Życie koncertowe

Nadeszła wiekopomna chwila kanikuły, a wraz z nią czeka nas rozkwit życia koncertowego w stylu live.

27.06.2017

Czyta się kilka minut

Opole Opolem, nie samym Opolem żyje człowiek, imieniny pana Janka już były, więc aby Polska była Polską, pójdźmy w Polskę, ale gdzie indziej. Neron grał i śpiewał, budząc gorące emocje. Henryk VIII Tudor dzielił swe pasje pomiędzy żony i komponowanie muzyki. Fryderyk II z sukcesami oddawał się trudnej sztuce opanowania poprzecznego fletu. Kanclerz Schmidt był świetnym pianistą. Nawet Władimir Putin potrafił wystukać na fortepianie dwa sowieckie szlagiery, zabijając czas w oczekiwaniu na przywódcę Chin. A co z tą Polską? Czy Polska gorsza? Czy nie wspaniale byłoby, gdyby minister Szyszko wreszcie na moment wyrwał się z flower power konferencji w Toruniu, aby na Przystanku Woodstock wykonać „Vulgar Display of Power” grupy Pantera? Elżbieta Kruk płynnie zinterpretuje longplay „Tango in the Night”, a Beata Szydło... „Czarny album”. Antoni Macierewicz nie spocznie, nim wykona szlagier „Every Breath You Take” kilka tysięcy razy pod rząd, natomiast prezydent Duda ograniczy się do jednego „4’33” Johna Cage’a, a i to już będzie za dużo.

Z życia koncertowego opozycji: nikomu nie trzeba przedstawiać Borysa Budki Suflera ani Ryszarda „50 Cent” Petru, zaś od wielu dekad wiemy, że Leszek „Immortal” Miller rozgrzeje do czerwoności każdą publiczność, wykonując „Warm ­Leatherette” nawet w ramach dożynek, nie mówiąc już o Dolinie Charlotty. Partia Razem jest odpowiednikiem The Residents (w ramach walki z gwiazdorzeniem), tylko że unplugged (oszczędności, ekologia) i za darmo, więc mogą występować w kilku kurortach naraz, w Ustce i w Rabce. Publicyści też powinni wyjść z cienia, skąd pociągają za sznurki. Wielki powieściopisarz Ziemkiewicz mógłby przekroczyć granice gatunku i zinterpretować utwór „Rape Me” Nirvany, a równie wybitny prozaik Bronisław Wildstein łamiąc pióro niech rzuci się na wszystkie numery z „Kill ‘Em All”. Szamani sieci – bracia Karnowscy – są troszkę jak bracia Gibb („Words Don’t Come Easy”), tylko że bardziej jak bracia Golec, niestety, grający cover płyty „Brothers in Arms” Dire Straits.

Naczelnik państwa – wsławiony nowatorską interpretacją „Pieśni Legionów Polskich we Włoszech” – mógłby wykorzystać kanikułę, aby poszerzyć repertuar, tudzież granice percepcji swojej oraz swego obozu, przymierzając się np. do „The Year of the Cat”…, ale nie, niech lepiej trzyma się sprawdzonego repertuaru. Zaś Janusz „Notorious” Mikke stanie się naszym eksportowym towarem numer dwa (zaraz po miale węglowym), rzucając na kolana po prostu wszystkich, od Coachelli po Glastonbury i Rock Am Ring. On ma wszystko: prezencję, charyzmę, temperament, no i repertuar: „Woman is the Nigger of the World”, „Guns of Brix­ton” oraz „Luka”. Bilety do nabycia wkrótce. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2017