„Złoty pociąg” pod Wałbrzychem?

Złoto, diamenty, a może zrabowane przez Niemców dzieła sztuki? I gdzie: w tunelach zbudowanych przez Niemców pod Wałbrzychem czy może pod wsią Walim w Górach Sowich?

24.08.2015

Czyta się kilka minut

 / Fot. Grażyna Makara
/ Fot. Grażyna Makara

W minionym tygodniu media polskie i zagraniczne opanowała lekka „gorączka złota”.

Emocje są uzasadnione: władze powiatowe Wałbrzycha poinformowały, że zgłosił się do nich adwokat, reprezentujący dwóch mężczyzn, Polaka i Niemca. Oferują oni, iż są gotowi wskazać miejsce, gdzie znajduje się niemiecki pociąg, ukryty w maju 1945 r. Mają warunek: oczekują, że w zamian otrzymają 10 proc. znaleźnego. Z doniesień medialnych można wnosić, że poszukiwacze nie tyle odnaleźli ów pociąg, ile zlokalizowali miejsce (za pomocą georadaru bądź/i wierceń), gdzie mógłby się znajdować. Wedle jednej z gazet, pociąg jest 70 metrów pod ziemią. Radio Wrocław twierdzi, że w maju ślady nielegalnych wierceń znaleziono koło Walimia.

Ile w tym prawdy? Być może – niemało. Właśnie na Dolnym Śląsku stykają się dwie legendy, które od II wojny światowej pobudzają wyobraźnię.

Najpierw więc: legenda o tunelach i tym, co w nich ukryto. Krążą po Dolnym Śląsku od 70 lat. Zbudowali je Niemcy, a celem projektu „Riese” (od Riesengebirge – niem. Karkonosze) miało być ukrycie pod ziemią produkcji zbrojeniowej – Śląsk długo leżał poza zasięgiem alianckich bombowców. W PRL-u tunele pozostawały niemal bezpańskie. Jeszcze na początku lat 90. można było bez przeszkód wejść do sztolni koło Walimia – dziś są udostępnione jako atrakcja turystyczna.

Legenda druga, a właściwie cały kompleks legend, dotyczy skarbów zrabowanych przez III Rzeszę w okupowanej Europie. Historycy szacują, że samego złota Niemcy ukradli ponad tysiąc ton, z czego po 1945 r. wyśledzono tylko dwie trzecie: ustalono, że 400 ton Rzesza sprzedała Szwajcarii, a 220 ton złota żołnierze USA znaleźli wiosną 1945 r. w kopalni soli w Turyngii. 

Dziennik „Die Welt” studzi teraz emocje. Spekuluje, że jeśli uda się odnaleźć ów pociąg, może być w nim złoto, ale raczej nie zaginione 300 ton, lecz może „kilkaset kilo” – bo najwyżej tyle mógł zgromadzić Karl Hanke. Ten wpływowy szef wrocławskiej NSDAP próbował zrabowane mienie wywieźć, zanim miasto otoczą Sowieci.

Czy poszukiwaczom udało się zlokalizować niemiecki pociąg? Ich adwokat twierdzi, że to znalezisko na miarę odkrycia wraku „Titanica”. Jaka jest prawda, dowiemy się może wkrótce – władze mają podjąć rozmowy z poszukiwaczami. ©℗

Wojciech Pięciak / DPA, Welt

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2015