Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wszystko z powodu stałocieplności. Jak każde rozwiązanie ewolucyjne, ma ona wady i zalety. Stałocieplność oznacza stały poziom aktywności, nawet na mrozie. Przynajmniej przez jakiś czas... Wielką jej wadą jest bowiem to, że ogrzewanie ciała kosztuje sporo energii, która szybko się wyczerpuje, a nawet minimalna odchyłka od normy prowadzi do poważnych konsekwencji.
CZYTAJ TAKŻE:
Reportaż Bartka Dobrocha: Prawie siedem godzin nie biło serce kobiety wydobytej spod lawiny w Tatrach. Udało się jednak spiąć długi łańcuch ratowników i lekarzy, którzy uparli się, że może przeżyć.
PONIŻEJ 35°C – ŁAGODNA HIPOTERMIA
Istnieje szereg metod na opóźnienie wychłodzenia. Pierwszą jest tzw. reakcja behawioralna, czyli potocznie: „zrobienie czegoś, żeby się ogrzać”. Równolegle z nią dochodzi do procesów czysto fizjologicznych. Pojawia się więc gęsia skórka, której istota polega na „schwytaniu” powietrza w pobliżu skóry, co polepsza jej właściwości izolacyjne. Gęsia skórka występuje u wszystkich ssaków pokrytych włosiem, ale u niemal łysych Homo sapiens sprawdza się słabo. Postawione na sztorc futro lisa stanowi potężną zaporę, działającą jak kołdra. Nasze cieniutkie, rzadkie włoski nie mogą utrzymać powietrza przy skórze.
Znacznie skuteczniejsza jest odpowiedź metaboliczna. W stanie łagodnej hipotermii rośnie poziom cukru we krwi, przyspieszony zostaje oddech i akcja serca. Rozpoczynają się też dreszcze, czyli fale łagodnego pobudzenia mięśni (wszystkich!). Są one bardzo skuteczne: produkcja metaboliczna ciepła w mięśniach rośnie o 50-100 proc., choć oczywiście tylko przez jakiś czas. Rolą dreszczy jest wydłużenie czasu na odnalezienie ciepłego miejsca – jedynego skutecznego rozwiązania.
PONIŻEJ 32°C – UMIARKOWANA HIPOTERMIA
Od tego momentu organizm stopniowo przestaje walczyć. Ustają dreszcze, spada poziom cukru we krwi, zużycie tlenu, tętno i tempo oddechu. Spada też metabolizm mózgowy – ten najbardziej przez nas ukochany organ zużywa stanowczo za dużo energii (20 proc. zużycia tlenu przy 2 proc. masy ciała). Tlen potrzebny jest gdzieś indziej.
Skutkiem obniżonej aktywności mózgu jest pogorszenie przytomności, aż do jej utraty. Niedotleniony mózg to jednak „dziwna bestia”. Występują więc np. halucynacje. Nieco bardziej zaskakujące może być paradoksalne uczucie ciepła, skłaniające niektóre osoby w stadium hipotermii do rozbierania się, co rzecz jasna przyspiesza wychłodzenie. Po rozpoznaniu tego zjawiska zmieniono procedury kryminologiczne. Wcześniej „z automatu” uznawano rozebrane osoby za przypuszczalne ofiary gwałtu. W rzeczywistości szacuje się, że od 20 do 50 proc. osób umierających z powodu hipotermii w ostatnich chwilach życia rozbiera się, czując złudne uczucie ciepła.
W stadium łagodnej hipotermii naczynia krwionośne dostarczające krew do skóry zostają ściśnięte, aby najistotniejsze dla przetrwania organy otrzymywały jak najwięcej tlenu i ciepła. W stadium umiarkowanej i głębokiej hipotermii mięśnie ściskające te naczynia rozluźniają się, co powoduje napływ krwi do skóry. Odczuwanym skutkiem jest nagłe poczucie ciepła, co niedotleniony mózg opacznie interpretuje jako przegrzewanie się.
Jeszcze bardziej dramatyczne jest tzw. „przedśmiertne zagrzebywanie się”. Polega ono na nieświadomym dążeniu ku ciasnym, skrytym miejscom. Jest to odruch analogiczny do tego, który aktywuje się u ssaków hibernujących.
PONIŻEJ 28°C – GŁĘBOKA HIPOTERMIA
W stanie tym zanikają stopniowo wszystkie odruchy życiowe. Przy temperaturze poniżej 26°C zanika aktywność mózgu („płaska linia” w badaniu EEG). Poniżej 24°C pojawia się bezdech. Poniżej 20°C zanika aktywność elektryczna serca. Od tego momentu zaczyna się terra incognita. Najniższa zarejestrowana w historii medycyny temperatura osoby, którą udało się uratować, to 13°C. Osiągnęła ją 7-letnia dziewczynka ze Szwecji, która wpadła do lodowatej wody w 2010 r. Z kolei u osoby dorosłej najniższą temperaturę – 13,7°C, zmierzono u szwedzkiej doktor radiolog, która w 1999 r. zjeżdżając na nartach w Norwegii wpadła do wypełnionej wodą szczeliny lodowej. Przypadek Adasia, dwuipółletniego chłopca z Krzeszowic, odnalezionego w 2014 r. na mrozie, któremu w szpitalu zmierzono temperaturę 12,7°C, nie został jeszcze opisany w medycynie naukowej. Przypadek Kasi, bohaterki reportażu, u której zmierzono temperaturę poniżej 17°C, należy do ścisłego grona rekordów światowej medycyny.
POWRÓT DO ŻYCIA
W przypadku wysokiej gorączki zaleca się jak najszybsze ochłodzenie ciała. W przypadku hipotermii zbyt szybkie ogrzewanie powoduje szereg poważnych problemów. Przykładowo: ogrzewanie „od zewnątrz” skutkuje odpływem krwi z kluczowych organów ciała, co może mieć skutek śmiertelny. Skrajnie wychłodzony organizm jest zaburzony w niemal każdy możliwy sposób: występuje zaburzenie równowagi kwasowo-zasadowej (może spowodować uszkodzenie nerek), upośledzenie aktywności płytek krwi (może doprowadzić do wylewu), silny niedobór glukozy (może poważnie uszkodzić „wybudzający się” mózg).
Preferowaną obecnie metodą ogrzewania jest tzw. ogrzewanie pozaustrojowe, dokonywane przy użyciu aparatury ECMO stosowanej od kilkudziesięciu lat do natleniania krwi. Układ ECMO stanowi zewnętrzne „przedłużenie” układu krwionośnego: krew pobierana jest z żyły, trafia do szeregu wymienników, których celem jest jej natlenienie, ale też np. ogrzanie, a następnie włączana jest ponownie do krwiobiegu.
W Polsce pierwszy przypadek stosowania ECMO w leczeniu hipotermii głębokiej opisano w 2015 r. Pacjentem był mężczyzna z Krakowa, znaleziony nad ranem przez patrol policji, przy temperaturze powietrza zbliżonej do 0°C. ©
Skróty medyczne użyte w infografice:
NZK VF – nagłe zatrzymanie krążenia w mechanizmie migotania komór
RKO – resuscytacja krążeniowo-oddechowa
ECMO – pozaustrojowe utlenianie membranowe w konfiguracji tętniczo-żylnej; pełne wsparcie układu oddechowego i krążenia oraz ogrzewanie pozaustrojowe