Londyn: wybory w cieniu terroru

Zamach w Londynie to trzeci już taki atak w Wielkiej Brytanii w ciągu minionych trzech miesięcy. Mimo to Brytyjczycy starają się zachować spokój i do wyborów w czwartek 8 czerwca idą zgodnie z planem.

05.06.2017

Czyta się kilka minut

Scenariusz nie był nowy: nocą z soboty na niedzielę, 3/4 czerwca, trzech napastników wjechało dostawczym vanem w przechodniów na London Bridge, a potem atakowało nożami. Choć reakcja policji była szybka i terroryści zostali zastrzeleni już po kilku minutach, zdążyli zabić siedmiu ludzi i ranić prawie 50 (liczba ofiar śmiertelnych może wzrosnąć, bo ponad 20 rannych było w stanie ciężkim). Znaczy to, że łącznie z ofiarami marcowego ataku na moście przy Westminster i niedawnego w Manchesterze śmierć z ręki terrorystów poniosło w tym roku 34 mieszkańców Wielkiej Brytanii.

Wszystkie trzy ataki przeprowadzono w zatłoczonych miejscach publicznych, tak aby ofiar było jak najwięcej. W tych londyńskich wykorzystano auta – schemat znany z Nicei i Berlina – a w Manchesterze zamachowiec samobójca zdetonował bombę. Do zamachów przyznało się tzw. Państwo Islamskie, choć nie wydaje się, by bezpośrednich sprawców łączyło z nim coś więcej poza radykalną ideologią. W Londynie zatrzymano kilkanaście osób, podobnie w Manchesterze; możliwe są dalsze aresztowania.

Warto przypomnieć, że w Wielkiej Brytanii od 2014 r. obowiązuje drugi stopień zagrożenia terrorystycznego, który oznacza, że atak jest wysoce prawdopodobny. W tym czasie brytyjskie służby udaremniły kilkanaście prób zamachów. Teraz się nie udało – choć trzeba przyznać, że atak z użyciem auta nie wymaga skomplikowanej logistyki ani siatki współpracowników, stąd tak trudno mu zapobiec. Czy można było zrobić coś więcej? To pytanie nurtuje Brytyjczyków i trudno się dziwić, bo tragiczna seria budzi gniew i poczucie zagrożenia.

Do dwóch ostatnich zamachów doszło w trakcie kampanii przed przedterminowymi wyborami parlamentarnymi. Na kilka dni kampania była co prawda zawieszona, ale temat walki z terroryzmem, okrajanego budżetu policji i odpowiedzialności polityków musiał się pojawić, tym bardziej że premier Theresa May była przez wiele lat ministrem spraw wewnętrznych. Nie zniknie też po wyborach, bo nie zniknie – niestety – zagrożenie. ©℗


Więcej na powszech.net/londyn-zamach >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2017