Jedność wymaga, byśmy się słuchali

Ekologia, prawa rdzennych mieszkańców, pedofilia, migracja i rozwarstwienie społeczne – te tematy dominowały podczas pielgrzymki papieża Franciszka do Chile i Peru.

22.01.2018

Czyta się kilka minut

Papież Franciszek w peruwiańskim Puerto Maldonado, 19 stycznia 2018 r. / ALESSANDRO BIANCHI / REUTERS / FORUM
Papież Franciszek w peruwiańskim Puerto Maldonado, 19 stycznia 2018 r. / ALESSANDRO BIANCHI / REUTERS / FORUM

A obok nich gesty, które obiegły świat: spontaniczny ślub Pauli i Carla, pary obsługującej papieski lot, szybka wizyta na grobie „biskupa ubogich”, Enrique Alveara Urrutii, czy papież czekający na przyjazd karetki do policjantki, która spadła z konia spłoszonego przez papamobile. Ale także rozmowa z dziennikarzami podczas lotu do Santiago de Chile, kiedy przyznał (rozdając obrazki z chłopcem z Nagasaki niosącym do krematorium ciało brata): „Boję się wojny nuklearnej, jesteśmy na granicy”.

Oko w oko z rzeczywistością

„Dzisiejsze Chile różni się bardzo od tego, które poznałem w młodości. Rodzą się nowe formy kulturalne, które nie pasują do znanych nam ram” – mówił do osób duchownych Franciszek, który w Chile odbywał jezuicki nowicjat w latach 1959-63. Od tamtego czasu Chile przeszło 17-letni krwawy reżim Pinocheta, a od 1990 r. proces demokratyzacji i przemian ekonomicznych, które spowodowały duże rozwarstwienie społeczne.

Dzisiejsze Chile to też nowe duszpasterskie wyzwania. Podczas spotkania z duchownymi papież przestrzegał przed pokusami zamknięcia się w sobie w celu obrony własnego stanowiska i myślenia, że wszystko jest złe – które zastępują głoszenie Dobrej Nowiny. „Czy nam się to podoba, czy nie, jesteśmy wezwani do stawiania czoła rzeczywistości takiej, jaka nam się ukazuje – osobistej, wspólnotowej i społecznej” – mówił papież

Rzeczywistość Kościoła w Chile jest zaś taka, że w ciągu ostatniej dekady stracił 10 proc. wiernych. Mówiąc do biskupów o nowym stylu duszpasterstwa, papież podkreślił rolę świeckich. „Oni nie są naszymi parobkami. Nie muszą powtarzać jak papugi tego, co mówimy. »Nie« dla klerykalizmu i idealnych światów, które wkraczają jedynie w nasze schematy, ale nie dotykają niczyjego życia” – podkreślił.

Spotkanie z ofiarami

Rzeczywistość chilijskich katolików naznaczył też skandal, który wybuchł w 2010 r., gdy o molestowanie nieletnich oskarżony został charyzmatyczny duszpasterz ks. Fernando Karadima. Franciszek podjął ten temat już podczas rozpoczynającego wizytę spotkania w pałacu prezydenckim, wyrażając ból, wstyd i prosząc o wybaczenie. Kontynuował na spotkaniu z duchownymi, prosząc ich „o męstwo proszenia o wybaczenie”.

Słowa papieża nie zniosły jednak wątpliwości. Chodzi o sprawę mianowanego przez Franciszka w 2015 r. biskupem Osorno Juana Barrosa, oskarżanego o tuszowanie sprawy ks. Karadimy, a nawet o to, że był świadkiem molestowania. To dlatego pod pałacem prezydenckim 17 stycznia i na mszy następnego dnia powitał papieża transparent o treści „Ani lewacy, ani głupcy, Osorno cierpi. Biskup Barros tuszował”. O tym, że temat nie ominie Franciszka, wiadomo było nie tylko ze względu na zapowiedziane protesty. Tuż przed wizytą, 12 stycznia, Associated Press ujawniła odpowiedź Franciszka z 2015 r. na skargi chilijskich biskupów spowodowane nominacją Barrosa. Wynika z niej, że papież wiedział o tym, co się zarzuca duchownemu. Watykan nie komentuje treści listu. Nie mniejsze kontrowersje wywołało pokazane przez chilijską telewizję nagranie z 2015 r., na którym papież w rozmowie z pielgrzymami mówi, że społeczność Osorno „cierpi z głupoty, bo uwierzyła w to, co politycy bezpodstawnie mówią o winie biskupa” oraz że „to dzieło lewaków”.

W rozmowie z reporterami przed czwartkową mszą w Iquique Franciszek nazwał oskarżenia pod adresem Barrosa kalumniami i podkreślał, że nie ma dowodów jego winy. Jak potwierdza biuro prasowe Stolicy Apostolskiej, w Santiago de Chile papież spotkał się z ofiarami nadużyć seksualnych popełnionych przez duchownych. Spotkanie było ściśle prywatne i nie wiadomo, kto brał w nim udział.

Sprawiedliwość dla tubylców

Już na samym początku wizyty, podczas spotkania z władzami Chile, papież zachęcił do korzystania z mądrości ludów tubylczych i ochrony ich kultury. „Należy strzec pluralizmu etnicznego, kulturowego i historycznego od wszelkich zakusów stronniczości lub dominacji” – mówił. Taki apel jest w Chile jak najbardziej na miejscu ze względu na zróżnicowanie etniczne i migracje z różnych części kontynentu.

„Jeśli przyjrzymy się miejscom, które lubi odwiedzać papież, to są one na granicy: na granicy egzystencjalnej, bo jest tam ból, cierpienie, blizny, ubóstwo” – powiedział biskup Temuco, Héctor Vargas Bastidas, komentując wizytę Franciszka w swojej diecezji. Region Araukaníi spełnia wszystkie te kryteria. To najbiedniejszy region Chile, dotknięty również trudnym dziedzictwem historii. Na lotnisku Maqueue, na którym papież odprawił mszę, reżim Pinocheta utworzył miejsce zatrzymań i tortur (z ofiarami reżimu papież spotkał się już wcześniej, w Santiago). Araukanía to ziemia ludu Mapucze, największej w Chile grupy etnicznej. Mapucze długo opierali się kolonizatorom i ostatecznie przegrali dopiero z wojskiem chilijskim w 1818 r. – rozpoczął się proces odbierania im ziemi. Tegoroczna 200. rocznica uzyskania przez Chile niepodległości jest więc dla nich bardzo gorzka. Żądają zwrotu ziemi, prawnego uznania ich języka i kultury oraz zaprzestania dyskryminacji. Prezydent Michelle Bachelet dopiero kilka tygodni temu przeprosiła ich za historyczną niesprawiedliwość.

Gniew niewielkiej, ale radykalnej części społeczeństwa jest skierowany nie tylko wobec państwa, ale także wobec Kościoła. Od lat podpalane są świątynie: tuż przed wizytą Franciszka do fundamentów spłonęły dwie kaplice. Dlatego w Temuco, w obawie przed protestami, zgromadzono 4 tys. policjantów. Niewątpliwie wizyta papieża i związane z nią protesty pomagają zyskać sprawie ludu Mapucze rozgłos międzynarodowy. Ale jak słusznie w rozmowie z „Guardianem” zauważała liderka Mapucze, Isolde Reugue: „To chilijski rząd musi rozwiązać nasze problemy, a nie papież. Słowa Franciszka jednych rozczarowały, bo spodziewali się czegoś mocniejszego, innych ucieszyły. On zaś mówił głównie o jedności”.

Słowa „Mari, Mari” (Dzień dobry) i „Küme tünngün ta niemün” (Pokój wam) rozpoczęły homilię papieża w Temuco. Liturgii, która zgromadziła 400 tys. osób, towarzyszyły tradycyjne tańce i instrumenty. „Jedność to nie jednorodność, lecz pojednana różnorodność, nie rodzi się z neutralizowania różnic. Wymaga, byśmy się nawzajem słuchali, a przede wszystkim uznawali” – tłumaczył papież.

Ratunek dla Amazonii

Spotkanie z ludem Mapucze nie było jedynym kontaktem Franciszka z rdzennymi mieszkańcami. Za najważniejszy punkt wizyty uważa się spotkanie w peruwiańskim Puerto Maldonado. Brazylijski kardynał Cláudio Hummes, przewodniczący Panamazońskiej Sieci Kościołów, uważa, że to spotkanie historyczne, przygotowujące do nadchodzącego synodu biskupów poświęconego Amazonii. Będą na nim dyskutowane wyzwania duszpasterskie związane z malejącą liczbą misjonarzy w regionie, a także wykluczenie, różnice kulturowe, skutki zmian klimatycznych i inne problemy ekologiczne na terenach Amazonii.

Uznawana za zielone płuca planety Amazonia skupia w sobie problemy ekologiczne całego świata. W ciągu ostatniego półwiecza wycięto 17 proc. puszczy, głównie pod hodowlę bydła. Region Madre de Dios, odwiedzony przez papieża, doświadcza rabunkowej wycinki pod drogi, uprawy i nielegalne kopalnie złota, które poza tym są miejscem niewolniczej pracy i zatruwają wodę rtęcią. Papież stwierdził, że „pochwalna pieśń [ku czci stworzenia] załamuje się, gdy widzimy rany, jakie ponosi Amazonia i jej ludy”. Miał na myśli nie tylko dewastację środowiska, ale też przemoc wobec nieletnich i kobiet, handel ludźmi, swoistą nową kolonizację. Papież kierował do zgromadzonych słowa pocieszenia i solidarności, przyznając, że pierwotne ludy Amazonii nigdy nie były tak zagrożone na swoich terytoriach jak dziś.

Peryferie w centrum

„W końcu będziemy w centrum uwagi” – mówił Reuterowi Eduardo Farfan, sklepikarz z Puerto Maldonado, narzekając, że w stolicy nikt nie wie, gdzie jest jego miasto. W centrum stanęły w tym tygodniu również odległe nam Chile i Peru – to, co w nich piękne, ale też społecznie trudne. Faktycznie: papież preferuje pielgrzymowanie do obszarów naznaczonych bliznami i marginalizowanych. Do tego samego wzywał chilijskich duchownych, mówiąc, że nie ma co czekać na świat idealny i na wspólnotę idealną, ale trzeba pozwalać przygnębionym spotkać się z Jezusem.©℗


CZYTAJ TAKŻE: 

Rozmowa z o. Stanisławem Jaromim: Franciszek apelował o obronę ziemi, obronę życia przyrody i ludzi, o wzajemną solidarność, walkę z korupcją i innymi patologiami, które zatruwają społeczeństwa >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 5/2018