Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wypowiedzenie przez Kreml umowy, która umożliwiała transport ukraińskich produktów roślinnych przez Morze Czarne, miało zdestabilizować światowe rynki zbożowe – i choć częściowo się to udało (pod koniec lipca ceny pszenicy na krótko przebiły tegoroczne maksima), Rosja nie zdołała zaskoczyć rynków swoją decyzją. Polscy rolnicy boją się jednak powtórki z ubiegłego roku, kiedy w niekontrolowany sposób przez naszą wschodnią granicę przewieziono ok. 4 milionów ton ukraińskiego zboża. Rząd obiecał, że do tegorocznych żniw wyczyści z niego polskie spichlerze, ale do początku czerwca udało mu się wywieźć z kraju jedynie 800 tys. ton.
MOSKIEWSKI GAMBIT ZBOŻOWY
Minister rolnictwa Robert Telus chwali się sukcesami w obronie rodzimego rynku rolnego, zarzuca Brukseli, że nie wspiera w tym Polski w dostateczny sposób, ale od miesięcy nie chce też ujawnić listy podmiotów, które w minionych miesiącach importowały z Ukrainy zboża i inne płody rolne. Przewodniczący Agrounii Michał Kołodziejczak twierdzi, że roi się na niej od podmiotów powiązanych z politykami obozu rządzącego – dlatego jej nie ujawni, bo boi się o swoje życie. To oczywiście język politycznego harcownictwa, ale Kołodziejczak trafnie odczytuje nastroje na wsi, która podejrzewa, że polska pomoc w imporcie zbóż z objętej wojną Ukrainy przeistoczyła się w grubą przemytniczą aferę.
Pszenica i kukurydza – jak widać – mogą stanowić pełnowartościowe uzupełnienie dla wagnerowców: destabilizują sytuację polityczną w Polsce samą swoją obecnością.
A może być gorzej. Tegoroczne żniwa będą udane. Według szacunków Izby Zbożowo--Paszowej zebrano już 80 proc. zasianego jęczmienia, a plony są bardzo wysokie, często sięgają powyżej 7 ton z hektara. Nieźle zapowiadają się także zbiory rzepaku; hektar upraw daje średnio 3-4 tony ziarna o zawartości tłuszczu powyżej 43 proc. Na pola obsiane pszenicą kombajny dopiero wjeżdżają, ale pierwsze szacunki mówią o zbiorach na przyzwoitym poziomie ok. 6 ton z hektara. Powodów do zadowolenia nie będą mieć tylko plantatorzy żyta.