Dom zbudowali sami

Cztery lata po tym, gdy zdjęcia ciała trzyletniego Alana Kurdiego obiegły świat, jego rodzina wciąż nie może pogodzić się z przeszłością.
z Kobanê (Syria)

11.08.2019

Czyta się kilka minut

Fatma Senu trzyma w ręku kolaż, na którym są jej wnuki Alan i Galiba, a także córka Rihanna, Kobane, lipiec 2019 r. / PAWEŁ PIENIĄŻEK
Fatma Senu trzyma w ręku kolaż, na którym są jej wnuki Alan i Galiba, a także córka Rihanna, Kobane, lipiec 2019 r. / PAWEŁ PIENIĄŻEK

Wpołudniowej części miasta jest dom rodziny Şenu. To szara dwupiętrowa bryła o wysokich stropach, którą wybudowali w tym roku. Ta część Kobanê, miasta w północnej Syrii sąsiadującego z turecką granicą, uległa zniszczeniu po oblężeniu Państwa Islamskiego i licznych nalotach amerykańskich. Dom rodziny Şenu nie przetrwał tej bitwy.

W nowym panuje przyjemny chłód, szczególnie gdy kręci się wiszący u sufitu wiatrak. Przez nieduże okna wpada niewiele światła. Mieszka tu dziewięcioro członków rodziny. W tym Abdu i jego matka Fatma. Nie są pewni swojego wieku. Abdu mówi, że ma 25-26 lat, a Fatma – 48-49.

Wokół domu leżą stalowe pręty, które Abdu tnie i wygina z nich klamry zbrojeniowe. To prosta mechaniczna praca. Dzięki niej rodzina Şenu nie martwi się o jutro. Rodzina nie chce kolejnych zmartwień. Wciaż nie zapomniała o przeszłości: cztery lata temu siostrzeniec Abdu i wnuczek Fatmy stał się sławny – jego zdjęcia obiegły cały świat. Chociaż nie była to sława, jakiej by sobie życzyli.

Podczas szczytu kryzysu uchodźczego w 2015 r. ciało trzyletniego Alana Kurdiego, ubranego w czerwoną koszulkę i niebieskie szorty, leżało na plaży jednego z tureckich kurortów. Wraz ze starszym o dwa lata bratem Galibem, matką Rihanną i ojcem Abdullahem próbowali dostać się na grecką wyspę Kos. Przeżył tylko Abdullah. Reszta rodziny zginęła wraz z dziewięcioma innymi osobami.

Wojna i bieda

Abdullah mieszkał w stołecznym Damaszku. Po ślubie dołączyła do niego małżonka Rihanna, siostra Abdu. Była bardzo przywiązana do Kobanê, dlatego pierwszego syna Galiba urodziła w Manbidżu, oddalonym od tego miasta o 50 km. Po wyjściu ze szpitala chciała spędzić czas z rodziną.

Mieszkańcy Damaszku coraz bardziej odczuwali skutki wojny. Rihanna dzwoniła do matki Fatmy. Opowiadała, że Abdullah musiał ciągle pracować. Wychodził o świcie i wracał późnym wieczorem. – Była samotna i bała się tego – mówi Fatma.

Wyjechali do Kobanê. Mieszkali z rodziną Rihanny. Abdullah, fryzjer z zawodu, miał problemy ze znalezieniem pracy albo wiązała się ona z dużym niebezpieczeństwem. Raz został ciężko pobity przez uzbrojonych ludzi, którzy wybili mu zęby. Postanowił, że wyjedzie do Turcji – pracował w przygranicznych miastach, a ostatecznie trafił do Stambułu. Łapał się każdej możliwej fuchy. Zdążył wrócić, nim w 2013 r. Rihanna urodziła Alana. Kobanê i okolice stawały się coraz mniej bezpiecznie, a Państwo Islamskie Iraku i Wielkiej Syrii coraz śmielej sobie poczynało. Wkrótce mieli wziąć je na celownik.

Alan mieszkał w Kobanê niecały rok. Abdu i Fatma zapamiętali chłopca i jego brata jako grzeczne dzieci, które lubiły się bawić, ale nie psociły. Fatma spędzała z nimi dużo czasu. – Oni byli tacy spokojni – wspomina. Nie zna arabskiego, więc rozmawiała z nimi głównie po kurdyjsku, a jej mąż po arabsku.

Abdu z kolei nie chce wdawać się w detale, bo wciąż nie jest mu łatwo o tym mówić.

Trudno było wrócić

Rihanna wraz z dziećmi zdecydowała się dołączyć do męża w Stambule, podobnie jak część jej rodziny. Także Abdu udał się do Turcji. – W Kobanê trudno było żyć. Jeśli zostałbym tutaj z rodziną, musielibyśmy głodować. Dlatego wyjechaliśmy – mówi.

W Stambule Abdullah dużo pracował, ale pieniędzy ledwie wystarczało na przeżycie. Pieniądze wysyłała im jego siostra Tima Kurdi, która także była fryzjerką i od 1992 r. mieszka w Kanadzie.

Gdy w pierwszych dniach października 2014 r. dżihadyści wkroczyli do miasta, rodzina Şenu opuściła Kobanê. Państwo Islamskie wydawało się wówczas nie do powstrzymania, a naloty stopniowo równały miasto z ziemią. Na początku 2015 r., po bitwie, która dzięki wsparciu z powietrza cudem została rozstrzygnięta na korzyść kurdyjskich bojówek, Kobanê było usłane ruinami. Według szacunków ONZ walki zniszczyły lub uszkodziły 3200 budynków.

Fatima z częścią rodziny wróciła po tym, gdy Państwo Islamskie zostało odepchnięte niedaleko od miasta. Dom był zniszczony. Część rodziny mieszkała w uszkodzonym domu Abdullaha i Rihanny, a reszta w namiotach. Myśleli, że najgorsze mają już za sobą.

Mylili się jednak. Pod koniec czerwca bojownicy Państwa Islamskiego wtargnęli do miasta podstępem. Przebrali się w mundury arabskich bojówek sprzymierzonych z Kurdami i przejechali przez posterunki. Zabili wówczas ponad dwustu cywilów. Kurdowie do dziś określają to wydarzenie mianem „masakry w Kobanê”.

W rezultacie wydarzeń z lat 2014-15, a przede wszystkim masakry, zginęło dwunastu członków rodziny Şenu. Tylko trzech z nich należało do kurdyjskich bojówek, pozostali to cywile.

Abdu co kilka miesięcy przyjeżdżał ze Stambułu do Kobanê. Tęsknił za domem. Jak mówi, dla niego to było niebo. Czekał na możliwość, kiedy będzie mógł wrócić.


Czytaj także: Paweł Pieniążek: Życie odradza się w Rakce


Abdullah doszedł do przeciwnego wniosku: chciał ruszyć dalej, gdzie uda mu się zapewnić bezpieczną i stabilną przyszłość swojej rodzinie. Jego siostra Tima wraz z mężem starała się pomóc też reszcie rodziny. Nie udało jej się jednak zebrać niezbędnych dokumentów i zdobyć pieniędzy. Musieli szukać innego rozwiązania.

Proroczy sen

Tima wysyłała pieniądze Abdullahowi, który miał problemy z pracą. Dzięki nim mogli opłacić mieszkanie i kupić jedzenie. Abdullah coraz częściej myślał o tym, by udać się do Europy. – Którejś nocy poszedłem do jego domu, który był naprzeciwko mojego. Chciałem go przekonać, żeby został, ale on powiedział: „Nie, pojadę” – wspomina Abdu.

Przekonywali go, by został, bo mieli nadzieję, że sytuacja w Kobanê się poprawi, wrócą całą rodziną i będą żyli jak dawniej.

Był to czas, gdy Syryjczycy masowo przeprawiali się z Turcji do Grecji i podążali do innych państw europejskich, przede wszystkim Niemiec. Także znajomi rodziny Kurdi wyjeżdżali. Starszy brat Abdullaha przepłynął na grecką wyspę Kos. Wybierał się do Niemiec. Według danych Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji w 2015 r. przez Morze Egejskie przepłynęło przynajmniej 816 tys. osób.

Tima wysłała im 5 tys. dolarów, by opłacić przemytników. Abdullah ciągle przekładał wyjazd. Alanowi płynięcie przez morze miało wydawać się wspaniałą przygodą. Rihanna bała się otwartej wody. Śnił się jej koszmar. Podzieliła się z nim przez telefon z matką. – Mówiła, że śni się jej, jak tonie, woda wlewa się jej do płuc. Powiedziałam, by się nie bała. Potem utonęła tak jak we śnie – wspomina Fatma.

We wrześniu nadszedł dzień, w którym mieli przeprawić się przez morze. Za pierwszym razem złapała ich straż ­graniczna. Spróbowali ponownie. W nocy wsiedli do przepełnionego pontonu. Morze wydawało się spokojne, ale im dalej od brzegu, tym fale były większe. Ponton się przewrócił.

Abdullahowi nie udało się pomóc rodzinie. Przeżył tylko on.

Śmierć w oku kamery

Do Abdu zadzwonił mężczyzna, którego nie znał. – Powiedział, że ma złą nowinę: moja siostra i jej dzieci utonęły w morzu – mówi Abdu.

Mężczyznę o wykonanie telefonu poprosił Abdullah, bo sam był w złym stanie. Abdu od razu wsiadł w autobus i ruszył ze Stambułu do Bodrumu w południowo-zachodniej Turcji. To tam znajdował się Abdullah i ciała członków rodziny. Abdu zobaczył ich wszystkich. Towarzyszył im w podróży do Kobanê, gdzie pochowano matkę i dwóch synów. Na jednym ze zdjęć z ceremonii widać, jak Fatma obejmuje Abdullaha. Oboje płaczą.

Odkąd zdjęcia obiegły świat, dziennikarze robili wszystko, by do nich dotrzeć. W jednym z hoteli tureckie władze zapewniły im ochronę, by mogli odetchnąć w tym trudnym momencie. Byli na skraju wytrzymałości. Abdu nie chciał wywiadów, ale dziennikarze nalegali. Pamięta, że ciągle chcieli rozmawiać z Abdullahem, a rodzina ich powstrzymywała. Chcieli, by zdruzgotany ojciec mógł spędzić ostatnie chwile ze swoją rodziną, która zaraz miała zostać pochowana. Do tego panował straszny skwar. Abdu wspomina z żalem, jak wycieńczony uderzył w twarz dziennikarza, który podszedł i zaczął zadawać mu pytania. – Nie wiedziałem, co się dzieje. Potem go przeprosiłem – mówi.

Przez pierwsze kilka dni po tragedii Abdu nie oglądał telewizji. Przyjaciele opowiadali mu, że ciągle mówią o jego rodzinie w mediach. Co więcej, pojawiło się mnóstwo spekulacji. Podnosiły się głosy krytyki o to, dlaczego wybrali się w tak niebezpieczną przeprawę; oskarżano Abdullaha, że był przemytnikiem (turecki sąd skazał z powodu śmierci pięciu osób, w tym Alana, dwóch Syryjczyków) i nie miał czystych intencji. Abdu nie chciał na to patrzeć. – Moje serce nie może wytrzymać takich rzeczy – mówi.

Trudna pamięć

Abdullah osiedlił się w irackim Kurdystanie i ponownie się ożenił. Abdu zamieszkał na stałe w Kobanê. Nie chce go już nigdy opuszczać. Rodzina Şenu układa życie na nowo. Fatma twierdzi, że ta tragedia zniszczyła ich życie. – Ciągle o nich myślimy – mówi. – Wciąż sięgamy po ich ubrania. Wąchamy je. Oni są w naszych głowach.

Alan, Galib i Rihanna zostali pochowani na cmentarzu na obrzeżach Kobanê. Trzy groby są otoczone ogrodzeniem. Na jednym z nich wyrosła już trawa. Nie zajęła się od ognia, który przeszedł przez ten teren i zostawił wypaloną ziemię. Abdu przyznaje, że nie odwiedzali grobów od roku, bo każda wizyta sprawia im ogromny ból. Podobnie jak patrzenie na ich zdjęcie, którego nie mają wystawionego na widok publiczny. Na oprawionym w ramkę kolażu są we trójkę – Rihanna i Galib, który trzyma Alana. Żadne z nich się nie uśmiecha.

Któregoś razu Rihanna dzwoniła do Fatmy z Turcji. Powiedziała: „Mamo, módl się za mnie i moje dzieci. Jeśli dotrzemy do Europy, wybuduję wam dom w Kobanê”. Musieli jednak poradzić sobie bez jej pomocy. ©

 

Korzystałem z książki Timy Kurdi „The Boy on the Beach: My Family’s Escape from Syria and Our Hope for a New Home” (Simon & Schuster 2018).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego". Relacjonował wydarzenia m.in. z Afganistanu, Górskiego Karabachu, Iraku, Syrii i Ukrainy. Autor książek „Po kalifacie. Nowa wojna w Syrii", „Wojna, która nas zmieniła" i „Pozdrowienia z Noworosji".… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 33/2019