Infodemia

Nowy dokument HBO może stanowić podstawową szczepionkę przed atakującymi nas zewsząd infowirusami.

30.03.2020

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu dokumentalnego „Postprawda. Dezinformacja i koszt fake newsów” / HBO GO / MATERIAŁY PRASOWE
Kadr z filmu dokumentalnego „Postprawda. Dezinformacja i koszt fake newsów” / HBO GO / MATERIAŁY PRASOWE

To amerykańska armia sprowadziła zarazę do Wuhan”, „to przez imigrantów z Afryki chiński wirus trafił do Europy”, „COVID-19 jest częścią wojny hybrydowej z Iranem”, „psy i koty roznoszą koronawirusa” – tak brzmią niektóre z teorii spiskowych, sensacyjnych faktoidów i pseudoprawd rozsiewanych w ostatnich tygodniach. Gdy przyjrzeć się im z bliska, doskonale widać, że chodzi nie tylko o łatwą do zmonetyzowania klikalność. Mimo, a może raczej dzięki globalnej epidemii na różnych szczeblach toczy się w najlepsze polityczna batalia wymierzona w realnych czy wyimaginowanych wrogów i nieprzebierająca w środkach.

Jak działa ten uniwersalny mechanizm, pokazuje nowy dokument HBO zatytułowany „Postprawda. Dezinformacja i koszt fake newsów”. Choć powstawał za oceanem w innych, lepszych czasach i już na wejściu trochę się zestarzał, może stanowić tzw. szczepionkę podstawową przed atakującymi nas zewsząd infowirusami.

W grudniu 2016 r. uzbrojony mężczyzna wtargnął do waszyngtońskiej pizzerii Comet Ping Pong i oddał strzały. Nikt nie ucierpiał, ale dwa lata później lokal został podpalony. Kryła się za tym afera Pizzagate, wywołana przez sfabrykowane informacje, jakoby w owym miejscu działała tajna szajka pedofilska powiązana z Hillary Clinton. Film Andrew Rossiego głosami dziennikarzy, edukatorów i badaczy opowiada, w jaki sposób kampania prezydencka Donalda Trumpa wykorzystywała fake newsy i z jaką łatwością nowoczesne technologie pomogły zawirusować nimi wirtualną przestrzeń. Podobnie było z plotką o tajemniczej sieci bunkrów pod sklepami Walmart, gdzie Obama rzekomo planował umieszczać politycznych wrogów. Albo z historią ­Setha Richa – pracownika komitetu Demokratów, którego nagła śmierć w wyniku napadu miała być wyrokiem za przecieki dostarczane WikiLeaks.

Żyjemy wszak „w środowisku informacji zbrojnej”, a w nim dzisiejsza altprawica czuje się niczym drapieżna ryba w wodzie. Dokument pokazuje jednak, że ofiary tych manipulacji bynajmniej nie pozostają dłużne. Na przykładzie wyborów uzupełniających do amerykańskiego Senatu sprzed trzech lat widzimy, że spirala dezinformacji nakręca się z dwóch stron. Demokraci, odrobiwszy lekcje z obsługi nowych mediów, również zaczęli tworzyć fałszywe strony internetowe, adresowane do konserwatywnego elektoratu, co pomogło wygrać ich kandydatowi.

Dziś zwycięski senator Doug Jones dzieli się obawą, że ceną tego rodzaju wojen informacyjnych może być współczesna demokracja, która też szybko stanie się fikcją. I wcale nie trzeba do tego rosyjskich botów ani trolli – wystarczy pierwsza poprawka do amerykańskiej konstytucji, głosząca swobodę wypowiedzi. Tymczasem zbijanie politycznego kapitału przez dezorientację wyborców to na dłuższą metę ślepa uliczka. Tylko czy w tym wyścigu ktoś zechce się zatrzymać?

Współczesną „infodemię” film opisuje językiem prostym, chwilami nawet łopatologicznym. Edukacji jednak nigdy dosyć. „Dezinformacja” najciekawsza jest wtedy, gdy przedstawia szczegółowo jakieś studium przypadku – kiedy demonstruje, jakimi drogami fałszywy news z internetowych ścieków spływa do mainstreamu i zaczyna żyć własnym życiem, albo jak za pomocą medialnych chwytów poniżej pasa usiłuje się zniszczyć politycznego przeciwnika. Mieliśmy niedawno próbkę tego w polskim wydaniu filmowym („Sala samobójców. ­Hejter”); Rossi rozpracowuje ten mechanizm na przykładzie prokuratora Roberta Muellera, którego śledztwo w sprawie rosyjskich powiązań Trumpa mogło doprowadzić do impeachmentu prezydenta. Równocześnie ci, którzy mieli skompromitować Muellera, wymyślając aferę seksualną, wzorcowo kompromitują się przed kamerą. Szemrani lobbyści nie mają bowiem żadnych problemów z opowiadaniem o swojej pracy. W filmie, który ma ich zdemaskować, najlepiej demaskują się oni sami – kolejny dowód bezwstydu naszych czasów.

Skoro miała to być cała prawda o fake newsach, nie mogło w filmie zabraknąć związanych z nimi paradoksów. Jednym z nich jest błyskawiczna kariera tego pojęcia w kręgach słynących z umiłowania postprawdy. Określeniem fake news szermują dziś wszyscy, którzy chcą zdyskredytować oponentów, zwłaszcza ci, dla których istnieje jedynie ich własna prawda, jedyna i niepodważalna.

Trochę zabrakło głębszej analizy społecznego podglebia, na którym plenią się bezkarnie nieprawdziwe wiadomości. Ledwie wspomina się tu o zarządzaniu emocjami czy słabnącym zaufaniu do liberalnych mediów głównego nurtu. Na ławie oskarżonych nie mogło za to zabraknąć serwisów społecznościowych, na czele z Facebookiem. Kara Swisher, ekspertka monitorująca nowe technologie, komentując zeznania Marka Zuckerberga przed Kongresem, punktuje jego strategię uniku, kiedy mowa o współodpowiedzialności serwisu za rozsiewanie dezinformacji. Dziś, kiedy może ona wpływać na ludzkie życie i zdrowie w wymiarze globalnym, sprawa staje się szczególnie paląca.

Czy można zatem obronić się przed zalewem postprawdy? Twórcy dokumentu dają własną lekcję poglądową, także w sieci roi się od różnych trzeźwych rad. Pewien anglojęzyczny poradnik „jak rozpoznać fake newsa” za jeden z wyznaczników uznaje bad English, czyli kiepski, pełen błędów język. Wskazówka to skromna, lecz cenna – zarówno dla odbiorców, jak i nadawców. Tych, którzy rozpowszechniają rzetelną informację, powinno to zachęcać nie tylko do starannego sprawdzania faktów, ale do jeszcze większej dbałości o samą formę przekazu. Diabeł co prawda tkwi w języku, ale język może czasem zdemaskować diabła. ©

POSTPRAWDA. DEZINFORMACJA I KOSZT FAKE NEWSÓW (After Truth: Disinformation and the Cost of Fake News) – reż. Andrew Rossi. Prod. USA 2020. Dostępny na HBO GO.


CZYTAJ WIĘCEJ:

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 14/2020