Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nieoczekiwany zabieg zmiany perspektywy "sprzed" na perspektywę "po" był wstrząsający. W pamięci powracały twarze z fotografii - na żadnej nie było widać strachu, nikt nic nie przeczuwał.
Bohaterowie powieści bośniacko-chorwackiego pisarza, Żydzi zagrzebscy, także nie wiedzą, co ich czeka. Wie to narrator - i czytelnik. Niezwykła zmowa narratora z czytelnikiem, ponad głowami przyszłych ofiar, jest najbardziej frapującym przeżyciem z tej lektury.
Postać tytułowa, Ruta Tannenbaum, to obiecująca młodziutka aktorka zagrzebskiego teatru, druga Shirley Temple. Zbiorowym bohaterem powieści jest rodzina Ruty: ojciec Salomon (zwany przez narratora pieszczotliwie, ale i złośliwie - Moni), matka Ivka i dziadek Abraham Singer - były kupiec. Ot, zwykli ludzie przedwojennego Zagrzebia. Ich zwykłość polega także na tym, że - wyjąwszy poczciwego dziadka - nikt nie jest bohaterem pozytywnym. Manichejski podział na dobrych i złych pojawia się dopiero w chwili, gdy wybucha wojna i Żydzi stają się ofiarą praw o czystości rasowej. Wtedy ich ludzkie wady zostają wymazane, czytelnik ich już nie pamięta.
Antysemityzm w przedwojennym Zagrzebiu - jakim go przedstawia Jergović - nie był na tyle dokuczliwy, by zagrzebska publika nie akceptowała swojej ulubienicy z powodu jej pochodzenia. Owszem, tu i ówdzie zdarzały się antyżydowskie ekscesy, ale piekło miało się dopiero zacząć w momencie wybuchu wojny (w Chorwacji to rok 1941). Autor nie daje zapomnieć czytelnikowi, że koniec się zbliża - w tle powieściowej akcji co rusz pojawiają się fakty historyczne: a to Anschluss, a to agresja na Polskę. Czas płynie nieubłaganie.
Po powstaniu faszystowskiej Chorwacji Ruta (która nie chce nosić opaski z gwiazdą Dawida) i jej rodzina nie mają już wstępu do miejsc publicznych, a przyjaciele sprzed wojny ich nie zauważają. Tak jakby rodzina Tannenbaumów zniknęła. I rzeczywiście znikają - ojciec, nienawidzący swojego żydowskiego pochodzenia i podkreślający ideologiczną przynależność do faszyzmu (!) - zostaje skatowany na ulicy w centrum miasta. Zgorszone damy i panowie z towarzystwa, dawni przyjaciele, przechodzą obok, z niesmakiem odwracając głowy. W ostatnich momentach życia Salomon zapragnął, by nikt nie widział, że on - ojciec słynnej Ruty - padł ofiarą jako Żyd.
Niewidzialna staje się także Ruta. Czternastoletnie dziecko, zaszczute we własnym mieszkaniu - zapragnęło wyjść na podwórze i nagle zniknąć. Tam już czeka na nią dwóch mężczyzn. Wyjeżdża - podobnie jak duża część zagrzebskich Żydów - "w podróż do Polski", w wagonie dla bydła. Pociąg do Auschwitz dojechał, ale mała Ruta zmarła w podróży. Nie wiemy tego z powieści, ale - z historii. Rutę Tannenbaum wzorował bowiem Jergović na rzeczywistej postaci przedwojennej sceny zagrzebskiej, Lei Deutsch.
Powieść krytykowano zarówno z lewa, jak i z prawa: a to za "nieznajomość" realiów zagrzebskich (w tym języka), a to za antysemityzm, a to za filosemityzm, a to za pisanie słowa "żyd" i derywatów małą literą (w polskim przekładzie zmienione na wielką). Jergovicia można oskarżać o pewną schematyczność zarówno w sferze poetyki, jak i wyboru tematów, ale większość jego książek broni się magicznym widzeniem zdarzeń, miejsc i ludzi. W "Rucie Tannenbaum" autor wchodzi w świat bólu niewinnych ludzi i pyta, czy jest zgoda na to, by ludzie z ulic Zagrzebia - czy jakiegokolwiek innego miasta - mogli zwyczajnie zniknąć bez śladu.
Miljenko Jergović, Ruta Tannenbaum, przeł. Magdalena Petryńska, Wołowiec 2008, Wydawnictwo Czarne.