeć się na „przeczuciach”, to gubimy się w logicznej analizie wszystkich „za” i „przeciw”, bo czynników jest zbyt wiele.

Pomoc z serca

Błędy w procesie podejmowania decyzji – prowadzące do nieistotnych porażek w grach, bardziej szkodliwych strat pieniężnych czy wreszcie niepowodzeń w życiu osobistym – to jednak nie wszystko. Kłopoty z interocepcją często współwystępują z zaburzeniami wywołującymi objawy somatyczne, zaburzeniami lękowymi, anoreksją, bulimią oraz autyzmem. Wskazuje się, że w tym ostatnim przypadku kłopoty z interocepcją mogą być źródłem aleksytymii, czyli problemów z rozpoznawaniem, rozumieniem i wyrażaniem emocji, które często pojawiają się u osób ze spektrum. Dlatego tak ważne są nowe doniesienia opisane w kwietniu w „PNAS”, które świadczą o występowaniu zdolności interoceptywnych u makaków królewskich (rezusów).

Procedurę podobną do tej, którą zastosowano do zbadania zdolności tych małp, dotychczas wykorzystywano w badaniach ludzkich niemowląt. Jako że ani jedne, ani drugie nie potrafią mówić, trzeba je uważnie obserwować, by czegoś się o nich dowiedzieć.

Joey A. Charbonneau z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis i współpracownicy umieścili cztery badane małpy w specjalnych pudełkach, które umożliwiały im wygodne przycupnięcie, podczas gdy jednocześnie delikatnie unieruchamiano ich kończyny. Zainstalowano także aparaturę, która pozwoliła na śledzenie ich spojrzeń. Wtedy prezentowano im trzy typy bodźców wzrokowych: kształt podskakujący w rytm bicia ich serca, kształt podskakujący szybciej, niż biło ich serce, oraz kształt podskakujący wolniej. Każdemu poruszeniu się kształtu towarzyszył dźwięk. Gdyby okazało się, że we wszystkich tych przypadkach rezusy zachowują się tak samo, byłoby jasne, że nie ma dla nich żadnej różnicy – moglibyśmy uznać, że nie odbierają informacji o skurczach serca.

Wystąpiły jednak różnice podobne do tych zaobserwowanych u niemowlaków – cała czwórka badanych makaków królewskich patrzyła średnio dłużej na bodźce, które były prezentowane asynchronicznie względem uderzeń ich serc, niż na te zsynchronizowane z ich pulsem. Nie miało już natomiast znaczenia, czy bodźce były wolniejsze, czy szybsze niż rytm ich serc, co pozwala wykluczyć, że interesowało je samo tempo bodźca, a nie jego związek z procesami zachodzącymi w ich ciele.


ZOBACZ TAKŻE:

Życie wielu zwierząt zależy od niewielu gatunków, które kopią studnie. Takie zachowanie może być nawet przejawem kultury >>>>


Autorzy badania są ostrożni co do wyciągania dalekosiężnych wniosków dotyczących świadomego postrzegania przez rezusy bodźców płynących z ich wnętrza. Fakt, że zachowanie małp (długość patrzenia na obiekty) było zależne od interakcji bodźców pochodzących z ciała (bicia serca) i bodźców w świecie zewnętrznym (ruchu obiektów), nie musi świadczyć o świadomym przetwarzaniu informacji. Innymi słowy, wyniki badania świadczą o jakiejś formie odbierania tego, co dzieje się wewnątrz organizmów małp, ale nie można na ich podstawie wyciągać żadnych wniosków dotyczących tego, czy rezusy były tych bodźców świadome w taki sposób, w jaki my możemy być świadomi, że boli nas brzuch.

Małpa małpie nierówna

Tak jak i u ludzi, u małp wystąpiły indywidualne różnice w wynikach zdolności interoceptywnych (różne były proporcje czasu, który poświęcały na patrzenie na synchroniczne i asynchroniczne bodźce). Zdaniem autorów badania, wynik ten pozwoli na obserwację u rezusów procesów związanych z interocepcją w całym jej spektrum. Dzięki temu będziemy mogli lepiej zrozumieć samą interocepcję, ale także zaburzenia psychiczne, które wiążą się z deficytami w tej sferze. A to stworzy szansę na znalezienie nowych sposobów zapobiegania ich wystąpieniu i skuteczniejsze terapie.

Wykorzystanie rezusów w badaniach nad interocepcją może stać się alternatywą dla dotychczasowych metod. Te często opierają się na dość odległych od nas pod względem genetycznym i rozwojowym szczurach czy myszach. Co więcej – zauważają autorzy badania na makakach – u gryzoni może brakować połączeń nerwowych, które mogą być konieczne dla odczuwania interoceptywnego. Dotychczas stosowane modele zwierzęce interocepcji nie mogły więc udzielić odpowiedzi na wiele istotnych pytań dla zrozumienia wielu zaburzeń. Zróżnicowana międzyosobniczo umiejętność wyczuwania rytmu serca u makaków królewskich daje takie nadzieje. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2022