Zbawienie ignorowane

Choć to nabożeństwo trafia w istotę chrześcijaństwa, nie przyjęło się w Polsce. Dlaczego nie odprawiamy Drogi Światła?

15.05.2017

Czyta się kilka minut

Akademicka Droga Światła, Kraków, maj 2016 r. / Fot. Jacek Taran dla „TP”
Akademicka Droga Światła, Kraków, maj 2016 r. / Fot. Jacek Taran dla „TP”

W „Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii” wydanym przez watykańską Kongregację Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów czytamy: „W naszych czasach w wielu regionach rozpowszechniło się nabożeństwo noszące nazwę »Via Lucis«”. W wielu, ale chyba nie w naszym. Nabożeństwo Drogi Światła jest w Polsce o wiele mniej popularne niż Droga Krzyżowa. Drogą Światła idą wierni w niewielu parafiach, Droga Krzyżowa odprawiana jest w każdej. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele, a wszystkie można sprowadzić do jednej konstatacji: pobożność paschalna przegrywa z pobożnością pasyjną. I nie przypuszczam, by w najbliższym czasie miało się coś zmienić w tej materii.

Jak zauważa dyrektorium, podczas tego nabożeństwa „wierni idą w procesji, rozważając różne ukazania się Chrystusa – od Jego zmartwychwstania aż do wniebowstąpienia w perspektywie Paruzji”. Jest to nabożeństwo, którego – jeśli można tak powiedzieć – naturalnym środowiskiem jest okres wielkanocny, a ten trwa tylko 50 dni. Droga Krzyżowa odprawiana jest niemal codziennie, w wielu parafiach nie tylko w piątki Wielkiego Postu, ale w każdy piątek, nie wyłączając nawet piątku w oktawie Wielkanocy. I choć na samym początku tak nie było, chrześcijanie bardzo szybko powiązali ikonograficznie swoją wiarę z wizerunkiem Ukrzyżowanego, a nie z wizerunkiem Zmartwychwstałego. Złożyło się na to wiele czynników: nie tylko rozwijająca się teologia pasyjna, ale także same uwarunkowania ikonograficzne.

Krzyż stał się „łatwiejszym” emblematem niż wizerunek Chrystusa Zmartwychwstałego. Łatwiej poddawał się schematyzacji, ale także uniwersalizacji. By ikonicznie wyrazić Zmartwychwstanie, trzeba było namalować osobę, co też nie było takie oczywiste ze względu choćby na wyzwanie, jakie stanowiło uwielbione ciało Zmartwychwstałego. Tym sposobem nasze kościoły ikonograficznie zdominował krzyż, który stał się prawdziwym logo chrześcijan. Krzyż oglądamy w naszych świątyniach cały rok, Zmartwychwstałego w większości tylko w okresie paschalnym, gdy wystawia się Jego figurę. Trudno sobie wyobrazić kościół bez krzyża, który często koncentruje na sobie całą architekturę kościoła, wizerunek Zmartwychwstałego jest zaś w niewielu świątyniach.

Brak Drogi Światła i innych elementów pobożności ludowej, która odwoływałaby się do duchowości paschalnej, jest znamienny. W sposób oczywisty pokazuje to, że nasza wiara i pobożność koncentruje się na krzyżu, pasji i śmierci, często nie przekraczając progu pustego grobu. Wciąż – jak śpiewamy w pasyjnej piosence – dla wielu „zbawienie przyszło przez krzyż”, z pominięciem misterium zmartwychwstania.

Ma rację papież Franciszek, który w adhortacji „Evangelii gaudium” pisze: „Są chrześcijanie, którzy wydają się przyjmować klimat Wielkiego Postu bez Wielkanocy”. Cytowane dyrektorium przypomina, że Droga Krzyżowa „koncentrowała uczestnictwo wiernych na pierwszym etapie wydarzenia paschalnego, tzn. na męce Pana, i na niej skupiała uwagę ludu”, Via Lucis może natomiast „skutecznie koncentrować żywotne przeżycie wiernych na drugim etapie Paschy Pańskiej, tzn. na zmartwychwstaniu”.

Dyrektorium podkreśla, że takie paschalne nabożeństwo może być także „doskonałą pedagogią wiary”, zgodnie z powiedzeniem per crucem ad lucem (przez krzyż do światła). Chodzi o właściwą interpretację roli cierpienia w życiu człowieka – cierpienia, „które w planach Bożych nie jest czymś ostatecznym”, a prawdziwym przeznaczeniem człowieka są „wolność, radość i pokój”. Niestety, duchowość pasyjna nieuzupełniona duchowością paschalną jest połowiczna i może się przekształcić w cierpiętnictwo, które nie ma nic wspólnego ani z teologią cierpienia, ani z teologią zbawienia.

Krzyż, stuła, paschał

W jakimś sensie „winny” jest sam Pan Jezus, który wielokrotnie zapraszał, aby „wziąć krzyż swój”, jeśli chce się z Nim pójść. Drogę Krzyżową można uznać za realizację tego wezwania w perspektywie pobożności i gestu religijnego. Znamienne jest to, że na czele Drogi Światła odprawianej w Krakowie w minioną środę pod przewodnictwem bp. Grzegorza Rysia szedł krzyż przewiązany czerwoną stułą. Paschalny, ale przecież krzyż. Czy nie można by pójść za paschałem? Wszak ten sam Pan Jezus mówił także: „kto idzie za Mną, (...) będzie miał światło życia”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolog i publicysta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, znawca kultury popularnej. Doktor habilitowany teologii, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor m.in. książek „Copyright na Jezusa. Język, znak, rytuał między wiarą a niewiarą” oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2017