Zobaczyć to, co istotne

Czy mnisi i święci z początków Kościoła mogą nas czegoś nauczyć? Przyjrzyjmy się im w Wielkim Poście – dzisiaj towarzyszymy ostatnim chwilom św. Polikarpa.

05.03.2018

Czyta się kilka minut

Św. Polikarp ze Smyrny, ikona z II wieku. /
Św. Polikarp ze Smyrny, ikona z II wieku. /

Musimy być dość pobożni na to, by uznawać, że wszystko jest w ręku Boga.
„Męczeństwo św. Polikarpa, biskupa Smyrny”

Aby nauczyć się czegoś nowego, niekoniecznie trzeba patrzeć na jasno błyszczące gwiazdy. Czasem studium detalu, posłuchanie skromnego świadka, przyswojenie sobie tego, co zazwyczaj nam umyka, może stać się przełomem – prawdziwym nawróceniem, przemianą myślenia, serca, życia i na końcu postępowania.

Gdzieś w połowie II w. (trudno ustalić dokładną datę, gdyż nasze źródła są w tej materii sprzeczne) w Smyrnie został stracony św. Polikarp, który przewodził Kościołowi w tym mieście przez kilkadziesiąt lat. Jednak nie tylko przez swoje męczeństwo i długoletnią pracę mąż ów godzien jest uwagi. Wiemy, że był uczniem św. Jana Apostoła, że odwiedził Rzym, aby tam rozmawiać o dacie Wielkanocy (bez większych rezultatów zresztą – Rzym dalej świętował w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżyca, Azja Mniejsza 14 dnia miesiąca nisan). Polikarp, sam święty i uczeń świętego, był nauczycielem wielkiego św. Ireneusza z Lyonu, człowieka, który dał Kościołowi do ręki broń do przeciwstawienia się gnostykom i ich pogardzie okazywanej Staremu Testamentowi, ciału, małżeństwu i, generalnie, widzialnemu światu. Strata tak wielkiego człowieka musiała zatem boleć.Wszystko to działo się, gdy na tronie cesarskim zasiadał filozof, Marek Aureliusz.

Przebieg męczeństwa św. Polikarpa znamy dość dobrze z listu, który wspólnota ze Smyrny rozesłała po męczeństwie swego biskupa. Pomyślmy przez chwilę o anonimowym autorze tego tekstu. Nie wiemy o nim w zasadzie nic: kim był, jaki zawód wykonywał; pod koniec zostaje wymienione imię Marcjon, ale trudno orzec, czy to sekretarz, czy poseł dostarczający list, czy też jego redaktor. Wiemy za to, w jaki sposób ów człowiek, czy też raczej cała wspólnota, w imieniu której pisał, patrzył na tragiczne wydarzenia, których był świadkiem. Czy słyszymy skargę, płacz, niepokój, gdy opisuje prześladowania, które dotknęły wspólnotę w Smyrnie? Czy oskarża Boga o to, że nie uratował sędziwego biskupa od śmierci? Nic z tych rzeczy. Natomiast ów nieznany nam człowiek, oglądając przerażające widowisko (pamiętajmy, że św. Polikarp miał być spalony żywcem, ostatecznie dobito go ciosem miecza), zobaczył swego biskupa, który jak prawdziwy naśladowca Jezusa Chrystusa na nowo w swoim ciele i w swym męczeństwie uobecnia zbawczą Mękę Pana.

Gdy pod męczennikiem zostaje rozpalony stos, gdy płomienie ogarniają umęczone ciało starca, smyrneńscy chrześcijanie widzą swego biskupa, który jest wypiekany jak chleb w piecu, czują zapach świeżego pieczywa i zapach kadzideł; gdy kat przebija św. Polikarpa mieczem i wypływa krew w takiej ilości, że gasi płonący ogień, obraz eucharystyczny zostaje dopełniony: biskup, jak Chrystus niemal wiek wcześniej, oddaje swoje ciało na umęczenie, zostaje przeistoczony jak hostia i jego krew gasi płomień – wedle świadectwa autora wraz ze śmiercią św. Polikarpa ustało prześladowanie.

Wielki Post, czas wielkiej wiary, czyli spoglądania na wszystko oczami samego Boga. Tego się uczymy. Czy tak, jak ów nieznany nam Smyrneńczyk, potrafimy spojrzeć na trudne i niezrozumiałe sprawy w naszym życiu, na krzyże i próby, z których na pewno nie uwolnimy się przed śmiercią? Czy mamy o to pretensje do Pana Boga, że przydarza się nam coś trudnego, czy też przeciwnie – dzięki wierze potrafimy zobaczyć, że „nic nas nie zdoła odłączyć od miłości Chrystusowej”. I że wobec tej prawdy nic innego nie ma żadnego znaczenia. Nasze życie może być pełne pokoju i miłości nie dlatego, że świat pokoju i miłości jest pełen, ale dlatego, że pomimo wszystko patrzymy na nasze życie z wiarą. „Gdzie nie ma miłości, połóż miłość, a znajdziesz miłość” (św. Jan od Krzyża).©

O. SZYMON HIŻYCKI (ur. 1980) jest opatem klasztoru benedyktynów w Tyńcu, patrologiem i badaczem początków monastycyzmu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 11/2018