Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wyrzykiwane przed warszawską kurią hasło „Hipokryci, fanatycy, poczujecie gniew ulicy”, druciane wieszaki – symbol protestów przeciwko zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego – zostawiane na klamkach biskupich siedzib w całej Polsce czy kościoły znaczone biało-czerwonymi taśmami jak „miejsca zbrodni” – to najnowsza odsłona polskiego sporu o aborcję.
W Sejmie przy wsparciu Episkopatu procedowany jest obywatelski projekt ustawy „Zatrzymaj aborcję”, likwidujący możliwość legalnego przerwania ciąży w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Podczas marcowych obrad biskupi zaapelowali „o niezwłoczne podjęcie prac legislacyjnych nad projektem”. Reakcją na ten apel była akcja Ogólnopolskiego Strajku Kobiet #WieszakDlaBiskupa. W niedzielę 18 marca pod kuriami pojawili się protestujący z antyklerykalnymi hasłami: „Chcemy zdrowia nie zdrowasiek”, „Wara wam, katolicy, od ateistycznej macicy”, „Potrzebujemy lekarzy, nie misjonarzy”. W Warszawie, gdzie protestujący chcieli wejść do budynku, i w Gdańsku-Oliwie, gdzie organizacje pro-life zorganizowały kontrpikietę, doszło do przepychanek z policją. W poniedziałek projekt „Zatrzymaj aborcję” pozytywnie zaopiniowała sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka, ale już we środę bez podania powodu odwołano posiedzenie komisji polityki społecznej i rodziny, od której zależą jego dalsze losy (rzecznik KEP wyraził zaniepokojenie tym faktem). W piątek 23 marca w wielu miastach odbyły się kolejne protesty; przed warszawską kurią wygłoszono m.in. „Litanię antydziękczynną do biskupów”.
Czy forsowanie restrykcyjnego prawa, które niszczy wypracowany w trudzie przed laty kompromis, jest roztropne? Zwolennicy zmiany ustawy argumentują, że w majestacie prawa zabija się nienarodzone dzieci tylko z tego powodu, że istnieją podejrzenia, iż są chore. W Polsce obecnie rodzi się już tylko co drugie dziecko z zespołem Downa. W 2016 r. urodziło się 321 dzieci z tą wadą genetyczną, zaś z powodu jej podejrzenia dokonano 388 aborcji. Przeciwnicy naruszania kompromisu wskazują jednak, że nielegalność aborcji nie powstrzyma zdesperowanych kobiet – pogorszy tylko ich dramatyczną sytuację.
Jako wierzący katolik jestem przekonany, że brniemy w ślepą uliczkę, próbując budować „od dachu”. Do aborcji popycha sytuacja, która wydaje się nie do udźwignięcia. To na niej powinna być skupiona nasza uwaga. Kościół obecną odsłonę sporu o aborcję powinien wykorzystać jako okazję do uświadomienia społeczeństwu trudności, z jakimi borykają się rodzice chorych od urodzenia dzieci, po to, by zmobilizować dla nich jak największe społeczne wsparcie. Niedawno opublikowane badania przeprowadzone przez UPJPII na blisko 400 rodzinach z dziećmi z zespołem Downa pokazują, że takie rodziny borykają się nie tylko z niewystarczającą pomocą państwa, ale także z niedostatecznym duchowym wsparciem ze strony Kościoła.
Łatwo zmienić prawo – to nas, katolików, nic nie kosztuje. Nie obronimy się jednak przed zarzutem, że naszym głównym motywem jest faryzejskie zadowolenie z „bycia obrońcą życia”, które tak naprawdę usypia nasze sumienia. Niech ta decyzja nas coś kosztuje.
CZYTAJ TAKŻE:
- Aborcja jest złem, ale są sytuacje, w których decyzja nie może być wymuszona przez prawo. Tak myśli wiele katoliczek. Tekst Zuzanny Radzik >>>
- O. Ludwik Wiśniewski: uchylenie ustawy z 1993 roku nie przysłuży się nienarodzonym!