Zmienna jak stolica

Akmoła, Akmolińsk, Celinograd, Astana, Nur-Sułtan... Nie ma chyba na świecie miasta, które zmieniałoby częściej swoją nazwę.
w cyklu STRONA ŚWIATA

26.03.2019

Czyta się kilka minut

Astana / Nur-Sułtan, marzec 2019 r. / Fot. Iliya Pitalev / Sputnik / East News /
Astana / Nur-Sułtan, marzec 2019 r. / Fot. Iliya Pitalev / Sputnik / East News /

W sobotę, 23 marca, kazachska stolica Astana oficjalnie zmieniła nazwę na Nur-Sułtan. Tego dnia tymczasowy prezydent kraju Kassym-Żomart Tokajew podpisał stosowny dekret, ale decyzję w sprawie przemianowania miasta podjął trzy dni wcześniej i powiadomił o niej naród w swoim pierwszym prezydenckim przemówieniu. Wygłosił je nazajutrz po niespodziewanej abdykacji panującego od 30 lat prezydenta Nursułtana Nazarbajewa, jedynego przywódcy, jakiego mieli Kazachowie, odkąd w 1991 r. ogłosili niepodległość swojego państwa. Tokajew, wyznaczony przez starego prezydenta na następcę, w przypływie wdzięczności (złośliwcy twierdzą, że z wyuczonej usłużności i chęci przypodobania się władcy) ogłosił, że dla uznania zasług założyciela kazachskiego państwa stolica nosić będzie odtąd jego imię.


Czytaj także: Wyjść po kazachsku - Wojciech Jagielski o odchodzeniu Nursułtana Nazarbajewa


Choć tego samego dnia wieczorem policja musiała rozpędzić w Astanie kilkudziesięcioosobowe zbiegowisko niezadowolonych z nowego imienia miasta, większość mieszkańców przyjęła zmianę nazwy bez wzruszenia. Tak jak się wita i żegna następujące po sobie pory roku, na których kolejność – czy mu się to podoba, czy nie – człowiek nie ma wpływu. Częste zmiany nazwy tego miasta, położonego na kazachskim stepie, wymuszają jednak nie pory roku, wyże czy niże, ale polityczne koniunktury.

Biała mogiła

Pogodzie, a właściwie klimatowi, zawdzięcza miasto jedynie swoje pierwsze imię, Akmoła, co po kazachsku znaczy ponoć „Biała mogiła”. Nazwa położonego nad rzeką Iszym miasta, a właściwie osady, miała oddawać surowy, zabójczy wręcz klimat, panujący w tej części porośniętego stepem kazachskiego pogórza. Zimą, która trwa tu długie tygodnie, mrozy sięgają minus 30-40 stopni, zaspy sięgają okien na pierwszych piętrach (niegdyś – dachów), a syberyjskie huragany i zamiecie hulają po otaczającym Akmołę stepie (po mongolskim Ułan-Bator jest drugą, najzimniejszą stolicą świata). Latem, które również trwa długie tygodnie, panują tu 30-40-stopniowe upały, a plagą stają się chmary komarów z nadrzecznych mokradeł.

W dawnych czasach Akmoła służyła za jeden z serajów dla kupieckich karawan zmierzających z Taszkentu, Buchary i Samarkandy do Rosji. Na początku XIX stulecia, podbijając Azję Środkową, Rosja zajęła kazachski step, a kozacy przerobili karawanseraj na graniczną warownię i przezwali ją z rosyjska Akmolińskiem. Niedługo potem nadali jej prawa miejskie.

Miasto na ugorze

Przy tej nazwie miasto pozostało przez prawie sto lat. Zmieniło ją w 1961 r. na życzenie Nikity Chruszczowa, ówczesnego przywódcy Związku Radzieckiego, komunistycznej mutacji rosyjskiego imperium. Chruszczow wpadł na pomysł, by bezkresne obszary Azji Środkowej przerobić na pola uprawne, pastwiska, ogrody i sady. To za jego rządów zmieniono bieg rzek Amu-darii i Syr-darii tak, by nawodnić pustynie Kara-kum i Kyzył-kum, przemienić je w plantacje kukurydzy i pszenicy. Na uprawne pola zamierzał przerobić Chruszczow także kazachski step. Komunistyczny władyka nie mógł patrzeć, jak ciągnące się po widnokrąg stepy marnują się, przypominając bezużyteczny ugór. Rzucił hasło „ujarzmić step!” i ogłosił wielką akcję osadniczą. Pragnienie przygody, nadzieja na szybszą karierę i zarobki, a zwykle także pospolity przymus sprawiły, że na kazachski step ruszyły tysiące, młodych głównie ludzi, a Akmolińsk stał się ich nowym domem i stolicą na stepie. Tak też właśnie Celinogradem, Miastem na Ugorze, kazał w 1961 r. przezwać Chruszczow dawny Akmolińsk i jeszcze dawniejszą Akmołę.

Jabłonna

Miasto do tego czasu znacznie się rozrosło, awansowało do rangi stolicy obwodu. W czasie I wojny światowej, rewolucji październikowej i wojny domowej w Rosji stało się polem bitwy między oddziałami „białych” admirała Kołczaka i „czerwonymi” bolszewikami. Podczas II wojny światowej, na rozkaz Stalina, do Akmolińska przeniesiono wiele fabryk z europejskiej części ZSRR, by nie wpadły w ręce nacierających Niemców.

Chruszczowowska akcja kolonizacyjna zakończyła się niepowodzeniem, choć nie aż tak dotkliwym jak operacja zawracania rzek, która doprowadziła do ekologicznej katastrofy. Pozbawione rzecznych dopływów Morze Aralskie, jedno z największych śródlądowych na całym świecie, zaczęło wysychać i niknąć w oczach.

W 1991 r. rozpadł się i zniknął wraz z komunizmem także Związek Radziecki, a Kazachstan, który nigdy wcześniej nie istniał jako państwo, ogłosił niepodległość. Celinograd wrócił do starej, kazachskiej nazwy, Akmoły, a pierwszą stolicą zostało największe miasto kraju, półtoramilionowa Ałma Ata, malowniczo położona w dolinie w górach Tien-Szań, o łagodnym klimacie i otoczona jabłoniowymi sadami (po kazachsku nazwa miasta znaczy tyle co Jabłonna).

Stolica

Stołecznym tytułem kazachska Jabłonna cieszyła się jednak niedługo. Już w 1994 r. prezydent Nursułtan Nazarbajew postanowił przenieść stolicę, a wraz z nią wszystkie najważniejsze urzędy na północ, na step, do Akmoły. Nie godziło się jednak, by stolicą Kazachstanu była Biała Mogiła, Akmoła. Nazarbajew kazał ją więc przemianować na Astanę, co po kazachsku znaczy po prostu Stolica.


Czytaj także: Pod gwiazdą piołun - Andrzej Stasiuk o podróży przez Kazachstan


Prezydent z ministrami, posłami i całym dworem przeprowadził się tu na początku 1998 r. Przenosiny były wyjątkowo nie w smak kazachskim dygnitarzom. W wielkomiejskiej Ałma Acie mieli wszystko – sklepy, szpitale, szkoły, teatry i kina. W Kazachstanie mówiło się zresztą w tamtych czasach, że na niepodległości i kapitalizmie skorzystała tylko Ałma Ata, tylko ona wypiękniała i rozkwitła jak jabłoniowy sad wiosną. Tu przyjeżdżali, zakładali kwatery i biura cudzoziemscy kupcy i przedsiębiorcy, pragnący robić z Kazachami interesy, a zwłaszcza nafciarze, zabiegający o licencje na wydobycie przebogatych kazachskich pól naftowych i gazu ziemnego. Wszyscy ciągnęli do Ałma Aty, bo ona dawała największą nadzieję na pracę, karierę, pieniądze, dobre życie.

I właśnie dlatego, żeby zakopać przepaść między bogatym i sytym południem a biedną północą, Nazarbajew postanowił przenieść stolicę z południa, z Ałma Aty, i umieścić ją pośrodku kraju, w Akmole-Astanie, prowincjonalnej, zaniedbanej, smutnej. Nie było w niej sklepów z towarami z Europy, modnych restauracji ani nocnych klubów. Nic to, że nazarbajewowscy dworzanie przeprowadzkę z ciepłej i wygodnej Ałma Aty na oddalony o ponad tysiąc kilometrów niegościnny, surowy step uważali niemal za niezasłużoną karę – prezydent nie chciał słuchać skarg i żalów.


Polecamy: "Strona świata" - specjalny serwis "TP" z reportażami i analizami Wojciecha Jagielskiego


Tłumaczył, że Ałma Ata wyczerpała swoje możliwości, że jest przeludniona, a otaczające ją góry uniemożliwiają rozbudowę miasta. Ponadto – wyliczał – Ałma Ata leży w regionie zagrożonym trzęsieniami ziemi, niespełna pół tysiąca kilometrów od poligonu atomowego Lob Nor na pustyni Taklamakan w chińskim Turkiestanie. W dodatku jej położenie na południowych peryferiach kazachskiego państwa utrudnia zarządzanie ogromnym, niewiele mniejszym od Indii krajem.

Północ-południe

Nazarbajew nie powiedział tego głośno, ale w Ałma Acie mówiło się w tamtym czasie, że postanowił przenieść stolicę, by zapobiec pogłębiającemu się podziałowi kraju na kazachskie południe i słowiańską, rosyjskojęzyczną północ, zamieszkaną przez potomków osadników i zesłańców (carowie, a po nich komunistyczni sekretarze przerobili Kazachstan na największe w imperium więzienie i obóz pracy). Po ogłoszeniu niepodległości Kazachstanu, Ałma Ata stawała się coraz bardziej kazachska, a Słowianie, stanowiący prawie połowę ludności kraju, czuli się w stolicy coraz bardziej obco. Nie mówili po kazachsku, a pytani o ojczyznę, wymieniali raczej nieistniejący Związek Radziecki lub Rosję. W Rosji nie brakowało też nacjonalistów, domagających się rozbioru Kazachstanu i odebrania mu jego północnych ziem. Nazarbajew liczył, że przeniesienie stolicy na step pociągnie ze sobą wędrówkę Kazachów z południa na północ za karierą i zarobkiem. W ten sposób zwiększyłby się udział ludności kazachskiej na północy, zmniejszyło niebezpieczeństwo słowiańskiej irredenty.

Prześmiewcy kpili, że jako koczownicy Kazachowie zawsze potrzebowali dwóch stolic – jednej na północy, gdzie spędzali upalne lata, i drugiej, na południu, gdzie rozkładali obozowiska, by przetrwać srogie zimy. Niczym niezrażony Nazarbajew liczył pieniądze i oglądał plany architektów.

Między Dubajem a Las Vegas

Do szarej, ćwierćmilionowej Akmoły, położonej na prawym brzegu Iszyma, kazał dobudować drugą, nowiusieńką i supernowoczesną, lewobrzeżną Astanę. Nie pożałował na nią pieniędzy. Budowa nowego miasta pochłonęła miliardy petrodolarów, a Nazarbajew, wzorem starodawnych sułtanów i chanów, zaangażował do niej najlepszych budowniczych i architektów z całego świata z Kisho Kurokawą, Władimirem Łaptiewem, Manfredim Nicolettim, Normanem Fosterem na czele. Dał im wolną rękę i otwarty dostęp do państwowego skarbca. Oni zaś, odgadując życzenia i zachcianki chana, wznieśli pośrodku stepu kazachski Dubaj, miasto drapaczy chmur oraz budowlanych i architektonicznych eksperymentów.

Astana miała zadziwić świat i zadziwiła. Tyle że jednym kojarzy się z przepychem Dubaju, a innym z kiczowatą poetyką Las Vegas. Najlepiej widać ją ze stumetrowej, podświetlanej nocą wieży Bajterek, z tarasem widokowym i złotą, symbolizującą słońce kulą na szczycie.

Oś miasta wyznacza bulwar Nurżol, przy którym wznosi się wieża, mniej więcej pośrodku drogi między Pałacem Prezydenckim Ok Orda, z kolumnadą z białego marmuru i niebieską kopułą na dachu oraz przypominającym gigantyczny szałas gmachem Chan Szatyr. „Namiotem Wodza” – największym w tej części Azji centrum handlowym i rozrywkowym. Są tu sklepy, restauracje, kina, sale koncertowe i gimnastyczne, a nawet ogród botaniczny, maleńkie pole do golfa i park wodny ze sztucznymi falami i plażą wysypaną piaskiem z Malediwów.

Nur-sułtan

W Astanie wszystko jest zresztą pierwsze, największe, najlepsze. Od zmieniającej kolory Piramidy Pokoju i Pojednania, supernowoczesnego lotniska i dworca kolejowego, po kolorowe fontanny i filharmonię w kształcie kwiatu.

Większość mieszkańców milionowej już stolicy stanowią dziś, jak tego chciał Nazarbajew, Kazachowie, głównie młodzi, na początku życiowej drogi i kariery. Astana stała się miastem awansu, a dla Nazarbajewa pomnikiem jego wielkości. Kazachski patriarcha, uchodzący za najbardziej postępowego i najmniej despotycznego spośród środkowoazjatyckich satrapów, nigdy nie pobłażał sobie zanadto. Kiedy jednak nadgorliwi dworzanie postanowili jeszcze raz zmienić nazwę miasta i ochrzcić je jego imieniem, odchodzący na emeryturę chan pozwolił sobie jednak na chwilę słabości. Nie tylko się im nie sprzeciwił, ale wręcz nie potrafił ukryć zadowolenia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej