Ziarna świadectwa

To, czego nie można było wykrzyczeć przed światem, zakopaliśmy w ziemi – pisali twórcy podziemnego archiwum getta. – Niech ten skarb dostanie się w dobre ręce, niechaj zaalarmuje świat o tym, co się stało w XX wieku.

11.04.2013

Czyta się kilka minut

Emanuel Ringelblum, 1919 lub 1922 r.  / Fot. Odbitka w zbiorach ŻIH / dokument w archiwum Uniwersytetu Warszawskiego
Emanuel Ringelblum, 1919 lub 1922 r. / Fot. Odbitka w zbiorach ŻIH / dokument w archiwum Uniwersytetu Warszawskiego

Po zdławieniu powstania w getcie Jürgen Stroop pisał do szefa SS Heinricha Himmlera: „Żydowska dzielnica mieszkaniowa w Warszawie już nie istnieje!”. Rzeczywiście: za murami rozciągało się morze martwe gruzów. Ale przecież wciąż tliło się tam życie. Dosłownie i metaforycznie. Nieliczni ukrywali się w bunkrach, zaś w piwnicy domu przy ul. Nowolipki 68 spoczywały dokumenty Podziemnego Archiwum Getta Warszawskiego, czyli Archiwum Ringelbluma, schowane tam w sierpniu 1942 i lutym 1943 r. Podziemne, czyli konspiracyjne Archiwum, zostało dosłownie złożone pod ziemią, zasiane niczym ziarna, które mają wydać plon.
W topografii Warszawy można wskazać trzy miejsca reprezentujące kluczowe, choć jakże odmienne, doświadczenia getta. Pierwsze to Umschlagplatz, skąd 300 tys. Żydów odjechało do komór gazowych Treblinki. W 1946 r. pojawiła się tam trójjęzyczna tablica według projektu Leona Marka Suzina, stojąca przez lata w sąsiedztwie stacji benzynowej. W końcu stacja zniknęła, a 19 kwietnia 1988 r. odsłonięto Mur – Pomnik Umschlagplatzu, według projektu Hanny Szmalenberg i Władysława Klamerusa. Drugie to Pomnik Bohaterów Getta, dłuta Natana Rappaporta, odsłonięty 19 kwietnia 1948 r. – w piątą rocznicę Powstania. I trzecie: Nowolipki 68 – dziś pusty trawnik między domami nr 28-30, czyli miejsce ukrycia Archiwum Ringelbluma. To miejsce dopiero teraz ma się doczekać godnego upamiętnienia.

Emanuel Ringelblum – przed wojną wybijający się historyk i społecznik, w getcie faktyczny przywódca niezależnego sektora samopomocy – zaczął prowadzić zapiski kronikarskie już we wrześniu 1939 r. Było dla niego jasne, że los Żydów pod niemiecką okupacją należy fachowo i systematycznie dokumentować. Skupił wokół siebie zespół ludzi, których zadaniem było zbieranie świadectw i przygotowywanie opracowań.
Inauguracja działalności Archiwum odbyła się 22 listopada 1940 r. w mieszkaniu Ringelbluma przy ul. Leszno 18. Ustalono wówczas koncepcję i założenia projektu dokumentacyjno-archiwalnego oraz przyjęto nazwę, pochodzącą od terminu spotkań: „Oneg Szabat” – „Radość Soboty”.
Współpracownicy Ringelbluma pochodzili z najróżniejszych środowisk. Byli ludźmi nauki, literatury, kultury, pedagogami, społecznikami, działaczami politycznymi. Całe grono „Oneg Szabat” nazwie Ringelblum „wspólnotą braterską, zakonem braci, którzy na swym sztandarze wypisali gotowość poniesienia najwyższej ofiary i dochowania wierności w służbie społeczeństwa”.

W notatkach Ringelbluma, ukrytych razem z innymi dokumentami Archiwum i opublikowanych po wojnie jako „Kronika getta warszawskiego”, znajduje się tekst datowany 26 czerwca 1942 r. Przy całej tragicznej jego treści to najbardziej radosny zapis w całej „Kronice”. Oto rozgłośnia BBC nadała audycję o zagładzie Żydów polskich, opartą na materiałach przygotowanych przez „Oneg Szabat”. Ringelblum traktuje to jako „wypełnienie wielkiego dziejowego posłannictwa historycznego”. Spełnił się bowiem cel i sens istnienia „Oneg Szabat”: „zaalarmowanie świata”.
Euforyczne uczucie wypełnienia misji łączy się z nadzieją na odwrócenie katastrofalnego biegu rzeczy, nadzieją wiązaną z reakcją aliantów: „nasz trud i wysiłek, nasze poświęcenie i życie w ustawicznym strachu nie były daremne. (...) Wymierzyliśmy wrogowi mocne uderzenie. Zdemaskowaliśmy jego szatański plan zgładzenia w tajemnicy Żydów polskich. Przekreśliliśmy jego rachuby i odsłoniliśmy jego karty. A jeżeli Anglia dotrzyma tylko słowa i wykona swe groźby, t.j. zastosuje już obecnie odpowiednie środki, może będziemy ocaleni”.
Wiemy dziś, jak srodze ta nadzieja została zawiedziona.

W czerwcu 1942 r. grupa „Oneg Szabat” sporządziła raport „Gehenna Żydów polskich pod okupacją hitlerowską”. Była to pierwsza próba stworzenia przerażającej panoramy eksterminacji Żydów na ziemiach polskich. Czytamy tu: „Jedynie akcja na forum międzynarodowym (...) jest w stanie istniejące ośrodki żydowskie uratować od zupełnej fizycznej zagłady”.
W listopadzie 1942 r., gdy już nie tylko w Chełmnie nad Nerem, Bełżcu, Sobiborze, ale także w Treblince mordowano Żydów na masową skalę (później do obozów zagłady miały dołączyć Majdanek i Auschwitz-Birkenau), grupa „Oneg Szabat” przygotowała swój najważniejszy i najobszerniejszy raport pt. „Likwidacja żydowskiej Warszawy”. Na końcu autorzy zwracają się z dramatycznym apelem „do Rządu Rzeczpospolitej i Rządów państw sprzymierzonych”. Domagają się „wysłania do Treblinki międzynarodowej komisji neutralnej”, „natychmiastowego zastosowania kroków odwetowych wobec winnych tragedii Żydów polskich”, a także „wobec Niemców zamieszkujących ziemie państw sprzymierzonych”. Bezskutecznie.
A potem było Powstanie w Getcie Warszawskim i lęk, z którego zwierza się Marek Edelman w rozmowie z Hanną Krall: „Widzieliśmy karuzelę, ludzi, słyszeliśmy muzykę i strasznie żeśmy się bali, że ta muzyka zagłuszy nas i ci ludzie niczego nie zauważą, że w ogóle nikt na świecie nie zauważy – nas, walki, poległych...”.
Archiwum Ringelbluma ukryto właśnie po to, żeby świat się dowiedział, a przyszłe pokolenia mogły odczytać przesłanie zamordowanego narodu, utrwalone na kartach dokumentów i świadectw. Akcję przeprowadził nauczyciel Izrael Lichtensztajn i jego dwóch uczniów, Nachum Grzywacz i Dawid Graber.
Chowając 3 sierpnia 1942 r. pudła z materiałami Archiwum w piwnicy na Nowolipkach 68, Graber włożył w ostatniej chwili do jednego z nich swój testament. Pisał: „To, czego nie można było wykrzyczeć przed światem, zakopaliśmy w ziemi. (...) Niech ten skarb dostanie się w dobre ręce, (...) niechaj zaalarmuje świat o tym, co się stało w XX wieku”.

W czasie deportacji Ringelblum był zatrudniony w stolarskim szopie Halmanna na Nowolipkach, co przynajmniej formalnie mogło go, do czasu, chronić przed wysiedleniem. Ale nie bacząc na niebezpieczeństwo przychodził na Umschlagplatz, starając się ratować ludzi. Żydowski komendant placu Szmerling „rzucił się na mnie z batogiem w ręku, ponieważ interweniowałem w sprawie pianistki Haliny Dikstejn, malarki Reginy Mundlakowej i ekonomisty dra J. Lipowskiego” – pisze w grudniu 1942 r.
Wraz z żoną i synem wyszedł na „aryjską stronę” w lutym 1943 r. Ale wciąż przekradał się do getta. Podczas jednej z takich wypraw, 19 kwietnia 1943 r., zaskoczył go wybuch Powstania. Z szopu Brauera na Nalewkach obserwował pierwsze walki. Niebawem został złapany i wysłany do obozu w Trawnikach koło Lublina. Wydostał się stąd i wrócił do Warszawy w sierpniu 1943, dzięki wspólnej akcji polskiego i żydowskiego podziemia.
Razem z żoną i synem ukrywał się w bunkrze na podwórku domu rodziny Wolskich przy Grójeckiej 81. Na powierzchni 35 m2 gnieździło się 38 osób. W tych warunkach napisał studium o obozie SS w Trawnikach (praca zaginęła), esej historyczny „Stosunki polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny światowej” (po polsku), sylwetki działaczy politycznych, społecznych i twórców kultury, którzy zostali zgładzeni. Prowadził też ożywioną korespondencję z konspiracyjnym Żydowskim Komitetem Narodowym.
Schowek został zdradzony. 7 marca 1944 r. na Grójeckiej 81 zjawili się Niemcy. Zabili gospodarza Mieczysława Wolskiego i jego siostrzeńca Janusza Wysockiego. Ukrywających się Żydów zawieźli na Pawiak. Jeden z przebywających tam żydowskich więźniów poznał Ringelbluma. Według jego relacji twórca Archiwum rozpaczał nad losem syna i zapytał: „czy umieranie jest trudne?”. Po paru dniach wszystkich z zadenuncjowanego bunkra rozstrzelano w ruinach getta. Ciało Ringelbluma prawdopodobnie spłonęło na jednym ze stosów, które Niemcy rozpalali na terenie getta w ramach „akcji 1005”, czyli zacierania śladów zbrodni.

Archiwum Ringelbluma, pieczołowicie ukryte, nie spłonęło. Ślady zbrodni nie zostały zatarte. Z grupy „Oneg Szabat” wojnę przeżyły trzy osoby: sekretarz Archiwum Hersz Wasser, jego żona Bluma i Rachela Auerbach. 18 września 1946 r. wydobyto spod gruzów metalowe pudła pierwszej części. 1 grudnia 1950 r. w tym samym rumowisku znaleziono dwie bańki po mleku z drugą częścią. Części trzeciej nie odnaleziono nigdy.
Ukrycie Archiwum Ringelbluma było jak zasianie ziarna na plon dla przyszłych pokoleń. Abraham Suckewer w wileńskim getcie w marcu 1943 r. napisał wiersz „Ziarno pszenicy”: poetycki komentarz do akcji ukrywania ksiąg i manuskryptów z żydowskiego Instytutu Naukowego w Wilnie i tamtejszej biblioteki Straszuna. Znalezione w egipskiej piramidzie ziarno pszenicy po tysiącach lat zakiełkowało i poeta wierzy, że tak też będzie z zakopywanymi rękopisami. „Może i te kiedyś słowa / Na światło ktoś wydobędzie – / I może w przeznaczeń godzinie / Zakwitną też niespodzianie?”.
W polskiej ziemi spoczywają prochy zgładzonych Żydów, ale z tej ziemi wydobyto także ich świadectwa. Nowolipki 68 to miejsce złożenia w ziemi ziarna świadectwa. Miejsce niebędące znakiem męczeństwa, masowej śmierci czy heroicznej walki, podjętej bez cienia nadziei na militarne zwycięstwo. Miejsce jasne, w przeciwieństwie do mrocznej grozy Umschlagplatzu czy hekatomby Powstania. Symbol siły i skuteczności duchowego oporu, zbiorowego wysiłku dokumentalistów, którzy pokonali śmierć i zniszczenie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2013