Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To miała być petarda, oświecająca drogę zagubionych zachodnich społeczeństw do serca i umysłu Władimira Putina. Wywiad amerykańskiego dziennikarza Tuckera Carlsona z rosyjskim prezydentem okazał się jednak tylko kolejną okazją do powtórzenia fałszywych tez znanych z poprzednich wystąpień Putina. Pokazał mielizny argumentów Kremla w kwestiach kluczowych: wojny z Ukrainą i stosunków z Zachodem. Czy rosyjski prezydent pragnący dotrzeć do amerykańskiej widowni (głównie trumpistów) zrobił na niej dobre wrażenie?
Przyjazd Tuckera Carlsona do Moskwy znalazł się w centrum zainteresowania kremlowskich mediów. Propagandyści prześcigali się w entuzjastycznych doniesieniach o tym, gdzie amerykański dziennikarz był, z kim rozmawiał, czym się zachwycał. Oto w teatrze Bolszoj poszedł po spektaklu za kulisy i podnosił tam do góry baletnice, dziwując się, że są takie lekkie.
Sam wywiad nie okazał się tak lekki. Carlson z kamienną twarzą musiał wysłuchać na wstępie półgodzinnego wykładu Putina o jego widzeniu historii Rosji i Ukrainy. Próby ożywienia rozmowy wtrącanymi pytaniami nie pomogły: Putin prowadził swoją narrację pełną wypaczeń i deformacji. Wywód miał uzasadnić przyczyny rozpętania wojny. Ale czy amerykańskich odbiorców może przekonać twierdzenie (powtarzane już któryś raz), że Rosja nie zaczynała tej wojny, a tylko chce ją zakończyć? Bo tak naprawdę wojnę zaczęła Ukraina w 2014 r.
Kolejny blok poświęcony był źle układającym się stosunkom Rosji z USA. Tu również włączona została stara płyta ze skargą Putina na to, że partnerzy z Zachodu nie dotrzymali obietnic: NATO miało się nie rozszerzać, a się rozszerzyło itd.
Powtórką były też deklaracje gotowości Rosji do rozmów pokojowych. Według Putina, Rosja chce pokoju. Ale na swoich warunkach. „Niech oni zrozumieją, że trzeba do tego podchodzić rozsądnie, traktować Rosję i jej interesy z szacunkiem. Po co mam dzwonić do Bidena? Niech przestaną zaopatrywać Ukrainę w broń i wszystko się skończy” – dowodził Putin. Ziem raz zdobytych nie oddamy nigdy. I niech Waszyngton pouczy Zełenskiego: siadaj do stołu i dogaduj się z Moskwą.
Już nie po raz pierwszy Putin zasygnalizował, że gotów jest do targowania się z Zachodem o nowe rozdanie w ładzie międzynarodowym. Przypomniał przy tym o jądrowym statusie mocarstwa. I w firmowym stylu wykręcił kota ogonem, mówiąc, że Zachód sam się zastrasza rosyjską bronią atomową (choć to rosyjscy propagandyści na co dzień grożą jej użyciem). Była też mowa o Polsce i państwach bałtyckich. Putin zastrzegł, że nie ma żadnych interesów, aby napadać na te kraje, a wojska rosyjskie mogą wmaszerować do Polski tylko w przypadku napaści Polski na Rosję. Bo, jak powszechnie wiadomo, miłująca pokój Rosja nigdy na nikogo nigdy nie napadała. W części historycznej dotyczącej genezy II wojny światowej Putin uświadomił Carlsona, że pokojowo nastawiony Hitler w 1939 r. został zmuszony przez Polaków do agresji. To Polacy swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem wymusili na Hitlerze rozpoczęcie 1 września 1939 r. wojny światowej.
Po co Kremlowi taki zabieg propagandowy? Politolożka Tatiana Stanowaja pisze: „Putinowi wydaje się, że rok 2024 stwarza pewne okno możliwości, kiedy Rosja ma szanse przełamania sytuacji na wojnie z Ukrainą na swoją korzyść. Dużych dostaw broni nie będzie, Amerykanie są zajęci wyborami, strategia wobec Ukrainy zejdzie na dalszy plan, UE nie da rady sama, a i Ukraina będzie przeżywać problemy. Putin uważa zatem, że teraz trzeba działać. Najważniejsze to przekonanie Zachodu, że trzeba się pozbyć Zełenskiego i przymusić nową (słabszą) władzę do rozmów z Rosją. I kapitulacji. Putinowi jest potrzebny dostęp do zachodniego odbiorcy i przekonanie go, że w interesie USA jest zaniechanie wsparcia Ukrainy”.
Sofi Oksanen, fińska pisarka: Mamy teraz ten sam problem co Polska. Rosja instrumentalizuje imigrację, wykorzystuje tych biednych ludzi, wypychając ich ku naszej granicy
Czy to się Putinowi uda? Trzeba obserwować, jaka będzie percepcja wywiadu za oceanem. Tucker Carlson jest postrzegany jako gorący orędownik Donalda Trumpa, a w Moskwie był odbierany wręcz jak jego wysłannik, zwiastujący (po wyczekiwanej przez Kreml wygranej Trumpa) nowe otwarcie. Celem wywiadu było wyłożenie racji Moskwy w nadziei, że zostaną one uwzględnione po ewentualnej zmianie w Białym Domu.
Schodząc z koturnów wielkiej polityki, Carlson próbował wstawić się za swoim kolegą po fachu – amerykańskim dziennikarzem Evanem Gershkovichem, który od kwietnia 2023 r. siedzi w rosyjskim areszcie śledczym. W odpowiedzi Putina na to pytanie zawarta była sugestia, że Rosja gotowa jest wymienić Gershkovicha na Wadima Krasikowa, odsiadującego w niemieckim więzieniu karę za zabicie w Berlinie czeczeńskiego dowódcy polowego z czasów drugiej wojny czeczeńskiej Zelimchana Changoszwilego.
Znamienne jest to zestawienie: wymiana dziennikarza na zabójcę ze szwadronu śmierci, działającego na zlecenie władz. Putin nie może wyzwolić się z kagiebowskiego kodeksu, nakazującego środowiskową solidarność wewnątrz służby i ochronę interesów ludzi z branży. Ani też z innych jego nakazów.