Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kierowcy podróżujący w ubiegły weekend autostradą A4 w kierunku granicy z Ukrainą mogli zobaczyć na przeciwnym pasie zmierzające na zachód sznury ciężarówek konwojowanych przez policję lub celników – tranzyt zboża odbywa się teraz pod ścisłym nadzorem.
Ogłaszając wznowienie przewozów, minister rolnictwa Robert Telus ręczył własną głową, że ani tona pszenicy czy kukurydzy wjeżdżającej teraz z Ukrainy nie pozostanie w Polsce. Uszczelnienie tranzytu to jednak łatwiejsza połowa zadania, jakie spadło na barki nowego szefa resortu. PiS obiecało rolnikom, że do żniw – czyli de facto w ciągu niecałych dwóch miesięcy – pozbędzie się z Polski również zbóż, które trafiły do krajowych magazynów, mimo że przekroczyły granicę jako ładunek tranzytowy. Poszkodowani plantatorzy mają też dostać dopłaty.
Minister Telus zapewnia, że „skoro sprowadziliśmy 17 mln ton węgla jesienią, to damy radę wyeksportować nadwyżkę 4 mln ton zboża”. Szkopuł w tym, że eksperci od transportu oraz eksporterzy mówią coś dokładnie odwrotnego. W portach nadal zalega mnóstwo węgla, który czeka na rozwiezienie do składów w głębi kraju. To może być trudne, gdyż sezon grzewczy właśnie dobiegł końca. Izba Zbożowo-Paszowa sygnalizuje z kolei, że po ogłoszeniu embarga na import towarów rolnych z Ukrainy zagraniczni kontrahenci praktycznie nie składają zamówień na zboże w Polsce, bojąc się niestabilności cen i dostaw.
A to nie koniec kłopotów. Organizacje rolnicze oczekują przywrócenia ceł na produkty rolnicze z Ukrainy w obawie, że tanie zboże ze wschodu może być łatwo reimportowane do Polski z krajów Unii. Wieś przy okazji twardo negocjuje z PiS-em warunki poparcia w jesiennych wyborach, czując, że rząd nie ma silnej pozycji przetargowej. Z początkowej propozycji dopłat do skupu polskich zbóż z zeszłorocznych upraw, na które resort rolnictwa chciał przeznaczyć 600 mln zł, zrobił się pakiet wparcia dla producentów rolnych, który kosztować ma budżet – czyli wszystkich podatników – 10 mld zł.©℗