Zęby, sery i manewry

Podczas gdy na Ziemi intensywnie rozwija się archeologia kamienia nazębnego, w Kosmosie wykonywane są najbardziej brawurowe manewry w historii NASA.

07.05.2017

Czyta się kilka minut

Czaszka neandertalczyka w muzeum w niemieckim Chemnitz, 2014 r. / Fot. Hendrik Schmidt / DPA / EAST NEWS
Czaszka neandertalczyka w muzeum w niemieckim Chemnitz, 2014 r. / Fot. Hendrik Schmidt / DPA / EAST NEWS

Zaczęło się od opisywanego już wcześniej w „Tygodniku” (Ł. Kwiatek „Neandertalczycy i aspiryna”, 13/2017) odkrycia, że neandertalczycy nie tylko spożywali dość wyrafinowane pokarmy (co powiecie na baraninę w grzybach?), ale też leczyli ból zęba pozyskiwanym z topoli kwasem salicylowym, czyli aktywnym składnikiem aspiryny. Zastanowił mnie fakt, że odkrycia te były skutkiem żmudnych badań genetycznych... kamienia nazębnego neandertalczyków. Postanowiłem przyjrzeć się najnowszej literaturze naukowej na temat kamienia nazębnego, bo czemu nie?
Okazuje się, że tylko w tym roku, od stycznia, opublikowano (wg wyszukiwarki Google Scholar) 234 artykuły poruszające ten temat; 12 z nich zawiera sformułowanie „dental calculus” (kamień nazębny) już w tytule. Co ciekawe, równo połowa z nich dotyczyła właśnie „archeologii kamienia nazębnego”, a nie aspektu czysto dentystycznego. Jeden tych tekstów (M. Mackie i in. „The Sustainability of Dental Calculus...”) zawiera opis diety mieszkańców Wysp Brytyjskich z okresu rzymskiego (ok. 40-400 n.e.). Na podstawie skrupulatnych badań białek z płytki nazębnej udało się m.in. ustalić, że ówcześni mieszkańcy Yorku i Leicester wytwarzali sery podpuszczkowe nie tylko z mleka krowiego, ale też koziego oraz owczego. Autorzy z wyraźnym entuzjazmem twierdzą, że badania białek z prehistorycznego kamienia nazębnego mogą doprowadzić do rewolucji w naszej wiedzy o globalnej historii mleczarstwa. Ja nie mogę się doczekać!

Również z tego roku (choć nie z kwietnia... chylę głowę ze skruchą) pochodzi wspaniały artykuł relacjonujący badania kamienia nazębnego słoni (C. Cordova, G. Avery „African savanna elephants...”), którego autorzy analizowali uwięzione w płytce nazębnej zmarłych słoni fitolity, czyli maleńkie okruchy krzemionki produkowane przez rośliny. Przyznaję, że wyniki tych badań nie powaliły mnie na kolana; słonie wydają się jeść po prostu te rośliny, które rosną w ich naturalnym środowisku. Postanowiłem więc wczytać się w sekcję metodologiczną – i nie zawiodłem się. Niestety nie ma miejsca, aby szczegółowo opisać procedurę pozyskiwania kamienia ze słoniowych zębów; jest to wyrafinowany taniec z udziałem butelek acetonu i wody destylowanej, wacików bawełnianych oraz aż dwóch różnych pędzelków (autorzy podkreślają, że okruchy zdrapanego z zęba kamienia są ostatecznie zamiatane do sterylnej fiolki pędzlem do akwareli; nie wiem czemu, ale jest to najwyraźniej istotne).

Tymczasem daleko, daleko stąd, w układzie Saturna, sonda Cassini wkracza w ostatnią fazę swojej epickiej misji. 26 kwietnia NASA potwierdziła rozpoczęcie „Wielkiego Finału”, czyli serii manewrów – bezpośrednio poprzedzających samobójczego nura w atmosferę Saturna (planowanego na 15 września tego roku) – dotychczas uważanych za zbyt niebezpieczne. Przyczyny tego są prozaiczne: Cassiniemu po prostu kończy się paliwo (33 kg dwutlenku plutonu-238). W momencie oddawania tego numeru do druku sondzie udało się dokonać pierwszego z 22 ryzykownych przelotów między atmosferą Saturna a wewnętrznym brzegiem jego układu pierścieni.

W najbliższych miesiącach można więc spodziewać się prawdziwie spektakularnych zdjęć – choć, prawdę mówiąc, materiał fotograficzny z ostatnich 13 lat, które Cassini spędził w układzie Saturna, należy do najpiękniejszych i najbardziej doniosłych naukowo w całej historii badania Układu Słonecznego. To właśnie ta misja przyniosła nam wiedzę o metanowo-etanowych rzekach, jeziorach, chmurach i deszczach na Tytanie; o ukrytym pod lodową skorupą Enceladusa oceanie wodnym; o występujących na tym satelicie gejzerach; o Wielkiej Białej Burzy roku 2010 na północnej półkuli Saturna; o sześciokątnym, wyglądającym jak nakrętka układzie chmur nad jego biegunem północnym... Zdaję sobie sprawę, że zdążyliśmy się już trochę przyzwyczaić do tych kosmicznych rewelacji – tu jakiś wybuch, tam jakaś dziura, a do tego kosmiczne promienie i kolorowe galaktyki. Warto jednak czasem zerknąć – zwłaszcza teraz, kiedy Cassini robi swoje 22 rundy honorowe – na stronę NASA lub powszech.net/cassini. Ludzkość ma do dyspozycji niewiele piękniejszych rzeczy. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof przyrody i dziennikarz naukowy, specjalizuje się w kosmologii, astrofizyce oraz zagadnieniach filozoficznych związanych z tymi naukami. Pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, członek Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2017