Cyrylica w Comic Sans. Co stracili Rosjanie

Nie tylko McDonald’s i markowe ubrania: z kraju Putina wycofują się nawet czcionki. Bojkot ze strony firm nie powstrzyma wojny, ale zmienia codzienne życie Rosjan.

15.04.2022

Czyta się kilka minut

Sklep elektroniczny w Moskwie podczas dorocznego przemówienia Władimira Putina, 2014 r. / fot. AFP/EAST NEWS /
Sklep elektroniczny w Moskwie podczas dorocznego przemówienia Władimira Putina, 2014 r. / fot. AFP/EAST NEWS /

Z przykrością stwierdzamy, iż biorąc pod uwagę okoliczności, nie jesteśmy obecnie w stanie prowadzić relacji biznesowych z rosyjskimi firmami i ich spółkami zależnymi” – tak mogłoby brzmieć oświadczenie każdego z ponad sześciuset koncernów, które zdecydowały się wycofać z rosyjskiego rynku. Ale to akurat komunikat amerykańskiej firmy Monotype Imaging, do której należą najpopularniejsze na świecie czcionki, m.in. Times New Roman, Arial, Verdana czy Tahoma.

W praktyce ta decyzja oznacza, że osoba znajdująca się na terytorium Rosji może mieć problem z odczytaniem treści na stronach internetowych wykorzystujących te czcionki. Oczywiście Rosjanie wciąż będą mogli napisać w edytorze pismo urzędowe (Times New Roman to standardowa czcionka w oficjalnych dokumentach w Rosji), ale decyzja Monotype Imaging to cios dla firm zajmujących się produkcją oprogramowania oraz wydawnictw i tak już dociskanych choćby przez firmę Adobe, która zakazała sprzedaży w Rosji m.in. programu Photoshop.


ATAK NA UKRAINĘ | KORESPONDENCJE, ZDJĘCIA, ANALIZY | CZYTAJ NA BIEŻĄCO W SERWISIE SPECJALNYM >>>


Monotype Imaging już drugi raz wydaje tego typu zakaz. Osiem lat temu dotyczył on jednak tylko sprzedaży licencji dla firm współpracujących z rosyjskim Ministerstwem Obrony, zatem miał znacznie mniejszy zasięg. Wówczas rosyjski minister komunikacji Nikołaj Nikiforow wzywał w odpowiedzi do „oczyszczenia” rosyjskiej cyberprzestrzeni z zagranicznych fontów, ale huczne zapowiedzi spełzły na tym, że władze wydały dekret o zastosowaniu tzw. przymusowych licencji „ze względu na konieczność ochrony interesów państwa i społeczeństwa”, czyli de facto zalegalizowały piractwo. Tym razem obejście zakazu może być trudniejsze, a złośliwi już kpią, że Rosjanie mogą przestawić się na bardziej odpowiadającą powadze ich państwa czcionkę Comic Sans.

Nie ma Instagrama, został Smutkogram

Problemy z czcionkami to tylko wierzchołek wielkiej góry utrudnień, jakie Rosjanom zafundował Zachód. O ile na efekt sankcji gospodarczych – jak twierdzą politycy – trzeba będzie poczekać, to bojkot, na który zdecydowały się najróżniejsze koncerny i instytucje, odczuwalny jest już tu i teraz. Zwłaszcza w sieci, gdzie dostęp do usług czy produktów można wyłączyć jednym kliknięciem. I tak Rosjanin nie posłucha w sieci legalnie zachodniej muzyki - z rynku wycofały się Spotify, Apple Music i Deezer. Nie odpali nowej gry, bo kontakty z Rosją zerwały Nintendo, Sony, Microsoft, Activision Blizzard, EA i Ubisoft. Nie poogląda też seriali na Netflixie, choć koncern na pociechę udostępnił Rosjanom na YouTube jeden film: „Zima w ogniu: Ukraińska walka o wolność”, dokument poświęcony Euromajdanowi.

Oczywiście są serwisy, które nie wycofały się z Rosji, ale jeśli są płatne, to Rosjanie też mają problem, bo w ich kraju nie działa już Visa, Mastercard, PayPal, czy Google Pay (za pomocą tego ostatniego dokonywano 30 proc. transakcji). Dokładnie z tego powodu problemy ma wiele też stron rosyjskich, których właściciele nie byli w stanie zapłacić za zagraniczny hosting albo otrzymali maila, że nie będą już im świadczone usługi z powodu działań ich “autorytarnego rządu”.


KTO ZAMAWIAŁ RUSKIE? 

AGATA KAŹMIERSKA, WOJCIECH BRZEZIŃSKI: Nie ma czegoś takiego jak nieistotne informacje. Tropy rosyjskich zbrodniarzy i agentów są w sieci dostępne jak na talerzu. Czasem dosłownie.


Z Rosji wycofało się już dwóch spośród największych na świecie dostawców „szkieletowego” internetu czyli firm odpowiadających za wielkie łącza, z których korzystają następnie lokalni operatorzy telekomunikacyjni: amerykańskie Lumen i Cogent nie będą już zapewniać usług Rosji. Firmy zdecydowały się na ten krok, choć amerykański Departament Skarbu wyłączył z sankcji usługi telekomunikacyjne, odpowiadając w ten sposób na apele organizacji pozarządowych domagających się, by niedobitkom rosyjskich niezlaeżnych mediów i aktywistom pozostawić furtkę, dzięki której mogą przekazywać rodakom rzetelne informacje o agresji na Ukrainę.

O nastrojach rosyjskich internautów dość dobrze świadczy tamtejszy następca Instagrama. Meta, czyli właściciel tego serwisu, został uznany przez rosyjski sąd za „organizację ekstremistyczną” i zablokowano należące do koncernu media społecznościowe, Rosjanom musi więc wystarczyć Grustnogram („smutnogram”) czyli serwis, w którym użytkownicy zachęcani są do dzielenia się bergmanowsko melancholijnymi zdjęciami (automatycznie konwertowanymi na czarno białe), a w monochromatycznym interfejsie serduszko „lajka” zamieniło się w złamane serce. „Opublikuj swoje smutne zdjęcie, pokaż je swojemu smutnemu przyjacielowi, bądźmy smutni razem” – reklamuje się serwis.

Wszyscy mają ostatniego iPhone’a

Niewiele lepiej jest w innych branżach. Na życie przeciętnego Rosjanina zapewne niewielki wpływ ma to, że Instytut Fizyki Pozaziemskiej im. Maxa Plancka wyłączył teleskop czarnych dziur eROSITA na pokładzie rosyjskiego satelity, rosyjskie koty nie mogą brać udziału w międzynarodowych wystawach, a Narodowe Muzeum Musztardy w amerykańskim Wisconsin usunęło pochodzące z Rosji eksponaty. Bojkot Rosji ma jednak bardziej praktyczny wymiar. Rosjanin już dziś nie kupi odzieży takich marek, jak Nike, Adidas, H&M, czy Reserved, bo pozamykały swoje sklepy w całym kraju.

Z wyższą półką też jest problem – bojkot Rosji przez Diora, Hermèsa, Gucciego czy Prady opłakiwały w sieci rosyjskie influencerki (możliwe, że to z ich inspiracji powstał Grustnogram). Ze sprzętem elektronicznym jest podobnie. Rosjanie żartują, że wszyscy mają teraz ostatniego iPhone'a.

Zagranicą nic zamówić się nie da, bo Amazon, UPS, DHL czy FedEx zgodnie ogłosiły, że wstrzymują dostawy do Rosji. A gdyby pojechać samemu? Z podróżami zagranicznymi też jest problem – Trivago, Orbitz, TripAdvisor, a nawet Airbnb nie działają. Z lotem też nie najlepiej, bo w zasadzie cały Zachód zamknął swoje niebo dla rosyjskich samolotów.

Nawet zapić smutki w zagranicznym alkoholu będzie ciężko, bo z półek znikają m.in. Smirnoff i Jack Daniels. I klocków Lego też nie ma.

Kremlowska propaganda już od pewnego czasu przekonuje, że zachodnie sankcje to żaden cios, tylko wielka szansa, bo dzięki nim kraj stanie się w pełni samowystarczalny i rozkwitnie. Problem w tym, że propagandyści piszący kwieciste peany nie zastąpią na przykład wykwalifikowanych pracowników branży IT, którzy od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę masowo wyjeżdżają z kraju. Wedle szacunków Rosyjskiego Stowarzyszenia Komunikacji Elektronicznej od 24 marca wyemigrowało 100 tys. informatyków, a kolejnych 100 tys. szykuje się do tego.

Ostatnia szansa na zagraniczną rozkosz

Dziś Rosjanie mogą dzielić sklepy na dwa rodzaje: te w których ceny mocno podskoczyły (oficjalnie inflacja przyspieszyła już do 17,49 proc. rok do roku) i takie jak m.in. Ikea, gdzie nic nie podrożało, bo zostały zamknięte zanim podniesiono ceny. Według Yale School of Management ponad 600 firm ogłosiło wycofanie się z Rosji od czasu inwazji. Ich symbolem może być McDonald’s, jeden z pierwszych zachodnich koncernów, które otworzyły się jeszcze w czasach Związku Radzieckiego 30 lat temu. W ciągu kilku godzin od głoszenia, że koncern wycofa się z Rosji, pojawiły się ogłoszenia osób odsprzedających jedzenie po cenach nawet 10 razy wyższych niż w restauracji, reklamowane jako „ostatnia szansa na zasmakowanie zagranicznej rozkoszy”. McDonald’s miał w Rosji 847 restauracji i zatrudniał 60 tys. pracowników.


CZY CZEKA NAS KRYZYS ŻYWNOŚCIOWY?

AGATA KAŹMIERSKA, WOJCIECH BRZEZIŃSKI: Napaść Rosji na Ukrainę ma jeszcze jedną konsekwencję: światowy kryzys żywnościowy. A głód nie jest ani nowym, ani rzadko stosowanym narzędziem wojny.


W konsekwencji bojkotu rosyjskiego rynku przez zagraniczne firmy szeregi rosyjskich bezrobotnych do końca roku może zasilić 2 mln ludzi. „Będziemy obserwować wzrost bezrobocia pracowników umysłowych, ponieważ firmy zagraniczne i banki się wycofują, ale robią to także firmy z sektorów takich jak handel detaliczny, które zatrudniały tanią siłę roboczą – mówiła Reutersowi Tatiana Orłowa z Oxford Economics. Z wyliczeń Banku Światowego wynika, że w tym roku 2,6 mln Rosjan może znaleźć się  poniżej oficjalnej granicy ubóstwa.

W tym samym czasie, rosyjska gospodarka może się skurczyć nawet o 15 proc. Tyle że to może nie wystarczyć do powstrzymania rosyjskiej agresji, bo ta na razie jedzie w zasadzie tylko na jednym rodzaju paliwa. Andriej Illarionow, który w latach 2000-2005 pełnił rolę głównego dostawcy ekonomicznego Władimira Putina w wywiadzie z BBC podkreślił coś, na co nacisk kładzie sam rząd Ukrainy. „Jeśli kraje zachodnie wdrożą prawdziwe embargo na eksport ropy i gazu z Rosji, to rosyjskie operacje wojskowe na Ukrainie prawdopodobnie zostaną zakończone w ciągu miesiąca” – stwierdził. Na razie, według Bloomberg Economics, wysokie ceny ropy i gazu sprawiają, że dochody Rosji z eksportu energii mogą w 2022 r. wzrosnąć o ponad jedną trzecią w porównaniu z rokiem 2021.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz naukowy, reporter telewizyjny, twórca programu popularnonaukowego „Horyzont zdarzeń”. Współautor (z Agatą Kaźmierską) książki „Strefy cyberwojny”. Stypendysta Fundacji Knighta na MIT, laureat Prix CIRCOM i Halabardy rektora AON. Zdobywca… więcej
Dziennikarka specjalizująca się w tematyce międzynarodowej, ekologicznej oraz społecznego wpływu nowych technologii. Współautorka (z Wojciechem Brzezińskim) książki „Strefy cyberwojny”. Była korespondentką m.in. w Afganistanie, Pakistanie, Iraku,… więcej