Pouczał sądy, niechętnie rozmawiał o problemach Kościoła. Nuncjusz Pennacchio odchodzi

Ambasador dostosowuje się do wytycznych swojego rządu i trudno go za to winić. Niemniej sposób, w jaki to robi, zależy od niego. A pod tym względem do odwołanego nuncjusza można mieć wiele zastrzeżeń.

26.01.2023

Czyta się kilka minut

Nuncjusz Salvatore Pennacchio za polskimi biskupami / Jan Graczynski/East News

Był trzecim nuncjuszem III Rzeczypospolitej. Sprawował urząd ponad 6 lat. Decyzją papieża Franciszka abp Salvatore Pennacchio wraca do Rzymu, gdzie będzie rektorem Papieskiej Akademii Kościelnej, szkoły watykańskich dyplomatów.

Rotacje papieskich ambasadorów nie są niczym dziwnym. Choć akurat warszawska nuncjatura ma na swoim koncie wyjątkowy rekord: pierwszy nuncjusz po 1989 roku, abp Józef Kowalczyk, urzędował w niej przez 21 lat. Ale to była wyjątkowa sytuacja. Poprzednik Pennacchia, abp Celestino Migliore, został odwołany także po sześciu latach. Polityka kadrowa Sekretariatu Stanu nie zakłada kadencyjności, a jednocześnie oparta jest na dyskrecji – Watykan nie ma zwyczaju informowania o powodach dokonywanych zmian.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
JAKIE NADZIEJE WIĄZANO Z PRZYJAZDEM DO POLSKI NUNCJUSZA SALVATORE PENNACCHIO W 2016 ROKU? >>>>


O tym, czy abp Pennacchio sam poprosił o przeniesienie, czy może zdecydowało kilka nieprzychylnych głosów na temat pracy watykańskiego przedstawicielstwa przy alei Szucha, czy też, po prostu, przyszedł czas na nowe – pewnie nigdy się nie dowiemy.

Na wojnie i poligonie

Salvatore Pennacchio objął polską placówkę jesienią 2016 roku. Wcześniej był nuncjuszem w Rwandzie, wychodzącej z krwawej wojny domowej, potem na Dalekim Wschodzie, gdzie początek jego misji zbiegł się z tragicznym w skutkach tsunami, wreszcie w Indiach, rozpalonych religijnym fanatyzmem. Może spodziewał się w Polsce spokojnego życia, ale wszystko wskazuje, że się przeliczył.

Roli nuncjusza nie udało mu się ograniczyć do urzędowych ceremonii, dyplomatycznych spotkań, święcenia kościołów i pomników czy nakładania paliuszy na nowo wybranych biskupów. Po wejściu w życie papieskiego motu proprio „Vos estis lux mundi”, pozwalającego sądzić biskupów za przestępstwa seksualne lub ich ukrywanie, Polska stała się miejscem testowania nowych przepisów – jak podaje strona Bishop Accountability, w naszym kraju wszczęto 18 postępowań przeciwko biskupom. Nie była to bynajmniej zasługa nuncjusza, niemniej to on musiał, chcąc nie chcąc, pośredniczyć w rozwiązywaniu tych problemów.  

Przepisowa powściągliwość

Za sposób, w jaki to robił, spotykała go największa krytyka: nuncjatura, zobowiązana do przyjęcia zgłoszenia i przekazania go do Watykanu, nie informowała o przebiegu sprawy (nie tylko opinii publicznej, ale także ofiar i osób dokonujących zgłoszeń), niechętnie lub wcale nie odpowiadała na pytania dotyczące tej kwestii, wyniki dochodzeń ogłaszała w sposób niezwykle powściągliwy. Niewiele miało to wspólnego z hucznie ogłaszaną przez papieża transparentnością działań Kościoła.

Nuncjusz zawsze miał na to dobre usprawiedliwienie: twierdził, że jest tylko pośrednikiem pomiędzy polskimi diecezjami a rzymską kurią (i vice versa). Najlepszym tego przykładem była odmowa udostępnienia sądowi akt procesu kościelnego bp. Edwarda Janiaka: na falę krytyki, która spadła na abp. Pennacchia, Watykan odpowiedział instrukcją, która potwierdziła decyzję nuncjusza w Polsce i związała ręce tym biskupom, którzy byli gotowi przekazywać organom państwa dokumenty procesowe.

Łaska i arogancja

Ambasador realizuje politykę swojego rządu i dostosowuje się do jego wytycznych. Trudno go za to obwiniać. Niemniej sposób, w jaki to robi, zależy od niego. A do tego można było mieć wiele zastrzeżeń: pouczanie kaliskiego sądu, że korespondencji z nuncjaturą nie prowadzi się przy pomocy listów poleconych, ale za pośrednictwem ministerstwa spraw zagranicznych, było wyjątkowo aroganckie.

Abp Pennacchio był niechętny nie tylko współpracy z państwem. Nie miał też ochoty rozmawiać o problemach, nie tylko z mediami, ale również z osobami, które do niego – jako przedstawiciela Watykanu – z problemami przychodziły. Audiencja była szczególnym przywilejem i niechętnie udzielał tej łaski. Do spotkania z grupą katolików z Gdańska w marcu 2020 roku, którzy domagali się podjęcia działań w sprawie abp. Sławoja Leszka Głódzia, doszło tylko dlatego, że zainteresowani zagrozili zorganizowaniem demonstracji pod nuncjaturą.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
GŁOWĄ W MUR KOŚCIOŁA >>>>


Sztuka dyplomacji

Być może kłopoty z komunikacją wynikały też z braku znajomości polskiego języka. Jego dwaj poprzednicy – Kowalczyk i Migliore – mogli bez problemu i samodzielnie czerpać informacje z różnych źródeł, Pennacchio skazany był na otaczających go współpracowników, którzy umiejętnie dawkowali mu wiedzę o naszym Kościele, oraz znajomych i przyjaciół (do których zaliczał się choćby abp Głódź). Trudno się dziwić, że była ona jednostronna, a nuncjusz częściej bywał gościem uroczystości radiomaryjnych niż środowisk określanych mianem „Kościoła otwartego” (choć – być może – przez te ostatnie nie był zapraszany). Wszystko też wskazuje, że to właśnie jemu archidiecezja krakowska zawdzięcza swojego arcypasterza – wiele osób uważa, że przedstawienie papieżowi kandydatury abp. Marka Jędraszewskiego było jedną z pierwszych decyzji nuncjusza Pennacchia. Choć mało prawdopodobne, by podjął ją samodzielnie.

Ci, którzy mieli okazję z nuncjuszem współpracować, twierdzą jednak, że jest człowiekiem wyjątkowo uprzejmym i miłym. Jak każdy dyplomata waży słowa i unika jednoznacznych ocen. Wie też, jak dostosować wypowiedź do odbiorcy, miejsca i czasu. Po przyjeździe do Polski podkreślał swoje przywiązanie do Jana Pawła II, który wyświęcił go na biskupa i zrobił nuncjuszem; gdy było trzeba, mówił językiem Franciszka; a żegnając się z Polską, nazwał się „prostym pracownikiem winnicy Pańskiej”, nawiązując do pierwszych słów pontyfikatu Benedykta XVI. Wydaje się, że we Franciszkowym stylu było też zaproszenie, w październiku 2022 roku, rosyjskiego ambasadora na przyjęcie w nuncjaturze. Taka jest watykańska dyplomacja, której abp Pennacchio będzie od teraz najważniejszym nauczycielem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej