Żydowska Polska walcząca

Polscy Żydzi podejmowali próby zbrojnego oporu w obliczu Zagłady. Niekiedy były to akty desperackiego buntu wobec zagrożenia, kiedy indziej poprzedzał je okres gorączkowej konspiracji.

11.04.2013

Czyta się kilka minut

Marek Edelman, Icchak Cukierman  i Stefan Grajek, Warszawa ok. 1945–1946 r. / Fot. Odbitka w archiwum ŻIH
Marek Edelman, Icchak Cukierman i Stefan Grajek, Warszawa ok. 1945–1946 r. / Fot. Odbitka w archiwum ŻIH

Po raz pierwszy inicjatywa zbrojnego oporu pojawiła się w kręgach młodzieży syjonistycznej w Wilnie. Pod koniec czerwca 1941 r. przebywało tu 60 tys. Żydów – pół roku później zostało 15 tys. Zaraz po zajęciu Wilna przez Niemców, w ramach realizowania ludobójczej polityki, specjalne jednostki policyjne uzupełnione o litewskich kolaborantów zaczęły masowe rozstrzeliwania. Dokonywano ich w kompleksie leśnym w Ponarach (10 km od Wilna), do którego dowożono kolejne grupy ofiar. Wileńscy Żydzi długo nie zdawali sobie z tego sprawy, pogłoskom o mordach nie dawano wiary.

BRACIA, POWSTAŃCIE!

W tych okolicznościach wzrosła rola syjonistycznych organizacji młodzieżowych. Wcześniej, jesienią 1939 r., do „przekazanego” Litwie przez ZSRR Wilna napłynęły tysiące uciekinierów, w tym żydowskich działaczy. Po zajęciu miasta przez Sowietów w czerwcu 1940 r. wszystkie organizacje zostały co prawda rozwiązane, lecz działały dalej nielegalnie.

W pierwszych miesiącach niemieckiej okupacji szczególnie aktywne były Haszomer Hacair (Młody Strażnik), Hanoar Hacyjoni (Młodzież Syjonistyczna) i Dror (Wolność), które utworzyły wspólny komitet. Wkrótce dołączył do niego skrajnie prawicowy Betar, zdominowany przez działaczy z Litwy – bo członkowie kierownictwa polskiego Betaru wydostali się za granicę lub zostali aresztowani przez NKWD. Młodzi syjoniści nawiązali kontakty z innymi gettami na Litwie i w Okręgu Białystok oraz wysłali delegację do Warszawy.

Dramatyczna sytuacja wymuszała działania radykalne. 1 stycznia 1942 r. poeta Aba Kowner ogłosił manifest wzywający do czynnej walki. Przekonywał, że deportacja do Ponar oznacza śmierć, Litwa jest pierwszym etapem planu wymordowania Żydów i jedynym wyjściem jest opór. „Nie damy się – pisał – prowadzić jak owce na rzeź. To prawda, jesteśmy słabi i bezradni, lecz jedyną odpowiedzią na mord może być bunt! Bracia! Lepiej zginąć w walce jak ludzie wolni, niż żyć na łasce morderców. Powstańcie! Walczcie do ostatniego tchu!”.

Trzy tygodnie później zawiązano Zjednoczoną Organizację Partyzancką (Fareynegte Partizaner Organizatsye, FPO), do której przystąpili też komuniści. Ich przywódca Izaak Wittenberg został wybrany komendantem, a zastępcą Józef Glazman z Betaru. Poza FPO pozostała jedynie organizacja Dror, której przywódcy przenieśli się do Białegostoku (patrz tekst Białystok: konspiracja i powstanie).

Zjednoczenie większości sił politycznych wobec niebezpieczeństwa – po pewnym czasie do FPO przystąpił też Bund – było niespotykanym, jak się miało okazać, fenomenem. Celem organizacji było gromadzenie broni i przygotowanie do wystąpienia w chwili kolejnej akcji deportacyjnej. Nie udało się nawiązać kontaktów z wileńską ZWZ-AK, a to z powodu podejrzeń o sympatie prokomunistyczne i niejasnego stosunku FPO co do kwestii przynależności państwowej Wilna. Nie po raz ostatni rozmijały się cele polskiej i żydowskiej konspiracji.

Izolację Żydów zmniejszyło pojawienie się w okolicach Wilna partyzantki sowieckiej. Ale na początku 1942 r. Niemcy zaprzestali wysiedleń i na wiele miesięcy zapanował względny spokój. Gdy potem w czerwcu 1943 r. doszło do likwidacji getta, wobec beznadziejności walki komenda FPO ze swymi ludźmi opuściła getto kanałami, w porozumieniu z komunistami ze „strony aryjskiej”. Potem wydostali się grupami z miasta i dołączyli do sowieckiej partyzantki.

KONSPIRACJA WARSZAWSKA

Wileński przykład miał wpływ na rozwój konspiracji w innych gettach – choć przerażające wieści z Wilna nie od razu znalazły oddźwięk w getcie warszawskim, będącym centrum żydowskiej konspiracji. Najlepiej poinformowane były tu, utrzymujące kontakt z Wilnem, syjonistyczne organizacje młodzieżowe. Prowadziły one prężną działalność edukacyjną i samopomocową, kolportowano wydawnictwa w językach polskim, jidysz i hebrajskim. Słabszą pozycję miał Betar, którego komenda we wrześniu 1939 r. opuściła Warszawę, a latem 1941 r. duża część członków wyjechała na Lubelszczyznę. Z przedwojennych partii największe znaczenie miał Bund, posiadający tradycyjne związki z polskimi ugrupowaniami socjalistycznymi. Z partii syjonistycznych pewną rolę odgrywała Poalej Syjon-Lewica (Robotnicy Syjonu), z której szeregów wywodził się twórca archiwum getta Emanuel Ringelblum.

Idea utworzenia organizacji bojowej pojawiła się w kręgach młodych syjonistów w marcu 1942 r., gdy potwierdziły się relacje o rozpoczęciu masowej eksterminacji Żydów w obozie zagłady w Chełmnie nad Nerem (na ziemiach wcielonych do Rzeszy) i o deportacjach z getta w Lublinie. Ale idea ta nie zyskała akceptacji większości. Na apel odpowiedzieli natomiast komuniści. Z punktu widzenia organizacji syjonistycznych sojusz z nowo utworzoną Polską Partią Robotniczą dawał nadzieję na wsparcie ze „strony aryjskiej”. W skład utworzonego wówczas Bloku Antyfaszystowskiego weszły PPR, Poalej Syjon-Lewica, Haszomer Hacair i Dror. Ale żywot organizacji był krótki, jej istnienie zakończyły aresztowania czołowych działaczy komunistycznych w getcie.

Dopiero tzw. wielka akcja likwidacyjna w getcie warszawskim – czyli wywózki do Treblinki – rozpoczęta 22 lipca 1942 r., doprowadziła do zmian w ocenie położenia Żydów w okupowanej Polsce. W pierwszych dniach „akcji” większość polityków żydowskich starszej generacji łudziła się jeszcze co do intencji Niemców, przekonując, że opór wywołałby tragiczny w skutkach odwet. Mimo to 28 lipca przedstawiciele Haszomer Hacair (Cywia Lubetkin, Icchak Cukierman), Droru (Mordechaj Tenenbaum-Tamarof) i organizacji Akiba proklamowali powstanie Żydowskiej Organizacji Bojowej (Jidisze Kampf Organizacje). Głównym zadaniem stało się nawiązanie kontaktu ze „stroną aryjską” i zdobycie broni. Z taką misją ruszył Arie Wilner, ale nie dotarł do właściwych ludzi w AK, a pomoc komunistów okazała się symboliczna.

Działania ŻOB-u ograniczyły się do obrony własnych członków przed wysiedleniem, działań sabotażowych i informacyjnych. Za pomocą ulotek starano się uświadomić mieszkańcom getta znaczenie deportacji do Treblinki i wzywano do biernego oporu. 20 sierpnia w zamachu przeprowadzonym przez ŻOB ranny został komendant żydowskiej służby porządkowej Józef Szeryński. Ale możliwości działań na większą skalę były ograniczone.

Choć trwająca dwa miesiące „wielka akcja” zdziesiątkowała konspirację, po jej zakończeniu wznowiono działania. Do ŻOB-u przystąpiły organizacja młodzieżowa Gordonia, partia Poalej Syjon-Lewica oraz komuniści. Znaczący okazał się powrót do getta Mordechaja Anielewicza z Haszomer Hacair, który okres deportacji spędził w Zagłębiu Dąbrowskim; stał się on spiritus movens ŻOB-u. Wyłoniono też Żydowski Komitet Narodowy (ŻKN); miał reprezentować siły polityczne getta wobec Polskiego Państwa Podziemnego, z którym kontakt wreszcie nawiązano.

PIERWSZY BÓJ

Tworzenie struktur zakończono w grudniu 1942 r. akcesem Bundu do ŻOB-u. Rozszerzona tak organizacja miała bronić mieszkańców getta i odpowiedzieć siłą na nowe próby wysiedleń. Komendantem został Anielewicz, zastępcą Cukierman. Do komendy weszli też przedstawiciel Poalej Syjon-Lewicy Hersz Berliński, Marek Edelman z Bundu i Michał Rosenfeld z PPR.

Stosunki ŻOB-u z AK były skomplikowane. Wielu członków AK żywiło nieufność wobec Żydów, której towarzyszyło przekonanie o ich nikłej wartości bojowej. Potępiano „bierność” Żydów w okresie deportacji z gett. Co równie ważne, w członkach żydowskiej konspiracji upatrywano sympatyków komunizmu i ZSRR. Niemniej do kwietnia 1943 r. przekazano ŻOB kilkadziesiąt pistoletów z amunicją i pewną ilość materiałów wybuchowych. Sprawa przekazania broni ŻOB oparła się nawet o naczelnego wodza gen. Sikorskiego.

Na zmianę postrzegania żydowskiej konspiracji wpłynęła pierwsza próba zbrojnego oporu w getcie. W styczniu 1943 r. Niemcy postanowili przenieść na Lubelszczyznę znajdujące się w getcie firmy niemieckie wraz z robotnikami. Choć akcja była zaskoczeniem, słabo uzbrojone oddziały ŻOB-u stawiły opór. Zacięte walki rozgorzały na rogu ulic Zamenhofa i Niskiej, gdzie dowodzeni przez Anielewicza bojowcy wmieszali się w kolumnę prowadzoną na Umschlagplatz i zaatakowali konwojentów. ŻOB poniósł wielkie straty, ale wydawało się, że opór doprowadził do zaprzestania deportacji.

W ciągu kolejnych tygodni ŻOB zdobyła autorytet wśród ludności getta – dzięki działalności informacyjnej, a zwłaszcza likwidacji zdrajców i agentów. W kwietniu 1943 r. siły ŻOB-u liczyły ok. 500 osób. Sformowano 22 kilkunastoosobowe oddziały, w oparciu o kryterium polityczne: pięć utworzył Dror; po cztery Haszomer Hacair, Bund i komuniści; po jednym Godronia, Akiba, Hanoar Hacyjoni, Poalej Syjon-Lewica i Poalej Syjon-Prawica. Trzon sił ŻOB-u tworzyło dziewięć oddziałów zajmujących pozycje w getcie centralnym pod komendą Izraela Kanała; tu był też sztab. Osiem oddziałów skoncentrowano na terenie tzw. szopów (niemieckich przedsiębiorstw produkcyjnych w getcie) – pierwotnie miał nimi dowodzić Cukierman, a po jego przejściu na „aryjską stronę” zastąpił go Elizer Geller. Wreszcie, na terenie tzw. szopu szczotkarzy znajdowało się pięć oddziałów pod komendą Edelmana.

Poza tymi strukturami pozostawali syjoniści-rewizjoniści, którzy jesienią 1942 r. powołali Żydowski Związek Wojskowy (ŻZW); na czele stali Paweł Frenkel i Leon Rodal. Rewizjoniści, choć mniej liczni i pozbawieni kontaktów z AK, dobrze się zorganizowali i pozyskali sporo broni (duża była tu zasługa przedwojennego modelu szkolenia członków Betaru, którzy uczyli się dyscypliny i obsługi broni). Wyłoniono też własny komitet polityczny, do którego weszli przedwojenni działacze Nowej Organizacji Syjonistycznej Dawid Wdowiński i Michał Strykowski.

W 1943 r. główna kwatera ŻZW mieściła się przy placu Muranowskim 7-9; ze „stroną aryjską” łączył ją tunel do transportu broni. Tutaj przed powstaniem ulokowano trzon sił ŻZW, a mniejsze oddziały na terenie szopów Tőbbensa i Schultza. W sumie organizacja liczyła ok. 260 ludzi: przedwojennych członków organizacji młodzieżowych i ochotników. Z powodu różnic programowych i przedwojennych urazów nie doszło do połączenia ŻOB-u i ŻZW.

Plan walki opracowany przez ŻOB przewidywał obronę umocnionych punktów, a następnie trwanie w oparciu o system bunkrów i schronów, który ciągnął się pod całym gettem. ŻZW brało pod uwagę opuszczenie getta i rozpoczęcie działalności partyzanckiej.

POWSTANIE W GETCIE WARSZAWSKIM

19 kwietnia 1943 r. o czwartej rano getto otoczył kordon policji niemieckiej, formacji pomocniczych i policji granatowej, a na jego teren wkroczyły oddziały SS. Pierwsza ich kolumna została zaatakowana przez ŻOB na skrzyżowaniu Zamenhofa i Gęsiej, druga przy Miłej. Niemcy musieli się wycofać, ponosząc poważne straty. Drugi atak tego dnia, po południu, koordynował ściągnięty do Warszawy generał SS Jürgen Stroop, zaprawiony w walkach z partyzantami. Zaczęły się starcia na placu Muranowskim, gdzie siły ŻZW dysponowały karabinem maszynowym. Na jednej z kamienic wywieszono wówczas sztandary: biało-czerwony i biało-niebieski. Z zapadnięciem zmroku atakujący wycofali się. Niemcy ujęli niewielu Żydów, gdyż cała ludność ukryła się w bunkrach i schronach.

Drugiego dnia trwały ciężkie walki w okolicy placu Muranowskiego i na terenie szopu szczotkarzy; zaczęły się też starcia na terenie szopów Tőbbensa i Schultza. Ujętych w bunkrach Żydów wysyłano na Umschlagplatz. W kolejnych dniach dochodziło do starć w różnych punktach getta. Niemcy odnotowali udział w walce kobiet. Nie mogąc utrzymać pozycji, powstańcy przemieszczali się. W walkach brały też udział grupy niezwiązane z ŻOB-em i ŻZW.

Gdy padły pozycje przy placu Muranowskim, część powstańców ŻZW przeszła tunelem na „aryjską stronę” (większość wydostała się poza Warszawę). Atakujący przeczesywali teren, starając się wykryć bunkry i likwidować gniazda oporu. Zaczęli też podpalać kamienice, by zmusić Żydów do wyjścia. Z czasem sytuacja powstańców i cywilów stała się beznadziejna. 8 maja w otoczonym bunkrze przy ul. Miłej 18 samobójstwo popełnili Anielewicz i ludzie z jego sztabu. Epilogiem było wysadzenie w powietrze 16 maja 1943 r. Wielkiej Synagogi przez Niemców. W ruinach zostały tylko grupy walczące o przetrwanie przez następne tygodnie i miesiące.

Dwie grupy ŻOB-owców (w sumie ok. 80 osób) wydostały się kanałami na „aryjską stronę” i z pomocą członka Gwardii Ludowej zostały przewiezione do Łomianek pod Warszawą. Stąd część trafiła w lasy wyszkowskie, starając się prowadzić działalność partyzancką. Większość zginęła. W Warszawie została kilkuosobowa komenda ŻOB-u z Cukiermanem, który w dniach Powstania był przedstawicielem ŻOB-u po „aryjskiej stronie”, bezskutecznie zabiegając o pomoc ze strony AK. Akcje bojowe, przeprowadzone przez Kedyw AK pod murami getta (największa 19 kwietnia), zakończyły się fiaskiem. W okręgu warszawskim nie było w tym okresie oddziałów partyzanckich mogących współdziałać z uciekinierami z getta. Obawiano się również rozprzestrzenienia walk poza getto i niemieckiego odwetu.

Grupa ŻOB-owców wzięła później udział w Powstaniu Warszawskim. Z komendy ŻZW nie przeżył nikt – grupa, która opuściła Warszawę, została zaatakowana w okolicach Michalina i rozproszona. Frenkel zginął prawdopodobnie w połowie czerwca w domu przy ul. Grzybowskiej, gdzie ukrywał się z kilkoma towarzyszami.

W OBOZACH ZAGŁADY

Konspiracja powstawała też w warunkach najbardziej ekstremalnych: w obozach zagłady. W Treblince inicjatorem był Julian Chorążycki, lekarz i oficer WP. Jego samobójcza śmierć nie przerwała przygotowań, a wolę oporu wzmocniły wieści o walkach w Warszawie. Nowym przywódcą został inżynier Galewski. Akcja, wyznaczona na 2 sierpnia 1943 r., została skoordynowana: pierwszym krokiem miało być zdobycie broni, potem opanowanie i zniszczenie obozu, a następnie ucieczka. W istocie, przejęto kilkanaście karabinów, lecz nie udało się zneutralizować stanowisk na wieżach strażniczych i opanować obozu. Podczas walki kilkuset więźniów zginęło na terenie obozu, dziesiątki padły ofiarą pościgu, lecz kilkudziesięciu udało się uciec i dotrwać w ukryciu do końca wojny.

Również wśród więźniów obozu zagłady w Sobiborze, których pozostawiano przy życiu podczas selekcji, pojawiały się różne warianty buntu i ucieczki. Rozważano możliwość otrucia członków załogi, podpalenie obozu, podłożenie bomby w kasynie dla esesmanów, liczono na pomoc operujących w okolicy partyzantów. Wszystko to okazało się nierealne. Nie udało się też ukończyć tuneli ani zrealizować planu ucieczki przy pomocy strażników.

Pozycję konspiracji, utworzonej tu przez polskich Żydów i kierowanej przez Leona Feldhendlera, zmieniło przybycie do Sobiboru we wrześniu grupy jeńców sowieckich żydowskiego pochodzenia z Mińska. Ich przywódca, porucznik Aleksander Peczerski stanął na czele konspiracji. 14 października 1943 r. rozpoczęto atak na niemiecką załogę, zabijając wszystkich obecnych w obozie esesmanów; zdobyto trochę broni.

Podczas walki i na polach minowych wokół obozu zginęło około 150 więźniów, 300 udało się zbiec. W obławie zginęło ok. 100 uciekinierów. Wielu więźniów, którym udało się ujść, zostało później zamordowanych w lasach i kryjówkach. Grupa Peczerskiego przekroczyła Bug i dołączyła do sowieckiej partyzantki. Ocalał też Feldhendler (zginął w Lublinie już po wyzwoleniu w niejasnych okolicznościach) i inni członkowie polskiej grupy, którzy znaleźli schronienie w kryjówkach lub partyzantce.

Z kolei w dniach Powstania w Getcie Warszawskim tysiące Żydów wywieziono do obozu koncentracyjnego na Majdanku i obozów pracy w Trawnikach, Poniatowej i Budzyniu, także na Lubelszczyźnie. W Trawnikach postała konspiracja kierowana przez syjonistę-rewizjonistę Dawida Szulmana, doktora Włodzimierza Szyfrysa i adwokata Malinowskiego. Utrzymywano kontakt z komendą ŻOB-u w Warszawie, organizowano ucieczki i zaopatrywano się w broń na wypadek próby likwidacji obozu. Próby kontaktu z miejscową AK zakończyły się fiaskiem. Podobnie było w Poniatowej, gdzie na czele ŻOB-u stał Melech Fajnkind z Poalej Syjon-Lewicy.

Bunty w Treblince i Sobiborze stały się dla szefa SS Heinricha Himmlera pretekstem do wymordowania wszystkich Żydów pozostających w obozach na Lubelszczyźnie. Operacja o kryptonimie „Erntefest” (Święto Dożynek) przeprowadzona została 3-4 listopada 1943 r. Konspiratorom w Trawnikach nie udało się użyć zgromadzonej broni. W Poniatowej podjęto beznadziejną próbę oporu: ŻOB-owcy zabarykadowali się w baraku i oddali strzały do esesmanów. Niemcy podpalili barak i wszyscy obrońcy zginęli.

UCIECZKI I PARTYZANTKA

Ucieczki z gett i obozów stanowiły jeden ze sposobów ratunku. Jako pierwsi szukali schronienia w lasach Żydzi z gett na terenie Litwy, Białorusi i Polesia, gdzie najwcześniej zaczęły się akcje eksterminacyjne. Niekiedy dochodziło do otwartego oporu. W getcie w Nieświeżu latem 1942 r. powstała organizacja, której udało się zgromadzić nieco broni. Podczas akcji likwidacyjnej 22 lipca doszło do beznadziejnej walki, trwającej kilka godzin. Tylko nielicznym udało się uciec. Z kolei w miasteczku Łachwa koło Pińska powstała konspiracja pod dowództwem szefa miejscowego Betaru Izaaka Rochczyna. Gdy 2 września 1942 r. Niemcy otoczyli getto z zamiarem wymordowania 2,5-tysięcznej ludności, członkowie podziemia uzbrojeni w drągi i siekiery rzucili się na nich, starając się przerwać kordon. Rochczyn padł w walce. Kilkaset osób uciekło w kierunku pobliskich bagien, ale niewielu przeżyło wojnę.

Możliwość przetrwania po opuszczeniu getta dawały tzw. obozy rodzinne. Największy funkcjonował na Nowogródczyźnie pod ochroną oddziału sformowanego przez Tewje Bielskiego, który z czasem wszedł w skład sowieckiej partyzantki. Od jesieni 1942 r. podobne obozy zaczęły powstawać też w GG – na Lubelszczyźnie największe w lasach w okolicach Parczewa, Ostrowa Lubelskiego, Włodawy i Janowa Lubelskiego. W sumie w latach 1942-43 na terenie GG istniało ok. 30 żydowskich grup partyzanckich, których zadaniem była nie aktywność bojowa, lecz obrona uciekinierów z gett. Ale ich szanse przetrwania były niewielkie. Powodem było nie tylko słabe uzbrojenie, lecz również brak zrozumienia ze strony lokalnych struktur konspiracyjnych i ludności chrześcijańskiej. Podstawowy problem uciekinierów stanowiło zaopatrzenie w żywność. Nierzadko zdarzało się, że miejscowa ludność informowała policję o pobycie Żydów. W ten sposób wiele leśnych schronów zostało wykrytych.

Wrogiem uciekinierów byli przede wszystkim Niemcy, prowadzący akcje przeciwpartyzanckie i obławy na Żydów, ale też niektóre z oddziałów AK czy NSZ. Grupy żydowskie musiały siłą rzeczy wiązać się z partyzantką sowiecką i komunistyczną. Prowadziło to z kolei do traktowania Żydów przez polskie formacje niepodległościowe zarówno jako wrogów politycznych, jak i pospolitych bandytów. Działania podjęte przez ŻOB i ŻKN w celu zmiany tego stanu rzeczy nie przyniosły rezultatów. Stosunek oddziałów komunistycznych był również skomplikowany, znane są przypadki mordów na żydowskich uciekinierach.

Powstanie w Getcie Warszawskim jest dziś najbardziej znanym aktem żydowskiego oporu w okupowanej Polsce. Ale nie jedynym: jak widać, Żydzi wielokrotnie podejmowali próby zbrojnego oporu – niekiedy były to akty desperackiego buntu w sytuacji zagrożenia, kiedy indziej poprzedzał je okres gorączkowej konspiracji. Zawsze jednak były to działania podejmowane w ekstremalnych warunkach zagrożenia i izolacji, przy – wynikającej z różnych powodów – obojętności, lub co najwyżej niewielkiej pomocy ze strony otoczenia.


DARIUSZ LIBIONKA jest adiunktem w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN, członkiem Centrum Badań nad Zagładą Żydów, kierownikiem działu naukowego Muzeum na Majdanku, redaktorem naczelnym rocznika „Zagłada Żydów”. Opublikował m.in. „Akcja Reinhardt. Zagłada Żydów w Generalnym Gubernatorstwie” (redaktor tomu).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2013