Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Odeszła Kora, odszedł Brylewski, odszedł Stańko. Złe lato. Marazm burz pozornych ogarnia świat, jaki znaliśmy, burz marazm, po których tylko duszniej, głupiej, żadniej.
Nie chcemy umierać za Gersdorf, trwa „dziwna wojna”, w której zwycięzca tylko jeden, i to chory. Na horyzoncie raczej tylko gorzej. Jakoweś fata nas pędzą w przepaść, co ujutną się zdaje, swojską, niegroźną, trochę nawet śmieszną – niby. Trybik po trybiku zegareczek rozmontowywany, teraz zacznie tykać w kierunku eksplozji.
Abstrakcje do nas nie przemawiają, gdy pełno w szkle. Tyle złego, co dobrego, nad Wisłę wylegają weekendowe tłumy, długi weekend abdykacji od demokracji niby przed nami, ale jakby już nastawał. Nic to, najwyżej się wyjedzie do „jakiegoś normalnego kraju”, i po kłopocie. Też dobrze. Nie ma takiej opcji, żeby nie było opcji. Alternatywy 4 kontratakuje.
Masywni mają rację: inercja się skrada, już się skradła nawet. W imię czego wychodzić z domów? Po co? Skoczyć do Biedronki, polecieć do Żabki? Przecież jest jak jest, czyli jak zawsze. Opozycji oczywiście nie ma, do tego akurat nader łatwo przywyknąć, to już oczywistość. Krwawy księżyc nad nami... ale też szybko zaszedł. Dramat z tym tragicznym brakiem protagonistów, wszyscy Polacy występują w monodramie. Młodziankowie w piecu gorejącym myślą, że to sauna, i dobrze im z tym. Mają bekę.
Pierwszy sezon dobiega końca, niebawem powinien zmienić się główny bohater, ale wcześniej zmieni konwencję, zmieni gatunek, zmieni zasady grania. Slapstick na serio już nie śmieszy, a przestrasza. W wakacje Prezes ma zawsze rację, a po wakacjach abdykacja, no i obchody, obchody, Polacy będą obchodzić swoją Niepodległość.
Dopóki nie skończy się internet, nic się nie zdarzy? ©
Czytaj także: Wilczyca prowadzi - Robert Kasprzycki po śmierci Kory