Złoty wiek tytanów

Jeśli współczesnych herosów fortepianu, takich jak Chińczyk Lang Lang, Rosjanin Jewgienij Kissin czy Polak Piotr Anderszewski, uważamy za mistrzów, to ich historycznych poprzedników trzeba by określić krótko: tytani.

01.05.2015

Czyta się kilka minut

W Rosji Hofmann uważany był za następcę Antona Rubinsteina, Moskwa, ok. 1896 r. / Fot. The International Piano Archives, University of Maryland
W Rosji Hofmann uważany był za następcę Antona Rubinsteina, Moskwa, ok. 1896 r. / Fot. The International Piano Archives, University of Maryland

Tworzyli oni złoty wiek fortepianu. Józef Hofmann był wśród nich jednym z największych.
Czym był złoty wiek fortepianu? Należałoby chyba rozpocząć tak jak w znanym filmie – „dawno temu, w odległej galaktyce”... Bo złoty wiek ogromnie się od nas oddalił, epoka tytanów minęła. Współczesność jej nie dorównuje. Możesz, szanowny Czytelniku, oburzyć się takim stwierdzeniem i zawołać: „Jak to?! Przecież czasy wielkich pianistów nie skończyły się, wprost przeciwnie, rozkwit pianizmu trwa w najlepsze”. Możesz nawet podać wiele argumentów. Czyż kilka tygodni temu w Warszawie nie toczyły się pasjonujące eliminacje do najbliższego Konkursu Chopinowskiego, który odbędzie się w październiku bieżącego roku? 445 pianistów z całego świata przysłało swoje prezentacje wideo, komisja kwalifikacyjna wyłoniła 160 młodych pianistów z 27 krajów. Imponująca pielgrzymka do Filharmonii Narodowej m.in. z Chin, Korei Południowej, Japonii, Stanów Zjednoczonych, Rosji i z Polski, z Anglii, Włoch, Francji, Czech, Ukrainy, Białorusi, Chorwacji, Grecji, Indonezji, Mongolii.


Copernicus Festival rusza w Krakowie już 18 maja!

Hasłem przewodnim drugiej edycji jest "Geniusz".


Czy to nie fantastyczny, globalny triumf sztuki pianistycznej? A przecież to tylko młodzi. Cóż powiedzieć o dojrzałych współczesnych mistrzach? Mamy przecież genialnego Grigorija Sokołowa i Marthę Argerich, mamy naszego Krystiana Zimermana, którym chlubimy się od 1975 r., mamy Piotra Anderszewskiego i Rafała Blechacza! Mamy setki rewelacyjnych pianistów różnych szkół i stylów muzycznych, od Lang Langa i Katii Buniatiszwili poczynając, przez Keith’a Jarretta i Adama Makowicza aż do Ivo Pogorelicia i innych sław. Przemysł budowy fortepianów kwitnie, producenci tacy jak Steinway, Yamaha, Bechstein czy Fazioli mogą liczyć rocznie na tysiące klientów chętnych do wydania bardzo pokaźnych sum na zakup instrumentu (dobry koncertowy fortepian może kosztować kilkaset tysięcy złotych). Szkoły muzyczne, akademie i kursy mistrzowskie na wszystkich kontynentach dwoją się i troją, żeby wyprodukować gigantów klawiatury. Kandydaci do takiego miana mają do dyspozycji setki konkursów pianistycznych, tysiące agencji artystycznych, wytwórnie nagrań, samoloty, hotele, strony internetowe, Skype’a, Facebooka i fankluby, żeby się wypromować.
A jednak – złoty wiek fortepianu minął. Sztuka pianistyczna trwa, ale znajduje się dzisiaj na zupełnie innym historycznym etapie.
Epoka mistrzów
Gdy florencki konstruktor instrumentów muzycznych Bartolomeo Cristofori około 1700 r. zbudował gravicembalo col piano e forte (klawesyn z możliwością grania piano i forte), zapewne nie spodziewał się, że wynaleziony przez niego fortepian stanie się kiedyś jednym z symboli kultury Zachodu. Instrumentem uprzywilejowanym, z myślą o którym tworzyli muzykę niemal wszyscy najwięksi kompozytorzy od czasów Mozarta do początków XX wieku.
Jak długo trwała złota epoka fortepianu? Trudno o precyzyjną odpowiedź. Złoty wiek był z pewnością dłuższy niż stulecie. Początek wypadałoby wyznaczyć około roku 1830, gdy międzynarodową karierę rozpoczynali Fryderyk Chopin i Ferenc Liszt. Byli dla fortepianu tym, kim wcześniej dla skrzypiec Paganini – wzorzec skrzypka wirtuoza. Chopin żył krócej niż Liszt i znacznie rzadziej koncertował, za to Liszta trzeba uznać za archetyp „wielkiego pianisty”. Jeszcze trudniej wskazać zmierzch złotej ery. Jeśli „Golden Age” potraktujemy jako emanację romantyzmu, to cezura przypadnie w połowie XX wieku, kiedy zaczęli odchodzić wielcy pianiści wychowani w tradycji romantycznej (Paderewski, Rachmaninow, Hofmann, Rosenthal, Friedman). Ale może należałoby przesunąć tę datę aż do lat 80. i 90. XX wieku, gdy życie zakończyli tacy giganci fortepianu jak Artur Rubinstein, Vladimir Horowitz (nazywany „ostatnim romantykiem”), Arturo Benedetti Michelangeli czy Światosław Richter. A może złoty wiek zamknęła przedwczesna, nagła śmierć Glenna Goulda (1982), którego styl był wprawdzie zaprzeczeniem „romantycznej szkoły”, ale paradoksalnie jawi się jako ostatni akord złotej ery? Mówimy więc o około 120–150 latach największego w dziejach rozkwitu sztuki pianistycznej.
Od Liszta do Goulda
Na prawdziwe wyżyny wynieśli sztukę pianistyczną Fryderyk Chopin i Ferenc Liszt. Podziwiała ich cała elita artystyczna Europy. W 1843 r. Balzac stwierdza: „Nie osądzisz Liszta, nie usłyszawszy Chopina, Węgier to demon, Polak to anioł”, a pięć lat wcześniej francuska „Gazette Musicale” donosi: „Na pytanie, kto jest pierwszym pianistą świata: Liszt czy Thalberg, odpowiedź jest tylko jedna – Chopin”. Liszt do roku 1848, gdy osiadł w Weimarze, prowadził życie wędrownego wirtuoza, olśniewając publiczność w całej Europie swoją nowatorską techniką. Stał się symbolem sztuki pianistycznej, prawdziwym „królem fortepianu”. Gra Liszta, jego sposób wykorzystywania możliwości instrumentu, miały charakter symfoniczny, wypływały z ideału brzmienia orkiestry. Gra Chopina była delikatniejsza, obaj twórcy na swój sposób genialnie rozwijali możliwości fortepianu. Cenny wkład wnieśli inni wybitni kompozytorzy-pianiści: Felix Mendelssohn-Bartholdy, Robert Schumann (karierę pianistyczną uniemożliwiła mu kontuzja), później także Johannes Brahms.
Śmierć Liszta w 1886 r. zamknęła pierwszy wielki rozdział złotego wieku: okres wybitnych, genialnych pianistów, którzy byli jednocześnie największymi kompozytorami swoich czasów (Mozart, Beethoven, Weber, Mendelssohn-Bartholdy, Chopin, Liszt, Brahms). Fortepian stał się wehikułem dla ich geniuszu, połączył sztukę twórczą z odtwórczą. Było to zespolenie idealne i w swych owocach genialne: jak kiedyś Szekspir i Molier (aktorzy i pisarze) czy Bach (organista i kompozytor). W XX wieku „podwójna rola” wielkiego kompozytora-wirtuoza zdarzała się już znacznie rzadziej (Skriabin, Rachmaninow, Prokofiew, Bartók).
Zawód pianista
Komponowali wprawdzie nadal liczni pianiści – by wymienić Antona i Mikołaja Rubinsteinów, Józefa Hofmanna, Ignacego Friedmana, Leopolda Godowskiego, Edwina Fischera, Artura Schnabla czy Raula Koczalskiego – jednak akcent przesunął się na wykonawstwo muzyki. Zaczynała się powoli era specjalizacji. Pianiści doprowadzili swoją sztukę do szczytów. Na przełomie XIX i XX wieku rozpoczęła swoje kariery generacja wielkich artystów, którzy wprowadzili pianistykę w XX wiek. Ich korzenie sięgały jeszcze tradycji romantycznej, niektórzy nadal jej hołdowali, inni potrafili zdystansować się od niej i tchnąć w swoją grę nowoczesne elementy. Właśnie do tego pokolenia należał Józef Hofmann (rocznik 1876). Jakich miał kolegów pianistów, z jaką się musiał mierzyć konkurencją?
Hofmann debiutował bardzo wcześnie, jako cudowne dziecko. W czasach jego młodości wciąż aktywny był Rosjanin Anton Rubinstein (1829–1894), który cieszył się opinią największego obok Liszta pianisty XIX wieku. Hofmann był uczniem Rubinsteina w Niemczech. Anton Rubinstein to pianista legendarny, jego grę cechowała olśniewająca technika, śpiewność i poetycki ton. O rozmachu jego kariery świadczy fakt, że razem z Henrykiem Wieniawskim w ciągu ośmiu miesięcy na przełomie lat 1872/1873 wystąpili 215 razy w 60 miastach Stanów Zjednoczonych (w tym niemal 50 razy w Nowym Jorku). Rubinstein w Ameryce zaproponował cykl koncertów, podczas których w serii siedmiu recitali prezentował dzieje muzyki fortepianowej od wirginalistów angielskich aż po twórców swoich czasów (serię tę grał również w Berlinie, Wiedniu, Petersburgu, Moskwie, Lipsku, Paryżu i Londynie).
Hofmannowi deptali po piętach uczniowie słynnego polskiego nauczyciela Teodora Leszetyckiego. Rywalem Hofmanna był Ignacy Jan Paderewski (1860–1941), który rozwinął wielką karierę o zasięgu globalnym. Jako kompozytor górował nad Hofmannem zdecydowanie, jednak pianistyka Paderewskiego jawi się jako znacznie bardziej konserwatywna niż sztuka Hofmanna. Z pewnością ustępował Hofmannowi pod względem technicznym. Genialnym pianistą był bez wątpienia również Ignacy Friedman (1882–1948), urodzony zresztą również w Krakowie – dokładniej w Podgórzu. Friedman dał w życiu około 2800 koncertów w Europie, Ameryce i Australii, do legendy przeszły jego interpretacje mazurków Chopina (przez wielu uważane za najlepsze w historii), podobnie jak nagranie Nokturnu Es-dur op. 55 nr 2. Technika Friedmana była fenomenalna. Genialni uczniowie Leszetyckiego to też Austriak Artur Schnabel (1882–1951), doskonały interpretator Beethovena i Schuberta, oraz Benno Moiseiwitsch (1890–1963), romantyczny i elegancki. Szkołę francuską reprezentował Alfred Cortot (1877–1962), szalenie poetycki i romantyczny, ale też nieco bałaganiarski w swej grze. Ze Szwajcarii pochodził Edwin Fischer (1886–1960), doskonały wykonawca utworów Bacha i Beethovena.
Wielki współczesny Hofmanna to oczywiście Sergiusz Rachmaninow (1873–1943), wybitny kompozytor, lecz równie zjawiskowy pianista, genialny interpretator muzyki Chopina i własnej. Rachmaninow to prawdopodobnie jedyny pianista, którego w tych czasach można było porównać z Hofmannem. Obaj dysponowali niezrównaną techniką i równie sugestywną wyobraźnią i siłą ekspresji. Obaj wzajemnie obdarzali się podziwem, Rachmaninow zadedykował Hofmannowi swój III Koncert fortepianowy. Na uwagę zasługuje także polski pianista i kompozytor Leopold Godowski (1870 –1938), zmagający się z tremą podczas koncertów, ale nazywany przez Hofmanna „największym mechanicusem fortepianu”. Niezwykłą postacią był również Polak Maurycy Rosenthal (1862–1946), uczeń samego Liszta. Rosenthal to wielki i jeden z ostatnich reprezentantów romantycznej pianistyki. To właśnie na tak fenomenalnym „tle” Hofmann potrafił się wyróżniać. A przecież już szykowali się do międzynarodowych karier kolejni, młodsi mistrzowie klawiatury: Artur Rubinstein, Wilhelm Kempff, Vladimir Horowitz, Shura Cherkassky (uczeń Hofmanna) i inni.
Bez pokolenia Hofmanna, Paderewskiego, Friedmana, Godowskiego, Fischera, Landowskiej, Schnabla czy Artura Rubinsteina w ogóle nie zauważylibyśmy złotego wieku. Bo to ich sztukę po raz pierwszy zaczęto utrwalać w nagraniach. Fonograf Edisona, a później płyta gramofonowa zapewniły złotemu wiekowi nieśmiertelność. Jaka szkoda, że płyt nie mogli pozostawić Chopin i Liszt!
Tajemnica złotego wieku
Jak zrozumieć półtora wieku tak bezprzykładnego rozkwitu pianistycznej sztuki? Może przez porównania ze współczesnością? Dziś zwykle gwiazda fortepianu, której występy poprzedzone są akcją reklamową, przylatuje samolotem rano, w południe idzie na próbę, wieczorem występuje, a następnego ranka wylatuje po jednym koncercie. Tytani złotej ery natomiast dzielili się swoją sztuką z królewskim rozmachem. Józef Hofmann sto lat temu podczas rosyjskiego tournée w samym tylko Petersburgu dał 18 recitali, wykonując 242 utwory 28 kompozytorów. Aż 19 wielomiesięcznych tournées po Stanach Zjednoczonych odbył Ignacy Jan Paderewski, podróżując własną salonką. Włoski pianista i kompozytor Ferruccio Busoni w cyklu występów ukazywał historię koncertu fortepianowego od czasów Bacha. Niemiecki pianista Walter Gieseking, legendarny interpretator Debussy’ego, już w wieku 20 lat w Hanowerze wykonał niemal wszystkie z 32 sonat Beethovena. Austriak Artur Schnabel w stulecie śmierci Beethovena (1927) zagrał w Berlinie komplet sonat kompozytora (około 10 godzin muzyki), cykle 32 sonat powtarzał w Londynie i Nowym Jorku.
Kluczem do złotej ery byli z pewnością genialni pedagodzy. Nauczaniem zajmowali się z wielkim oddaniem zarówno Chopin, jak też Liszt, którego szkołę można wywodzić od samego Beethovena. Do najznakomitszych nauczycieli należeli Polacy – Teodor Leszetycki, Karol Mikuli (uczeń Chopina) i Aleksander Michałowski. Wychowawcy plejady pianistów to również Niemiec Karl-Heinrich Barth, Rosjanin Harry Neuhaus, Ferruccio Busoni czy działająca w Stanach Zjednoczonych Rosina Lhévinne. To tylko wybrane przykłady.
Jak grali Hofmann i inni dawni pianiści? Trzeba po prostu posłuchać, nie zrażając się szumem i trzaskami starych nagrań. Doświadczyć tego niewiarygodnego bogactwa osobowości artystycznych, niezrównanej techniki pianistycznej. Usłyszeć ten wielki, a przecież śpiewny, przebogaty w niuanse kolorystyczne i dynamiczne dźwięk wydobywany z fortepianu. Podążyć za jakże plastyczną i naturalną frazą, kształtowaną przez wykonawców wiedzących, czym jest dla muzyki śpiew i taniec. Zachwycić się tajemniczą prostotą i prawdziwą swobodą twórczą tych interpretacji.
Gdy bowiem dziś słucham pianistów, nawet najwybitniejszych, prawie zawsze mam wrażenie śledzenia zmagań z oporem materii. Czasem ciekawych, fascynujących, wielkich, ale jednak zmagań. Gdy słucham mistrzów złotego wieku, jestem świadkiem zwycięstwa ducha nad materią. Ich sztuka jest żywa, drapieżna, pulsuje, mieni się wewnętrznym bogactwem. Czy to nie jest tak, jak napisał kiedyś Hummel, wielki pianista, uczeń Mozarta? „Do fantazjowania mechanizm pianisty musi być tak wykształcony, aby to, co duch tworzy, mogło być natychmiast, bez trudności wykonane”.
Dziś mechanizm jest, ale gdzie się podział duch? ©

ARTUR BIELECKI jest muzykologiem i krytykiem muzycznym, autorem m.in. pracy „Akord Chopinowski” (1993).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2015

Artykuł pochodzi z dodatku „Józef Hofmann. Ręka geniusza