Zapamiętani

Siedzi obok mnie, a obok nas już nikt. Choć tramwaj zapełnia się na kolejnych przystankach, nikt się nie przysiada.

02.07.2018

Czyta się kilka minut

Bije od niego ostry zapach pitego nocą alkoholu, ale chyba nie to odstrasza najbardziej. Mówi, bez przerwy mówi. Gestykuluje przy tym szeroko rękami. Słuchaczy już ma, rozłożyli się na dwóch pustych siedzeniach naprzeciwko. Rzeczywistych nie potrzebuje, mnie znosi cierpliwie tylko dlatego, że się nie odzywam.

Wiem, że odezwać się nie wolno. Nawet zwykłe przytaknięcie sprawiłoby, że by się zdenerwował, podniósł głos, zaczął mówić jeszcze bardziej niezbornie i niewyraźnie. Od czasu do czasu jego spojrzenie prześlizguje się po mnie, sprawdza, czy aby nie słucham. W lewej ręce ma puszkę z energetykiem, co pewnie łagodzi kaca, ale też dodatkowo go nakręca. Pije drobnymi łykami, nawet z pewnym namaszczeniem. Między nogami stoją dwie wypchane foliowe torby, starannie obwiązane sznurkami. Ubranie ma czyste, widać, że ktoś o niego dba, a może sam umie o siebie zadbać. Kiedy przechyla głowę, pijąc, kaszkiet przesuwa mu się na czoło i wtedy na ciemnobrązowym karku, porośniętym siwymi włoskami, dostrzegam grube, żółte krople potu.

„Wychowałem trzech synów – mówi. – Trzech synów. Wszystko mają, jeden drugiemu nie zazdrości. A co? Namówiła mnie: jedź, jedź. Pojechałem. Machałem na busa, dopiero drugi się zatrzymał. W busie stałem, mówię mu, żeby się posunął, to nie. Ja mu mówię: »posuń się«, a on: »nie, nie«. Machałem, drugi mnie wziął, mówię, żeby mi zrobili miejsce. Nie ma. Jadę, ale widzę, że on nie tam jedzie, gdzie jadę. Wołam do niego: »gdzie jedziesz?«. A ludzie: »cicho, cicho«, »pijak«. Wysiadłem, przechodzę na drugą stronę, i znowu do busa. Bus był pusty, daję mu pieniądze, a on mi na to, że jedzie naokoło. Zapłaciłem, zasnąłem. Obudził mnie, torby miałem obok siebie. Po co ja tam pojechałem, nie wiem. Musiałem wracać. Mówi mi: »jedź, jedź«. Nie spytałem się jej, po co”.

Skupiam się i usiłuję zapamiętać każde słowo, a przede wszystkim to, jak mówi. Ale udaje mi się to z trudem, bo przyspiesza, mówi coraz chropawiej, niezborniej, a ja zapamiętując, wygładzam, naginam do poprawności. W ten sposób jego głos nakłada się na mój i nie jest już ani jego, ani moim, lecz wspólnym, dwupodmiotowym, a może jeszcze czyimś innym, choć historia, która tam jest, pozostaje jego. Starsza kobieta patrzy na puste siedzenia przed nami, ale nie siada. Chłopak w koszuli w kratę przelicza na dłoni drobne. Dziewczyna obok niego długimi różowymi paznokciami szuka czegoś w komórce. Ma ładny, mały nos, i usta tak drobne, że wyglądają jak bladoróżowa blizna.

„Ulica zamknięta – wziął ostatni łyk i mówi dalej. – Rozkopują, otwierają, potem zamykają. Teraz znów rozkopane. Pojedziesz do dworca, później w prawo, przez Wisłę. Na pętli się przesiądziesz, a potem do busa. Mówię: »posuń się, też chcę siedzieć«. On – nie, bo on siedzi. Dobrze, że nie usiadłem, bobym przejechał. Idę z tymi torbami do tramwaju, a tu upał, mogło by już raz lunąć. Synów mam trzech. Dobrych. Już są dzieci, wnuki, domy, nie domy. W dupach im się nie poprzewracało. Mówi: »jedź, nie będziesz mi się tłukł po domu«. Nie wiem, po co, wszystko mają. Ale może nie mają, jak im ojciec nie przywiezie”.

Zakołysało tramwajem. Dziewczyna z różowymi paznokciami przysiadła na jednym z pustych siedzeń. Nie wie, że zajęła nie swoje miejsce. Mój sąsiad zrywa się nagle, łapie torby i zaczyna przepychać się w stronę wejścia. Jego gniewny głos już mi umyka, nie rozróżniam poszczególnych słów. Na podłodze zostaje puszka po energetyku, która turla się po wykładzinie. Dziewczyna odruchowo zatrzymuje ją stopą. Podnosi wzrok znad ekranu i przez chwilę patrzy mi w oczy, nie widząc.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 28/2018